Mieszkam 50 km. od Krakowa, mam 45 lat. Trzy dni temu minęło 7 m-cy, jak mój 21-letni syn zmarł wskutek wypadku sam. Chyba ciągle nie wierzę, że On już nigdy nie wróci, skoro żyję, skoro jakoś funkcjonuję. Na pewno bardzo się staram, dla moich dwóch synów, dla męża i wnuczka ale często brakuje sił na udawanie, na maskowanie tego bólu i tęsknoty...