Cierpliwości Każdy potrzebuje czasu. Nie jest to proste, bo ja prawie uciekałam ze żłobka, żeby się mały nie widział, że coś tam mamusia przeżywa. Miałam poczucie winy, że go tam zostawiam, jaka ze mnie mama... "Ciocie" radziły, żeby nie pokazywać dziecku wtedy swoich uczuć, a żłobek traktować jak coś oczywistego. No i rozmawiać, a w tym wieku raczej mówić dużo o dzieciach, żłobku itp. To ciężkie przeżycie, ale z czasem jest lepiej. Mało tego jak mały już był "przyzwyczajony" to okazało się, ze ja gorzej znoszę tam jego pobyt. Do tej pory komórkę mam zawsze przy sobie, jak ktoś dzwoni to nerwowo spoglądam czy to aby nie ze żłobka. Długo dręczyły mnie myśli o tym co on tam robi, czy nie dzieje mu się krzywda etc. Ale dorosłam do tego i dziś nie żałuję tej decyzji. Spotykam tam też inne mamy, które opowiadały jak też im było ciężko. Nieraz widziałam jak płaczą, szczególnie te które zostawiały niemowlaczki. Ale i one dziś nie żałują, nawet cieszą się, że podjęły tą decyzję. Ostatnio byłam z ciekawości w przedszkolu, bo przeprowadzamy się i chyba Miki za rok będzie tam chodził. Panie bardzo chwaliły sobie to, że chodził do żłobka, bo takie dzieci sobie lepiej radzą i dużo lepiej znoszą przedszkole. Bo niestety co się odwlecze to nie uciecze i kiedyś dziecko pójdzie do przedszkola. Żłobkowe dużo mniej też chorują.
Ze spaniem to też mieliśmy przboje, zresztą ze wszystkim. Miki od urodzenia ma m.in. refluks i czuwałam nad nim dzień i noc, spał praktycznie ze mną, był cały czas na rękach żeby jak najwięcej był w pozycji pionowej. Bałam się też o niego bo ma z poważniejszych rzeczy astmę, azs, alergię itp. Więc potrzebowałam miliona zaswiadczeń, a problem był z lekami, bo w tego typu placówkach nie mogą podawać sami nawet za zgoda matki. co chwilę proszono mnie o zaświadczenie o stanie zdrowia, i praktycznie codziennie musiałam biegać do lekarza by sprawdzał czy ten okropny kaszel to na pewno astma a nie infekcja. Ale daliśmy radę! EM http://www.mikew.e-blogi.pl/
|