Córka zmarła w sierpniu 2014 roku, nie wróciłam jeszcze do pracy , chyba dla mnie jest to jeszcze zbyt trudne. Wszyscy ode mnie wymagają, że wezmę się w garść, ale to takie ciężkie. Nie umiem chyba teraz jeszcze żyć normalnie, wiem, że to może stać się uciążliwe dla innych. Mam ogromną depresję, chodzę do psychiatry, biorę leki. Czuje się fatalnie, każdego dnia gdy wstaję żałuję że jest nowy dzień. Chodzę do córki na cmentarz, patrzę się w jej zdjęcie, poprawiam kwiaty i płaczę z bezsilności. Moje dzieci pogodziły się już ze śmiercią siostry, śmieją się, żyją normalnym życiem. To dobrze, nie mam im tego za złe, ale nie mogą chyba wymagać tego samego ode mnie. Będą mieć swoje rodziny, wyprowadzą się a ja zostanę, z tym poczuciem że straciłam dziecko. Masz dziecko przez 23 lata, patrzysz jak rośnie, jesteś dumny gdy zdaje maturę, dostaje się na studia, cieszysz się - wystarczy jedna chwila która to wszystko zniszczy. Nie chce teraz przejść do porządku dziennego. Nic nie jest w stanie mnie pocieszyć, nic mi nie zostało, nic już nie będzie tak jak wcześniej, nie będę już nigdy szczęśliwa, gdy myślę o przeszłości uśmiecham się a gdy myślę o przyszłości chce mi się płakać , wyć z rozpaczy
|