Alu, ja ostatnio byłam u nowego lekarza, młody dureń. I znowu to opowiadanie od nowa, patrzył na mnie jakimiś dziwnymi oczami. Młody, pewnie jeszcze niewiele wie o życiu. Zapisał leki, pewnie wykupie, może chociaz coś pomoże. U nas pogoda straszna, no i dobrze, bo mam wymówkę, aby nie wychodzić z domu. Alu, podziwiam Cię, że chodzisz do pracy, starasz się przynajmniej normalnie żyć... gdybyz jeszcze można było tak po prostu porozmawiac o naszych dieciach. Żeby nie traktowano nas, jak trędowatych! Marlenka przyszła do Ciebie... pewnie jak Bóg nie daje Jej jakichś ważnych zajęć, to jest przy Tobie. Spróbuj uwierzyć kochanie, że Ona jest szczęsliwa... wiem to trudne... ale czyz i Ty nie powinnaś się cieszyć Jej szcęściem. Wiem, łatwo powiedzieć... ale przeciez Bóg nie może robić takich rezczy , bo tak po prostu chce. Musi miec w tym wszystkim, jakiś niezmiernie skomplikowany plan... i tylko On wie, dlaczego taks się dzieje. Mama chrzestna mojego synka (29 lat)umarła dwa lata temu, na raka mózgu. Zostawiła dwoje malutkich dzieci... jej mama nie chciała żyć. W wczoraj byłam z nią w Poznaniu, załątwiałyśmy sprawy, piłyśmy piwo w knajpce i nawet się śmiała. Ona osierociłą dzieci... te dzieci, mimo, że malutkie ciągle Ją wspominają. Serce mi pęka, gdy mały Kamilek wskazuje na zdjęcie, przyciska do ust i mówi... wiesz to jest moja mamusia kochana. Dzieci były dla niej wszystkim... ale jej nie ma. Zrób to dla mnie i spróbuj kazdego ranka uśmiechnąć się na wspomnienie swojej córki... proszę spróbuj... ściskam Cię mocno
|