Ech..... Szpital specyficzny, fakt, przemiał straszny, czuć to przedmiotowe traktowanie. Takie dziwne miejsce, brak dziewczyn w "normalnej" ciąży. Pamiętam jedną dziewczynę, leżała już ponad tydzień, cudowali z oksytocyną, cewnikami, a poród ni cholery nie chciał się zacząć.Jak wyjeżdżałam do porodu, ona jeszcze leżała, a lekarze łamali sobie głowę jak tu jeszcze zmusić ją do porodu sn....
Cały czas głowa nie daje mi spokoju, analizuję stan małego. Znaleźliśmy się w tej grupie, gdzie stan z usg w ciąży nie wskazywał, że jest tak źle. Z drugiej strony wiedziałam,że masa dzieciaczków w stanie krytycznycm wychodzi obronną ręką, i ja byłam tego niemal pewna, że Gabryś"odbije", że jest cięzko - bo tak miało być w zasadzie. Że wrócę, a on tam dalej będzie. Chyba dlatego byłam za spokojna w rozmowach z lekarzami, dopiero ta lekarka sprowadziła mnie na ziemię, że to była ogromna przepuklina.... USg w ciąży nie jest w żaden sposób miarodajne, teraz to wiem, ale nawet gdyby było człowiek i tak by walczył o dziecko, do końca. Nas sytuacja wręcz zaskoczyła, przecież nie jechaliśmy po śmierć dziecka.
Mój lekarz prowadzący ciążę był w szoku jak opowiedziałąm mu jak to wyglądało. Zdziwiony, że nie było cc, ale stwierdził, że skoro mały urodził się w tak świetnym stanie, nie zrobili mu krzywdy, ucierpiałam tylko ja, bo te siły jednak zabrali. Powiedział też jeszcze jedną przykrą rzecz na temat tych nieszczęsnych płuc noworodków. W szpitalau wojewódzkim w eb mają rocznie 2-3 zgony maluszków z powodu nie podjęcia pracy przez te pęcherzyki płucne. Mówi, że dzieci rodzą się zdrowe, bez żadnych wad, donoszone, z książkowej ciązy, i nie wiedzieć czemu w ciągu kilku godzin po porodzie umierają, przez te płuca.Więc jak ma się do tego moje dziecko, które urodziło się z pomiażdżonymi przez jelita płucami...
Mam wrażenie, że co chwila rodzę się i umieram na nowo. Hellena, mama Hani (22.05.2012), Aniołka Gabrysia (05.09.2013-06.09.2013)i Aniołka Mikołaja (20tc)
|