Jak czytam twój post to przypomina mi się mój mąż,który wozi znajomych gdzie chcą a jak ja potrzebuje jechać do szpitala to mówi zrób sobie prawo jazdy. Dobrze że i twój mąż troszkę zaczął mówić o Emilku,może też nie za dużo mówi bo widzi że ty płaczesz i myśli że jeszcze bardziej Cię tym krzywdzi,nie wie że kobieta potrzebuje się wypłakać. Strata dziecka jest traumą dla nas ale również egzaminem dla małżeństwa.On nie zdaje sobie sprawy że twoje ciało po cc musi trochę minąć nim wróci do normy. Może powiedz mu że zdajesz sobie sprawę iż jest zmęczomy po pracy ale ty tyle lat nie jezdziłaś że się boisz siąść za kierownicę a jeszcze przecież ta rehabilitacja że fizycznie jeszcze nie doszłaś do siebie a on jest dla ciebie oparciem i wiesz że zawsze na niego możesz liczyć. I często rozmawiajcie o swoim aniołku,powiedz mu że jak o nim mówi to cię tym nie krzywdzi tylko ty potrzebujesz czasami się wypłakać komuś,wyżalić i że musicie być dla siebie wzajemnym oparciem on dla ciebie a ty dla niego. Nie jest to proste do przejścia,wiem jak u nas było ale jest,również powiedz żeby on się nie wstydził swoich łez. A jak zaczniecie razem płakać to się przytulcie i płaczcie ile trzeba. Mama Natalki ur/zm 05.03.2010 i synka pod sercem 24tc D.Czekaj