Bogusia,
Bo to jest zły sen...tylko taki, z którego nijak nie da się obudzić. Teraz mam wrażenie, że to wszytsko się nie wydarzyło. Ze nie było tej ciąży, tego dziecka..Tylko ten ból, nie mający ani początku, ani końca, przypomina co sekundę o Gabrysiu.
Ja od swojego lekarza usłyszałam, że przepukliny przepon oni mają wręcz wskazane kierować do wawy. Lekarka na oiomie też powiedziała mi, że u nich w Polsce jest najwięcej wpp, stąd niby doświadczenie największe. Ja natomiast największy żal mam na sam oddział położniczy. Tam wady to norma, myślałam, że będę objęta jakąś dodatkową troską, ale nic z tych rzeczy. Lekarze lataja, nie da się na spokojnie rzeczowo porozmawiać. Nam podano sterydy na rozój płuc, w 37tc, choć ja nie widziałam takiego sensu - mały był donoszony, tydzień starszy - wiedzieliśmy kiedy, więc pomyłki nie było, a dziwnym trafem po sterydach zaczęły się historie z tętnem Gabrysia. Mały szalał, mnie wozili na wózku po milion razy z patologii na blok porodowy, ale nikt sobie z tego nic nie robił, czekali z załozonym rękoma. Nawet usg mi nie zrobili. Poza tym miałam potworne wielowodzie, dwa dni przed porodem nie byłam w stanie sama się wykąpać, taki ból. I mimo to na moją prośbe o sprawdzenie na usg czy wszystko dobrze nie było mowy. Ostatecznie cztery dni trwał mój poród, zasłaniali się cały czas jakimis swoimi procedurami, argumentem, że przyspieszać nie będą, bo ciąża jest niedonoszona ( wtf...?!?!!), a ja chodziłam po ścianach i nie spałam te cztery dni w ogóle. Mały ostatecznie urodził się z 7pkt, więc niby krzywdy mu nie zrobili, ale co z tego... PO godzinie od porodu stan Gabrysia tak bardzo się załamał, że nie dało się nic zrobic. Może te spadki tętna były jakąś wskazówką, ale co z tego. Masz rodzić naturalnie i koniec, nie ma dyskusji. Połozna, któa przypinała mnie do ktg pierwszego dnia na bloku spytała o powód mojej hospitalizacji. Odpowiedziałam, że wada, że przepuklina przepony. Na to ona bez zastanowienia poprosiła o wyjaśnienie wady, bo nie kojarzy. Ale najlepsza była lekarka na izbie, na moim przyjęciu. Zaczęła spisywać wywiad, pyta zatem o choroby. Mówię, że nie choruję na nic, ale mam zespół wazowagalny. Na to ona zdziwiona - proszę o wyjaśnienie, co to w ogóle jest? Padłam na cyce. Lekarz! Byłam tak zdziwiona, że odpowiedziałam jej, by sobie wygooglowała i do mnie wróciła. No przepraszam, ale nie podołałam..
Jak dla mnie Karowa to jakaś farsa. Ale opieka nad małym, a to on był przecież najważniejszy, trudno ocenić... Hellena, mama Hani (22.05.2012), Aniołka Gabrysia (05.09.2013-06.09.2013)i Aniołka Mikołaja (20tc)
|