No jest, Ewelina, jest... W ciągu ostatnich 3tygodni byliśmy dwa razy i mocno zaklinam, żeby przez te najbliższe dwa miesiące był "spokój", żeby nie działo się nic, co skłoni do wcześniejszej konsultacji. Zresztą Pani prof tak powiedziała - nie dzieje się z małym nic niepokojącego, nie ma sensu zatem ganiać, bo to nic nie zmieni. Dobre chociaż to, że ta trasa Gdańsk-Wawa częściowo jest wyremontowana, fragmenty nowej dwupasmówki, dzięki czemu dojazd z małą, z konkretnym przystankiem na jedzonko i wyprostowanie kości na kocyku, zajmuje 4godziny. Normalnie jak gonimy sami, jedziemy około 3 godzin.
Na samą myśl o tym, że mam zostawić małą, żeby zostać w wawie, chce mi się płakać. Hana jest jednak malutka jeszcze... Oba dzieciaczki będą mnie potrzebowały, z czego wiadomo - Gabryś bardziej, a córka zostanie ejdnak z ojcem, nie z babcią czy dziadkiem. Ale mimo to, jak tylko stan małego będzie po zabiegu stabilny, to wsiądę w polski bus i przyjadę do domu, choćby na jeden dzień. Bo zapłacze się i mała, i ja. I tak jak piszesz, oby mały na oddziale spędził jak najmniej czasu, oby stan był zaskakująco dobry. Taka ruska ruletka, nic nie można przewidzieć. Hellena, mama Hani (22.05.2012), Aniołka Gabrysia (05.09.2013-06.09.2013)i Aniołka Mikołaja (20tc)
|