Nie, myślę, że nie będzie potrzeby regeneracji. Ja naprawdę jestem czołg do roboty fizycznej, i robot, uwierz mi, podbiegi pod Giewont do czegoś jednak się przydały ;) Po cc z Haną śmigałam, teraz też będę. Zresztą, nie wyobrażam sobie zostawić małego w takim stanie trudnym do przewidzenia, nie mogę tam nie być...Stąd taki pomysł, jak będzie po operacji, w miarę stabilny, zjadę do małej.
Wiesz co, trochę boję się tego Gdańska, choć kombinowałam, nie powiem. Wolę bardziej odległą, ale jednak Wawę, bo tych przepon zrobili tam trochę. To tak jak z ucięciem nogi, każdy chirurg w teorii utnie, ale lepiej, żeby zrobił to ten, który uciął ich już 500. Moich dwóch lekarzy prowadzących ciążę też są tego zdania - że lepiej jechać tam. I że jednak lepiej wawa niż łódź.
No właśnie, a jak to wygląda z transportem takich maluchów na taką odległość?? Bo to w sumie wyjdzie dobre 400km. Nie w kij dmuchał.... Hellena, mama Hani (22.05.2012), Aniołka Gabrysia (05.09.2013-06.09.2013)i Aniołka Mikołaja (20tc)
|