mam nadzieje ale, ze powtorza sie tylko pierwsze 39 tygodni, a 40 tygodnia
juz nie doczekam. Dokladnie rok temu (27.11.08) zrobilam test ciazowy. Wynnik okazal sie
pozytywny. Piewsze dziecko, wielka nadzieja i radosc, plany. Pierwsza wizyta u
ginekologa,potwierdzila wynnik testu. Termin porodu wyznaczono na 10.08.09. Lato, piekna
pogoda, bedziemy przesiadywac w ogrodku pod czeresnia. Cala ciaza przebiegala ksiazkowo. Ja
sama czulam sie bardzo dobrze. Chodzilam na yoge dla ciezarnych, plywanie, czytalam ksiazki
o ciazy, przygotowywalam wyprawke dla maluszka. Najpierw byla wersja mojej ginekolog, ze to
bedzie dziewczynka. Wiec kupilam pare ciuszkow typowo baskich. Pozniej jednak siusiak
pokazal swoje oblicze i babskie ciuszki schowalam na strych. Razem z mezem cieszylismy sie
na naszego Karolka, maz wsmarowywal mi co wieczor w brzuch olejek na rozstepy i snulismy
plany na przyszlosc. Az nadszedl 40 tydzien, lekkie poddenerwowanie, kiedy nastapi
porod. Karol przez czas kiedy czulam jego ruchy mial 3 aktywne fazy w ciagu dnia. 4.08.09 po
cieplym , slonecznym dniu przyszla pora do spania. Jak sie polozylam do lozka zaniepokoilo
mnie ze on nie daje znaku, nie kopie. Od razu z mezem udalismy sie do kliniki, a ze
mieszkamy 300 metrow od niej, trwalo to zaledwie kwadrans. I potem cala radosc zamienila sie
w wielki smutek, szok, koszmar nie do uwierzenia. Diagnosa lakrza – nasz Karol nie
zyje, brak czynnosci serca. 3 dni, dlugie dni, w szpitalu. Wywolywanie porodu, moj strach
zobaczyc matrwe dziecko, i ta nadzieja, ze moze zaplacze. Maz nie odstepowal mnie na krok.
Przy porodzie pomagal dzielnie. A jak lekarz mnie zszyl, wstalam z lozka, odwrocilam sie i
zobaczylam najpiekniejszy, a zarazem najsmutniejszy widok – tata trzymajacy swojego
syna na rekach. Cudowne. Duzy chlopak, 3500 waga, 52 cm wzrost. Sliczny nosek, raczki,
wszytsko cudowne. Przez nastepne dwa tygodnie przygotowywalismy sie do pogrzebu. Karola
zostawilismy w szpitalu. Po obdukcji naszego synka nic nie stwierdzili. Sliczny, zdrowy
chlopczyk. Moje lozysko odmowilo posluszenstwa.
Zostala tesknota, wspaniale
wspomnienia jak bylismy razem, zdjecia z porodu, i wisiorek. Wisiorek piekny, srebrny, z
odcisnietym jego paluszkiem. Nosze go codziennie i to mi bardzo pomaga.
Plany na
pryszlosc byly w sumie jasne. Choc walka z uczuciami ciezka. Stawic czola ale trzeba.
Walczyc. Dlatego tez po dwoch cyklach postaralismy sie o braciszka lub siostrzyczke dla
Karola. Wczoraj (25.11.09) zrobilam test ciazowy, Wyszedl rowniez pozytywny, tak jak ten
w zeszlym roku. Drugie dziecko, wielka nadzieja i radosc. Pierwsza wizyta u ginekologa
dopiero 7.12.09.
Trzymajcie kciuki, Magdalena, mama Karola (+07.08.2009, 40 TC) Magdalena, mama Karola (+07.08.2009, 40 TC) i nowej nadziei pod sercem
|