Właśnie wróciłam od teściów. Zdecydowałam sie tam pójść po miesiącu od ostatniej niedzielnej wizyty bo ostatnio było dużo ludzi i źle się czułam. Niestety dziś znów zwaliło się ludzi i strasznie źle się poczułam w tym gwarze i wszechogarniającej pustej radości. Na dodatek kiedy mąż powiedział coś o Amelce to zapadła głucha cisza, po której jego brat wypalił "A nam zepsuł się telewizor". Poczułam się jakbym dostała w twarz. Po chwili zrobiło mi się strasznie gorąco, twarz mi płonęła, byłam cała czerwona. Zrobiło mi sie słabo i musieliśmy wyjść. Nigdy wcześniej nie zareagowałam tak silnie na przykrość. Chyba coraz trudniej mi ją znieść. Przestaję lubić ludzi nawet tych bliskich. Oni zabijają to jedyne co pozostało po Ami, pamięć o niej. Rodzina powinna być wsparciem a najbardziej dobija.
http://ameliadiana.bloog.pl/ Alkione
|