Dzisiaj śnił mi się Tomuś. Rozmawiałam z jakąś mamą na korytarzu zaraz przy drzwiach wejściowych na oddział ale nie był to żaden z tych na których byliśmy. Podeszła pielęgniarka, zapukała w szybkę i pomachała żebym przyszła i odeszła. Żegnałam się. A ona znów kiwneła na mnie. Tym razem zaczekała. Poszłam za nią. Poszłyśmy korytarzem w lewo, miałam instynktowną chęć pójścia w prawo ale poszłam za nią. Weszłam przez dwuskrzydłowe, częściowo oszklone a częściowo drewniane brązowe drzwi otwierając je i przytrzymując dla mnie. Zobaczyłam Tomcia, takiego jak go pamiętam. Siedział na dużej leżance podtrzymywany za plecki przez pielęgniarkę. Jeszcze cztery stały koło niego i dwóch lekarzy z boku. Nikt ze znanych mi osób. Tomkuś był ubrany w jasnozielony kawtanik i zielone spodenki - tak jak ubrany był gdy go ostatni raz przytulałam. Siedział sobie spokojny, zmęczony. Był łysy, nie miał wogóle włosków. Miał tylko sondę, nie było tej zielonej nosowo-gardłowej. Miał podłączony monitor. Nagle wskazanie dotlenienia i akcji serca zaczeło spadać i leciało w dół. Rzuciłam się do niego krzycząc "Synuś nie rób tego, nie odchodź". Wskazanie zaczeło rosnąć. Wszyscy odetchneli z ulgą. Pojawiły się uśmiechy na twarzach. Ja patrzyłam w oczka mojego Tomcia, uklękłam przed nim i złapałam go za obie rączki, takie malutkie. Jego oczka były smutne, zmęczone i rozżalone, takie proszące. Patrzyłam na niego coś mnie zabolało, takie ukłucie w sercu na widok jego smutku. Powiedziałam jeśli chcesz, nie masz sił odejdź, poleciały mi łzy, czułam ich ciepło, monitor zaczoł wyć, wszystkie parametry spadały, spojrzałam, 47,37.... i obudziłam się. Nie rozumiem tego snu....
Kocham Cię Syneńku buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|