dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Mój kochany Miłoszek dziś obchodzi swoje czwarte urodzinki.Hits: 1637
Marzka  
15-01-2008 19:21
[     ]
     
Pamiętam dzień w którym powiedziałam mężowi i synowi,że powiększy nam się rodzina.Byliśmy wtedy przeszczęśliwi.Mała istotka miała do nas zawitać w czerwcu.W lutym dowiedzieliśmy się,że będzie to chłopczyk i już wtedy wybraliśmy mu imię Miłosz.Cała ciąża przebiegała książkowo.13 czerwca o godz.6.00 na świat przyszedł cudowny zdrowy (10punktów) chłopczyk.Był śliczny miał czarne włoski,duże oczy i był bardzo podobny do starszego syna (11lat) W dniu wypisu miał podwyższoną birbulinę więc pani doktor kazała po tygodniu zrobić badanie krwi.Póżniej przyjazd do domu,pierwsza kąpiel, odwiedziny znajomych.Po tygodniu zgłosiliśmy się do pediatry i zrobiliśmy badania okazało się że żółtaczka zchodzi ale bardzo powoli.Parę dni póżniej mojemu tatowi nie podobał się oddech Miłoszka, wyśmiałam go wtedy i powidziałam że przecież oglądał Go lekarz który jest napewno mądrzejszy niż on.Jak bardzo się wtedy myliłam. Mały dobrze jadł toteż świetnie przybierał na wadze.Dokładnie w trzy tygodnie po narodzinach zwymiotował,przestraszyłam się bo zrobił się dziwnie blady,nie miał siły podnieś nawet rączki spanikowałam.Zadzwoniłam po męża,ubraliśmy się i pojechaliśmy do lekarza.Pani doktor parę razy zapytała mnie od kiedy on jest taki,mówię jaki a ona znów to samo taki.Wypisała przekaz do szpitala z podejrzenim zapalenia płuc.W szpitalu zbadali Go,podłączyli kroplówkę i położyli do inkubatora.Nie wiedzieli co Mu jest,wszystko miało wyjaśnić zdjęcie płuc.Wczesnym rankiem pani doktor wyjęła Go z inkubatora twierdząc że wszystko jest już w porządku inna krzyczała że powinien tam pozostać bo się wychładza.Dopiero póżnym popołudniem trzecia dokładnie Go zbadała i stwierdziła że słyszy szmery nad sercem.Zadzwoniła po karetkę do Katowic która zabrała nas na konsultacje do kliniki.Na miejscu byliśmy coś przed 21zrobiono mu echo, pielęgniarka pobrała Mu krew,podłączyła do monitora.Rano znów echo i diagnoza państwa dziecko ma kardiomiopatię rozstrzeniową, ze znacznie upośledzoną kurczliwością.Mąż zapytał co to jest, jak to się leczy,ordynator cicho odpowiedział że maleństwo ma serduszko tak duże jak dorosły człowiek i że w każdej chwili może dojść do tragedi.Po tych słowach serce pękło mi na dwa kawałki.Po południu założyli Mu dojście centralne,zamonitorowali, zaczęli podawać sterty lekarstw,ciągle robili jakieś badania, zastanawiali się jak to możliwe że ginekolog nic nie zauważył, jak mógł dostać 10 p. przy urodzeniu.Zaskakujące było też to skąd Miłoszek ma tyle siły przecież z tak ciężką chrobą powinien być słaby a On zachowywał się jak zdrowe dziecko.Ja nie dawałam rady ciągle płakałam,mąż przyjeżdżał do nas rano a odjeżdżał wieczorem cały czas byliśmy razem.Po trzech tygodniach wypisano nas do domu.Pani doktor prowadząca powiedziała że musimy nauczyć się z tym żyć, że mamy się cieszyć każdą spędzoną razem chwilą, że mały ma zażywać lekarstwa a po dwóch tygodniach do kontroli.Póżniej powrót do domu wielka radość wszystkich,wspólne zabawy,spacery.W dniu kontroli nerwy,znów echo i słowa ''bez zmian''.W drodze powrotne małemu przeszkadzał upał,ciągle płakał, brakowało mu powietrza.W domu wszystko wróciło do normy chociaż z dnia na dzień Miłosz wydawał się jakiś inny,więcej płakał,mniej jadł.29 sierpnia obudził się bardzo radosny,gaworzył, uśmiechał się,pomyślałam że gorsze dni mamy już za sobą.Niestety wieczorem zwymiotował,na chwilę stracił przytomność, zadzwoniliśmy po pogotowie i znów pojechaliśmy do szpitala.Tam zapoznali się z jego chorobą poobserwowali i postanowili puścić do domu bo podobno na oddziale dziecęcym panowała biegunka,która mogła by Mu jeszcze bardziej zaszkodzić.Mąż prosił aby zadzwonić po karetkę do Katowic ale pani doktor nie widziała takiej potrzeby.Tuż przed 22 wróciliśmy do domu,chciałam Go nakarmić ale nie chciał,patrzył tylko na mnie jakby chciał mi coś powiedzieć.Noc minęła doś spokojnie,nad ranem znów mocno płakał nie chciał lekarstw,wezwaliśmy lekarza rodzinnego.Ten przyjechał ale nie umiał Mu pomóc zaproponował szpital,my mówimy jaki szpital przecież wczoraj tam byliśmy i zostaliśmy odprawieni do domu ,poprosilismy go by spróbował zadzwonić po karetkę do Katowic.O 10.30 przyjechała ''N'' pani doktor zbadała Go,dała zastrzyk,mi kazała się pakować jeśli chcę jechać z synem. Myślałam że pojadziemy razem tak jak zawsze ale oni mi odmówilii,podobno przepisy zabraniają.Zrobił się nerwowo, kazali nam wyjechać przed nimi,nie zdażyłam się nawet pożegnać ze swoją kruszynką.Podobno jak wnonosili Go do karetki to bardzo głośno płakał (może czuł że nie wróci już do domu).Po przyjezdzie do kliniki pobiegliśmy na kardiologię ale Miłoszka tam nie było mąż poszedł go szukać,długo nie wracal.Po 20min.przyszedł po mnie sanitariusz czułam że coś jest nie tak,poszłam z nim.Na korytarzu zobaczyłam lekarzy a za nimi męża z łzami w oczach zapytalam gdzie Miłoszek a on że Go reanimują.Wpadłam w furię,krzyczałam,wyłam z bólu,szarpałam się z pielęgniarkami chciałam Go zobaczyć ale nie było takiej opcji,wprowadzili nas do małego pokoiku kazali czekać,po chwili zjawił się ksiądz z pytaniem czy mały jest ochrzczony a po nim pani doktor i dwa słowa przykro mi.... Do końca życia nie zapomnę kiedy wchodziliśmy na salę by się z Nim pożegnać.Leżał taki cichutki,bezbronny okryty kocykiem.Zaczęliśmy Go całować błagać by otworzył oczka,ale On nas juz nie słyszał.Po dwóch godzinach musieliśmy się z Nim rostać i wrócić do domu o boże jakie to było trudne zostawić Go tam samego.W dniu pogrzebu myslałam że zwariuję że nie dam już rady ale mój starszy syn błagał mnie bym się opamiętała,że on mnie też potrzebuje.Najtrudniejsze było wejść do kaplicy i zobaczyć maleństwo w trumience.Trzymałam Go za lodowatą rączkę, całowałam poprawiałam włoski.Brat przyniósł Mu jego ulubiony kocyk,grzechotkę, smoczek,aniołka, szczoteczkę do włosków i położył obok Niego. Kiedy przyszedł ksiądz to zapytałam go dlaczego mój Miłosz, przecież jest tylu starych ludzi, a On jest taki malutki.Nie otrzymałam odpowiedzi i napewno nigdy nie otrzymam.Na cmentarz przyszło wielu znajomych by pożegnać mój skarb. Jeżdżę tam codziennie zapalam znicze i pytam Boga dlaczego mi to zrobił.Nie mogę patrzyć na koleżanki,które w tym samym czasie były w ciąży.Całe moje życie straciło sens,ciągle chodzę zapłakana,tak bardzo tęsknię,oglądam ubranka,zdjęcia i zastanawiam się co takiego zrobiłam,że na Niego nie zasłużyłam.Nie wiem co mi jeszcze życie zgotuje ale wiem że nie ma większego bólu niż strata dziecka.


