wiem jak ci cięzko wrócić do namiastki rzeczywistości jaka jest praca, ja wróciłam do pracy od nowego roku po trzech miesiacach od smierci mojej córci i dopiero po pół roku zdałam sobie sprawę jak bardzo mi to było potrzebne.Na siłe narzuciłam sobie obowiązek,musiałam wstać,musiałam się uczesać ubrać i poprostu wyść,gdzie dotychczas jak zmarła moja Myszka nic nie musiałam i nic nie chciałam,wychodziłam tylko w porze obiadowej na cmentarz mąż "zmusił"mnie abym zaczęła coś musieć.Bałam sie powrotu dopracy, niechciałam wracać a mąż mówił "idz zobaczysz jeśli ci sie nie spodoba tylko zadzwonisz do mnie a ja po ciebie przyjadę i już tam nie wrócisz"Tak naprawdę to na pracy mi nie zależy, chodzę do niej zabijając czas i myśli ,odliczając czas tydzień za tygodniem liczę jak duża byłaby moja córcia i czekam na zielone światło,kiedy będę mogła zajść w ciąże, praca jest moim zegarem,jeszcze miesiąc, jeszcze tydzień , jeszcze dzień jaden ze sposobów aby nie zwariować bo moja córcia miałaby 10 miesięcy........... joanna mama anielskiej Juleńki 21-22.10.05(*) i Igorka 24.07.07 i małego Bartoszka 07.09.2010
|