Doskonale wiem o czym mówisz... choć w moim otoczeniu mało kto mówi że jestem młoda i mogę mieć następne, większość wie że najprawdopodobniej wada Tomcia była przypadkowa i mogła powstać od czegokolwiek.... ale nie jest lekko... dziś jestem tak roztrzęsiona i rozdygotana ... i nie potrafię się opanować... w pracy jakoś zajełam czas i myśli ... a teraz szlag mnie trafia na ludzką głupotę i bezmyślność... wczoraj byliśmy z mężem u teścia i jego kobitki(są od 10 lat razem) na gilu. Najpierw teść wmawiał mi że lekarze nas okłamują twierdząć że badania cytogenetyczne wyszły wporządku, że to nie prawda że wada była przypadkowa i powstała na etapie rozwoju dziecka, potem żądał wykonania badań prenatalnych przy następnej ciąży (nawet nie spytał czy ja jej chcę!) a na koniec stwierdził że jak będzie to co u Tomcia to należy usunąć bo dziecko cierpiało. O zgrozo!!!!! Wada Tomcia nie była śmiertelna, to nie wada letalna. To tylko wada twarzy. Mój Syncio nie cierpiał. Zawsze był uśmiechnięty i radosny. Zmarł na skutek powikłań po operacji..... Dodatkowo licytował się że usunąć można, dają narkozę i jak się budzisz jest po sprawie... przecież terminacja to normalny poród... na domiar złego przyjechała córka tej kobitki z rocznym synem i 10 letnią córką... siedziała na wprost mnie .. karmiła piersią, gadała o Aniołkach grających w kręgle (bo była burza), i pokazywała jakieś idiotyczne sms "o zakupie wózka" napisanego przez "u"... jestem tak rozdygotana że nie potrafię się posklejać... Zachowywali się jakby nigdy nic....