Droga Soniu,nie wiem czy mogę o tym pisać akurat do ciebie.Widzisz,kiedyś ja nie widziałam sensu życia ,gdy usłyszałam od lekarza ,żeby iść do domu i przygotować rodzinę na śmierć dziecka.Naszego dziecka.Miała wtedy 6 lat i była w stanie krytycznym.Dziś nie potrafię opowiedzieć co czułam ,ale nie widziałam dla siebie sensu życia.Tyle walki ,tyle cierpienia i po co?Weszłam pod pierwszy samochód jaki spotkałam.Nie wiem jak to się stało.Miałam szczęście bo to było przed szpitalem i kierowca jechał wolno i wychamował.Nie będę pisać jaką wiązankę usłyszałam.Siadłam na krawężniku i zwyczajnie się rozryczałam .Co ja chciałam zrobić?Przecież miałam jeszcze rodzinę więc co mnie do tego pchnęło?Naprawdę nie wiem.Soniu chcę ci powiedzieć,że to jest chwila ,gdzie nie myślisz.Człowiek mający problemy na które nie ma wpływu może się pogrążyć,ale u dzieci te emocje są większe.Nie możesz się winić ,ona nie wiedziała co robi i jak skrzywdzi ciebie.Kochaj ją taką jaką była.Dostałaś od losu ogromny ciężar do dźwigana,a ja wierzę ,że dasz radę .Mam nadzieję,że nie jesteś sama i masz kogoś kto cię wspiera.Życzę ci dużo siły .Dorota
|