Po smierci Jasia ciagle zastanawiałam sie dlaczego ja?Byłam tak skupiona na sobie, że nie dostrzegałam żałoby moich rodziców, teściów..tyle tylko, że ich żałoba trwała "chwilę"..to nie oni czekali przez 9 miesięcy na cud narodzin i to nie oni rodzili martwe dziecko..Po urodzeniu blizniaków byłam bardzo niestabilna emocjonalnie..wtedy zobaczyłam co omineło mnie jako matkę i uswiadomiłam sobie, ze mam dwójke noworodków, którymi nie bardzo umiem sie zająć..Pierwsze 8 tyg wyjete z życia - płacz, nocne karmienia i noce w których rarytasem było przespanie ciągiem 2-3 godzin..jak w transie..i ten głos powtarzający: umarło Tobie pierwsze dziecko, tak czekałaś na drugie, los był łaskawy a teraz narzekasz..Chciałam wszystko przy dzieciach robić sama, nie dawałam sie odciażyć..padałam na twarz wieczorami z wycienczenia..kolejna wielka próba dla naszego małżeństwa..czasem nawet zastanawiac sie zaczęłam czy ta dwójka to łaska za smierć Jasia czy kara aby pokazać mi jaką nieudolna jestem matką..i rozmowa z teściową - po jakis 3-4 mies od narodzin dzieci..czułam sie jakby mi w pysk strzeliła..miała rację - przeciez moja frustracja, złośc i zmeczenie odbija sie na dzieciach..i pozwoliłam sobie pomóc! Pisze to wszystko aby pokazac, że poczatki macierzynstwa są trudne..szczególnie dla nas - matek z takim bagażem bólu po smierci dzieci..Pamietaj, że nie jestes sama - i pozwól sobie pomóc..nie tylko przy dziecku..Masz prawo do bólu, żałoby..i nie wmawiaj sobie, że zaniedbujesz zmarłe dziecko..nawet nie wiesz jak bardzo On Wam kibicuje..przecież to Franiowy Anioł Stróż!!!:) Ewelina; mama Aniołka Jasia urodzonego martwo w 41 tygodniu ciąży (*+25.12.2011)oraz ziemskich bliźniaków: Misia i Wojtusia (*13.02.2013) "Nic tak nie boli jak śmierć spełnionego marzenia"
|