Jakiś czas temu opisywałem okoliczności śmierci naszego synka Maćka i to co przeżywamy po jego stracie. Było to przy okazji odpowiedzi, na jednego z postów, więc krótko jeszcze raz napiszę. Maciek, kiedy zamarł (+ 31.05.2010) nie miał ukończonych jeszcze 15 lat. Dwa dni przed śmiercią grał jeszcze w szkolnym przedstawieniu i nic nie wskazywało na to co miało się wydarzyć. Owszem narzekał, że się źle czuje ale objawy były typowe dla zwykłego, lekkiego przeziębienia. Rano przyniosłem mu śniadanie do łóżka, rozmawiał ze mną a około dwóch godzin później już nie żył. Zmarł we własnym łóżku, bez cierpienia, lekkim uśmiechem na twarzy. Mieliśmy nawet żal do Boga, że nie dał nam możliwości walki o nasze dziecko. Teraz, gdy czytam posty na „dlaczego” wiem, że uniknęliśmy patrzenia na cierpienie własnego dziecka. Sekcja, badania nie dały żadnej odpowiedzi, co było przyczyną śmierci. W opinii lekarz napisał: „przyczyna śmierci naturalna, chorobowa o podłożu autoimmunologicznym”. Badania trwają nadal, do tej pory nie wiemy, co się stało a nasze głowy nie mogą tego pojąć. Wiemy natomiast, że syn nas kochał i wiedział, że był kochany. Otrzymujemy od niego mnóstwo znaków i wiemy, że jest tuż obok. Tylko ta tęsknota jest taka okropna. To jak Maciek żył, a właściwie on uczył nas wiary, daje nam pewność gdzie teraz jest. My też staramy się żyć tak by mieć możliwość spotkania się z nim. tato śp. Maćka Światełka dla wszystkich aniołków(***)(***)(***)
http://www.maciekwronka.pamietajmy.com.pl/
|