04.03.2010 Trafiam do szpitala w 36tc z bólami i krwotokiem,okazuje sie że moje dziecko nie żyje,musze urodzić. Mała przychodzi na świat 05.03.2010 ok.5.00 rano.Jest cała sina,żegnam się z nią. Ból do nie wytrzymania w sercu,nie wiem jak dalej życ,po 4 miesiacach kolejne starania,po kolejnych trzech jestem w ciązy.Radosc ale jednoczesnie obawa. W 38tc indukowany poród.Dziecko zaklinowało sie podczas porodu,niewładna prawa ręka i najprawdopodobniej sparalizowana,synek byl zbyt duzy 58cm 4,050kg. Kilka dni pozniej rusza reką,mowia ze to cud. Rok rehabilitacji bo ma obniżone napiecie mieusiniowe. Teraz ma2,5 roku i nie mogę nadążyć za nim,nie dawno zaczął prawie wszystko mowić i skladac zdania,był bardzo wpatrzony w choinke a jak zobaczyl MIkolaja na balkonie,który wszedl do nas do domu to sie popłakał lecz ucieszyl sie z prezentów:) Mama Natalki ur.zm 05.03.2010 i Damianka ur.14.06.2011 D.Czekaj
|