A o małego bałam się. Raz - czułam się jak wyrodna matka, dziecko bez ojca i jeszcze w jednostce zwanej placówką opiekuńczą. a dwa - no ze względu na choroby, pierwsze dni wręcz panicznie się bałam, że się im zakrztusi, że spuchnie itp. zresztą było w województwie ostatnio "głośno" o kilku zgonach w żłobkach i to dzieci w podobnym wieku, jedno starsze. I to działa na wyobraźnię. Ale widzę, że jest bardzo szczęśliwy. Nawet jak ja już go odbieram i rozmawiam z 'ciocią" to czasem chce nawet do niej na ręce Sam już biegł na salę ze szczęściem w oczach! W domu widzę jak wiele się nauczył już! Przyznam, że wszystkie ciocie są wspaniałe, więc nie dziwię się, że mały tam tak chętnie chodzi. Słyszałam o nich wiele dobrego (pytałam rodziców dużo wcześniej) i teraz sama widzę! P.S. dostałaś maila, bo nie wrócił, więc jest nadzieja? EM http://www.mikew.e-blogi.pl/
|