Bardzo wam wszystkim dziękuje za słowa otuchy , one dodają sił do działania i pomagają gdy trzeba rano wstać i stawić czoła życiu.... Choć wiem że nasze Aniołki nie cierpią i jest im tam dobrze , to ból jaki temu towarzyszy jest nie do opisania. Byłam dziś u psychologa który mam wrażenie że mnie nie rozumie gdyż powiedział że muszę to przejść jak każda żałobę..I we mnie jak by coś pękło i chciałam krzyczeć.....Śmierć dziecka to nie coś zwykłego i normalnego... My czujemy się skrzywdzone, osierocone i opuszczone. Zapalam wszystkim naszym Aniołką światełka (*)(*)(*)
|