Nie mogę uwierzyć że tak samo zrozpaczonych jak ja jest tak wiele! Nie mam nadzieji na to,że ktoś wreszcie ze mną porozmawia normalnie, a nie będzie czekał aż zacznę udawać,że wszystko jest ok. że nic się nie stało. A stało się! Moj syn żył całe 18 lat, a dlaczego teraz ludziom tak trudno wymienić jego imię? Miał na imię Maciej. Zginął 15 lipca próbując ratować komuś życie. Niestety jemu nikt nie pomógł. Morze zabrało go na cały tydzień. Nie wierzę w to co się stało. Dlaczego temat śmierci dziecka jest tematem tabu? Mam wrażenie,że jestem sama na świecie z moim bólem i rozpaczą. Staram się jak mogę nie odstraszać ludzi i się uśmiecham, ale niewiele osób wie co kryje się za tym uśmiechem. Nie uważacie że zachowanie ludzi jest okrutne? zostawiając nas samych z tym bólem? Dlaczego wszyscy wiedzą jak się zachować gdy rodzi się dziecko, a nie mają pojęcia co powiedzieć w odwrotnej sytuacji? Nie chcę by mnie rozumieli bo to oznaczałoby że im źle życzę, ale bardzo chciałabym żeby ze mną byli....Cze sensem w tragicznej śmierci dziecka jest to byśmy wreszcie zrozumieli, że przyjaciół poznaje się w biedzie? Bo innego sensu nie widzę. Nasze dzieci miały życie przed sobą, plany i marzenia. Ściskam mocno wszystkich osieroconych rodziców i łączę się w bólu. Trzymajmy się .... jakoś... T.S.
|