2 miesiące temu urodziła się i zmarła moja córeczka Hania, dwa lata temu odszedł Aniołek w 14 tc. Cierpię bardzo, ale przez łzy widzę Michała. Ma 10 lat. Już w ciąży był genialny. Nie miałam ani przez minutę nudności, w 5 miesiącu z nim w brzuszku chodziłam po górach, nie byłam ani 1 dnia na zwolnieniu, w piątek byłam w pracy a w sobotę w nocy pojechałam do szpitala (bo był termin). Urodził się Misiek - 10 punktów Apgar. A co?! Byłam pewna, że taka ciąża to normalka. Michał jest najlepszym uczniem w klasie, zbiera nagrody, dyplomy. Jestem z Niego taka dumna.Na zakończenie roku beczałam ze wzruszenia i słuchałam pochwał Michała i odbierałam gratulacje jako rodzic. Bardzo chciał mieć rodzeństwo... Ma Anioły. Jak widzi, że jestem na tej stronie to nic nie mówi tylko mnie pogłaszcze, albo się przytuli i bez słowa odchodzi do swoich zajęć. Jak byłam z Hanią w ciąży to mu tłumaczyłam, że jak się rodzi dziecko to nie zabiera jemu miejsca u Mamy w sercu, ale że Mamy serce się powiększa. Powiedział - no tak, tak jakby się następny pokój dobudował. Zapytany czy chce zobaczyć Hanię w trumnie - powiedział: nie, bo przecież to nie jest Ona, Ona jest już w niebie. Boże dziękuję Ci za ten wspaniały dar. Haniu - módl się za Nim i uważaj na Niego. Pomóż by moje łzy Was nie raniły. Bardzo Was Kocham. Teraz też płaczę ... ale chyba z radości :-)
Pozdrawiam Ewa
|