Dziękuje kochane Mamusie.gdy zobaczyłam tyle odpowiedzi,to byłam w szoku.Pragnę Wam powiedzieć o jeszce jednej rzeczy, o której mało który duchowny mówi.Mianowicie nasz opiekun duchowy z hospicjum Ojciec Franciszkanin powiedział,że takie dzieciaczki zostają Świętymi,a nie Aniołkami.POnieważ nie miały kiedy zgrzeszyć.A Anioły,to zupełnie inna bajka. Dziś byłam radosna.Może to dziwne,ale byłam spokojna i w czasie mszy w naszej intencji uśmiechałam się...po prostu wiem,że Królewne już nic nie boli,że oddech nie jest dla niej jej kolejną małą bitwą. Ciężko było na cmentarzu.NIe potrafiłam znaleźć sobie miejsca.Tak oglądałam zamkniętą trumienkę,jakbym chciała ją dobrze zapamiętać,każdy malutki szczegół. Dziś nie czuję rozgoryczenia i żalu,ale smutek,taki palący serce. Jestem bardzo spokojna o Zuzanke,ale boli... w piatek wracam na uczelnie może wpadnę w wir pracy i będzie lżej.Jestem z Wami,choć jeszce pare dni temu byłam z rodzicami dzieci cierpiacych przez przepukline przeponową.Czasami zaglądałam na to forum,choć nigdy nie wiedziałm po co. "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|