Marzena-mama Miłoszka *13.06.2007 +30.08.2007 

Ostatnio zmieniony 13-06-2011 00:46 przez Marzka

  Temat Autor Data
*  Mój kochany Miłoszek dziś obchodzi swoje czwarte urodzinki. Marzka 15-01-2008 19:21
  Re: Mój kochany Miłoszek aniaipiotr 15-01-2008 19:41
  Re: Mój kochany Miłoszek laura234 15-01-2008 19:46
  Re: Mój kochany Miłoszek Kate30 15-01-2008 20:08
  Re: Mój kochany Miłoszek annajanickaw 13-03-2008 20:24
  Re: Mój kochany Miłoszek lela 16-01-2008 14:03
  Re: Mój kochany Miłoszek AgnieszkaU 15-01-2008 20:41
  Re: Mój kochany Miłoszek Agik 15-01-2008 22:49
  Re: Mój kochany Miłoszek sama 15-01-2008 23:11
  Re: Mój kochany Miłoszek mababo 16-01-2008 08:52
  Re: Mój kochany Miłoszek she28 16-01-2008 09:13
  Re: Mój kochany Miłoszek MonikaKo 16-01-2008 09:57
  Re: Mój kochany Miłoszek aniazuza 16-01-2008 10:21
  Re: Mój kochany Miłoszek mariola l 16-01-2008 10:30
  Re: Mój kochany Miłoszek DorotaW 16-01-2008 10:38
  Re: Mój kochany Miłoszek miska 16-01-2008 10:47
  Re: Mój kochany Miłoszek ewa_bydgoszczanka 16-01-2008 12:16
  Re: Mój kochany Miłoszek anna 76 16-01-2008 13:15
  Re: Mój kochany Miłoszek kasia-m 16-01-2008 15:04
  Re: Mój kochany Miłoszek mamafilipa 16-01-2008 18:32
  Re: Mój kochany Miłoszek dominika 17-01-2008 14:01
  Re: Mój kochany Miłoszek magie 17-01-2008 22:31
  Re: Mój kochany Miłoszek agata56 18-01-2008 13:31
  Re: Mój kochany Miłoszek iwona 25-02-2008 23:39
  Re: Mój kochany Miłoszek dziś ma trzy latka Marzka 13-06-2010 00:27
  Re: Mój kochany Miłoszek dziś ma trzy latka Gosspel 13-06-2010 01:27
  Re: Mój kochany Miłoszek dziś ma trzy latka Joannap 13-06-2010 08:54
  Re: Mój kochany Miłoszek dziś ma trzy latka Hanulka2009 13-06-2010 17:59
  Re: Mój kochany Miłoszek dziś ma trzy latka mamaMateusza 13-06-2010 08:57
  Re: Mój kochany Miłoszek dziś ma trzy latka Alicja74 13-06-2010 10:23
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora