Ja nie stawialam pomnika mojemu synkowi bo został pochowany w grobie rodzinnym. Cały czas od samego początku myślałam nad tabliczką dla niego, choć tylko mój mąż uważał że powinniśmy to zrobić. Inni byli przeciwni.Usłyszałam nawet takie słowa: "I co mu tam napiszesz? Przecież nie miał imienia, nie urodził się tak naprawdę i nie wiadomo kiedy umarł..." Boże jak to bolało... Wiem, że te słowa napisane na tej małej tabliczce nie są prawdą, ale tak miał się nazywać (choc nie dostaliśmy aktu urodzenia), umarł zaduszony pępowiną zanim się urodził (a napisaliśmy ur. i zm.....) i krótki cytat z Kochanowskiego "jedną malutką duszą tak wiele ubyło". Kiedy zobaczyłam tę tabliczkę na swoim miejscu po raz pierwszy poczułam spokój w duszy. I ten dzień specyficzny. Wielki CZwartek. Może to wszystko ma jakieś znaczenie? Mimo wszystko czułam że muszę zrobic tę tabliczkę, bo jak mnie zabraknie kto będzie o Nim pamiętał? Straszna rzecz a jednak cieszy, czułam się jakbym wreszcie spełniła ostatnią powinność wobec synka który odszedł zbyt wcześnie.
|