Dzięki za wszystkie opinie. Co do adopcji to "ryzyko" innego typu -przede wszystkim czy umiałabym kochać bezwarunkowo i mądrze dziecko, którego sama nie urodziłam. A chęć przeżycia jeszcze raz ciąży, narodzin dzieciątka, potem patrzenia jak maleństwo z każdym dniem rośnie, zmienia się jest ogromna. Być może jest w tym wszystkim dużo egoizmu... Nadal nie wiem co myśleć, jak postąpić. Narazie daję sobie czas, próbuję zrozumieć samą siebie.
|