Ja również mam swojego pocieszyciela.To mój 9 letni syn,jest moją radością,dla niego chce mi się jeszcze rano wstać,gdyby nie on pewnie nie wyszłabym z łóżka.To on sprawia że mimo cierpienia pojawia się czasem na mojej twarzy uśmiech.Często sprawdza czy nie mam zbyt smutnej miny.Cierpię bardzo po śmierci Zuzi która umarła 2,5 miesiąca temu i syn też.Mimo swoich 9 lat okazał mi więcej ciepła i zrozumienia niż nie jedna osoba dorosła z rodziny.Mam nadzieję ,że nasza Zuzia ,nasz anioł sprawi że Marcin doczeka się jeszcze rodzeństwa,którego tak pragnie. OLA
|