Beatko... Pisałam do Ciebie kiedy przeczytałam o Twojej Córeczce. Pisałam, że myślę o Was bo modlić się nie potrafię. Ale wiem jak ciepło myślę. I wiem też jak bardzo Cię rozumiem.
Pierwszego Synka straciliśmy 1 grudnia 2004 roku. Krótko potem były święta i nawet osoby z mojej najbliższej rodziny nie rozumiały, że mogę zupełnie nie chcieć tych świąt, że mogę zupełnie nie chcieć krzywić twarzy w sztucznym uśmiechu... Rok później, poza nami-najbliższymi, nikt nie pamiętał, że to jest DATA naszego Synka. Każdy ma jakąś datę... niektórzy jedną, tym bardziej istotną...
17 sierpnia 2005 roku straciliśmy naszego drugiego Synka. Wszyscy nabrali wody w usta. Zachowywali się jakby nigdy nie istniał. A On był! Budził się we mnie, przeciągał, zasypiał... (czemu to nie przestaje boleć choć na chwilę...?) Poza mną, mężem i naszymi dziewczynkami nikt nie pamiętał by 17 sierpnia tego roku zapalić "roczną" lampkę. Boli. Mam żal do rodziny i przyjaciół. Tak, wiem... każdy ma własne problemy ale ja pamiętam o ich datach. Może nie o wszystkich ale o tych najważniejszych tak. A oni zapomnieli. I tego im nie zapomnę. Czy tak wiele chcę...?
Trzymaj się ciepło. Jestem z Wami myślami i zawsze będę. ewel Mama 2 ziemskich córek i 2 synków w niebie [*][*]
|