Dziewczyny, od wczoraj jestem w domu- sama. Moje maleństwo musiało zostać w szpitalu bo ma
zakażenie dróg moczowych. Dostaje antybiotyk przez 7 dni. Miałysmy wczoraj wyjść, gdy
przyszła pielęgniarka i powiedziała,że moje dziecko musi iść na neonatologię, bo musi
dostawać antybiotyuk przez 7 dni. Nogi się pode mną ugięły. Po raz drugi wróciłam do domu
bez dziecka. Tosia jest ogólnie zdrowa, przybiera na wadze. Karmię ją piersią, TYLKO
DLACZEGO NIE MOŻE BYĆ ZE MNĄ??????????? Jeżdżę do niej codziennie , bo karmię. Siedzę cały
dzień, dzisiaj zrobiłam sobie przerwę, bo padam z nóg. Siedzę i leję łzy. DLACZEGO I ZA CO
SPOTYKA MNIE TAKA KARA??????????? Znowu muszę patrzeć na dzieci pod aparaturą, na moją Tosię
z wenflonem w główce. Wiem,że to NIBY nic poważnego , ale za każdym razem kiedy wchodzę na
oddział boję się ,że usłyszę,że jest coś gorzej,że jeszcze cpoś wykryli. Nie mam już
sił........nie mam sił i nie wiem do kogo i czy w ogóle się modlić , o kogo prosić o pomoc.
Dlaczego to życie jest takie niesprawiedliwe. Wszystko było dobrze, cesarkę dobrze zniosłam,
cieszyłam się, ale widocznie za długo było dobrze. Dziewczyny proszę o wsparcie, ja nie
przeżyję jak coś będzie nie tak. Czy nie zasługuje na bycie matką????????? http://www.republikadzieci.pl/rd/content/view/786/184/
szczęśliwa ziemska mama....
|