Witaj Soniu. Mój syn Piotr mając 16 lat popełnił samobójstwo skacząc z 10 piętra wieżowca w Łodzi Było to 11 lat temu. Też nie wiem dlaczego to zrobił. Był geniuszem matematycznym, laureatem olimpiad i wzorowym licealistą twardo stąpającym po ziemi. Był lubiany przez otoczenie, ale jednocześnie miał swój własny świat. Chyba był trochę samotny. To była jego świadoma decyzja zbuntowanego szesnastolatka. Zostawił list, w którym napisał, że nie podoba mu się ten świat, w którym jest mijsce na przemoc, fałsz i obłudę. Postanowił szukać innego miejsca dla siebie. To była pierwsza próba samobójcza, niestety skuteczna. Jak sobie radziłam. Pomogły mi przede wszystkim książki Raymonda Moody'ego "Życie po życiu", "Życie przed życiem", "W stronę światła", i innych autorów piszących na podobne tematy. Wiem teraz, że w tym co się stało nie było mojej winy. Spotkam się z moim synem na pewno po tej drugiej, "zielonej stronie" i wtedy wyjaśnimy sobie wszystko. Każde dziecko jest niezbadaną indywidualnością. Jest nam, rodzicom, dane na chwilę pod opiekę, którą sprawujemy tylko tak długo jak długo ono tego chce. Obecnie mam 54 lata. Synowa, żona drugiego syna, obdarzyła mnie wspaniałym wnukiem, który jest moim promyczkiem (ma 3 lata). Moje życie powoli dobiega końca. Cały czas mam tego świadomość, ale śmierć nie jest dla mnie tragedią. To przejście na drugą stronę, to spotkanie z PIOTREM, z moim tatą i moimi ukochanymi dziadkami. Jestem do tego przygotowana dzięki tragedii jaka mnie spotkała. Pozdrawiam wszystkich, trzymajcie się Agata i Majka
|