Byłam raczej na tamtym forum-chociaż jak moje dziecko zmarło miało prawie 8 lat.Strciłam mojego synka w beznadziejny sposób otóż miał miec usunięty tylko jeden trzeci migdałak -lekarz mówił że lepiej to zrobic w narkozie o godz.8.00 moje dziecko uścisnęło mnie zawisło na chwilę na mojej szyii -ucałowałam jego oba policzki i czółko powiedziałam że jak otworzy oczka to pierwszą osobę jaką zobaczy to będzie Mama.W zaufaniu do mojej woli podał lekarzowi rękę jeszcze się obrócił i mi pokiwał...uśmiechnął się ...nie wiedziałam że to ostatni jego uśmiech ,ostatnie pożegnanie ,pocałunki i rozmowa.Czekałam i czekałam ...nikt nie wychodził nic nie mówił o 10.00 pod NZOZ podjechała R pytałam do kogo co się dzieje...a oni na łózku z aparatem ambu przy ustach wywozili moje dziecko - mówili że zasłabł ....Potem zeznawał pilęgnirz w prokuraturze że...."gdy wszedł to na stole leży dziecko sino-blade bez akcji serca na monitorze RR nie oznaczalne żrenice szerokie nie reagujące na światło ....renimował -uzyskał 50 tonów ledwo co tyle aby przewiezc na OIOM do szpitala ''...tam gdy dotarłam około 12.00 powiedzieli mi że ...śmierc mózgowa...czekałam na śmierc już nigdy na mnie nie spojrzał ...nie uśmiechnął się ...nie pozwolili mi trzymac go za rękę gdy umierał....On tak mi ufał !!! ...tak go zawiodłam !!!....zmarł parę godzin później !Minęło od tego czasu parę lat a ja wciąż płaczę tak mi z tym ciężko ....mam sprawę w Sądzie -nie długo będzie cztery lata jak się sądzę ....jest mi tak ciężko .... Bartczak