PRZYTULAM CIĘ MOCNO DO MEGO ZRANIONEGO SERCA,ja swoją Anulkę straciłam 25 miesięcy temu, gdy miała 25 lat i 3 miesiące. Bardzo mi przykro nasze dzieci powinny być z nami, powinnyśmy się cieszyć ich szczęściem porażkami, odarto nas ze skóry, została tylko wielka rana,która nie zabiżni sie do końca naszych dni. Dalej uczę się żyć, krok po kroczu,nie umię nic planować, bo nic mi z tego nie wychodzi, przychodzą dni gdy rozpacz jest ogromna,przykrość że nikt już nie chce rozmawiać o mojej córce,że znicze zapalamy tylko my rodzice, my ciągle jesteśmy na cmentarzu, razem lub osobno. Wiesz nasi mężowie przeżywają to wszystko inaczej, cierpią ale nasza społeczność nauczyła ich,że mężowie nie powinni okazywać cierpienia na zewnątrz. Jeśli chodzi o przyjaciół to jakoś umkneli, czasami czuję się trędowata, inna, uczę się życia w nowych okolicznościach jest to trudne i bolesne.Jeszcze przed Tobą powrót do pracy, to też będzie ciężki okres, ja wróciłam zaraz do pracy gdyż w domu wszystko przypomina mi kochaną Anulkę, a tak to muszę się zwlec z wyra przywdziać drugą twarz i do przodu trudne życzę Ci wytrwałości, pozdrawiam i światełka dla Twojego synka. mama ANI
|