kochana Asiu,prosisz aby dać Ci przykład dobrego kapłana.- ks.Dr Lucjan Szczepaniak-kapelan szpitala dzieciecego w Prokocimiu ,nie tylko dziećmi się zajmuje ,ale również pod każdym względem wspiera rodziców oczywiscie tych którzy tego chcą.Mnie i mojego męża otoczył swoją opieką i mimo że minęło 7 lat od czasu gdy odszedł nasz Zbysiu dalej utrzymujemy z Nim kontakt.Jest to ksiadz ,lekarz,poeta.Wszystkim forumowiczom polecam aby przeczytali wiersze księdza Lucjana. asia122 napisał(a): > Do Ewuni, Ja po śmierci synka ze strony duchownych spotkałam się wręcz z chamstwem. Mimo, że biuro parafialne było czynne, to nikt nam nie otwierał, a my musieliśmy pochować naszego synka. Staliśmy, tam pod tymi drzwiami, ale nie było nikogo, kto by nas przygarnął i pocieszył... nikogo. Pytaliśmy po prostu po mieście, i ktoś powiedział, że jeden ksiądz powinien miec katechezę w liceum. Gdy tam dotarlismy, to grupa młodych ludzi oznajmiła nam, że księdza po prostu nie ma!!! On nam mówi, że jak ma ważne sprawy, to nie przyjdzie, a często ma wazne sprawy - powiedziała jedna z dziewczat. Młodziez czekała, i nikt z sekretariatu nie zwracał na to uwagi. Niestety, w całej naszej parafii nie było jednego "gnoja", który mógłby się nami zająć... a przecież biuro w tych godzinach powinno byc czynne, a nawet gdyby nie było, to w takich sytuacjach powinna być jakas informacja, gdzie ich szukać! Na końcu, jak ja już mdlałam, z rozpaczy, i wysiłku brat zawióżł nas do innej parafii... i tam łaskawie załatwiliśmy formalności związane z pogrzebem. Mszy Św. oczywiście nie było!!! A gdzie tam, za duży wysiłek... Chodzę do kościoła, ale pamiętać to będę do śmierci. Mój synek, ogladając aferę w mediach z panem Wielgusem, a przedtem Petzem, twierdzi, że oni pierwsi będa się smażyć w piekle. I oby tak było. Amen. Jak ktos ma cos pozytywnego na temat księzy, to napiszcie, żeby zrównoważyć ten moją okrutną, ale niestety prawdziwą historię. Ewka, czy i zakonnicy bywają podobni, prawodobodobnie tak. Po kolędzie chodzą mam wrażenie, tylko dla pieniędzy... i tyle/ Och, trochę mi ulzyło... pozdrawiam. iwona
|