Nam dano 2 h na pożegnanie się z Hugusiem i dlatego w tym całym szoku było troszkę czasu na pomyślenie ,zeby zabrać te skarpetuszki i kosmyk włosów.. między światami napisał(a): > Nawet nie wiecie dziewczyny jak Wam zazdroszczę. Tych skarpeteczek, opasek czy wacika z krwią. Ja tak jak Marta, nie mam nic. Noszę w torebce kartę ciąży i kamyczek z grobku w kieszeni. I tak jak mówi twój mąż Martusiu, nie myślało się wtedy o tym. Ja dopiero teraz sobie uświadamiam, że mogłam obciąć Piotruniowi choćby kosmyk włosków. Ale wtedy człowiek działa w jakimś szoku, bo nie wiem nawet jak to nazwać. Gdybym wtedy miała tę świadomość co teraz, że moje maleństwo odeszło, że już nigdy go ze mną nie będzie to przecież nie zamknęłabym tej maleńkiej białej trumienki, nie pozwoliłabym aby ją zakopali w ziemi, nigdy! Nawet wybierając ciuszki dla Piotrunia do trumienki, wzięłam taki grubszy polarkowy pajacyk i zapytałam mamę, czy nie będzie Piotrusiowi w nim gorąco. Przecież był sierpień. Stwierdziłam, że jednak będzie mu gorąco i wybrałam cieńszy. Ja w ogóle nie myślałam, że On tam będzie jeszcze w zimie, i kolejnej i kolejnej. Wyprawiałam go jakby na jakąś wycieczkę z której zaraz wróci. Może to tak działa, ten szok, aby serce nie pękło, choć powinno!
|