eh.
Kolejna wizyta u prof Dangel za nami, kordocentezę tez udało się przeżyć.
Stan małego nadal ciężki. Dobra wiadomość jest taka, że prawe płucko bardzo ładne, prawidłowe przepływy i jak to Pani prof ujęła, naprawdę super sobie radzi. Lewego płatu nie widać i prof twierdzi, że nie ma sensu go nawet szukać, wszystko wyjdzie na MRI pod koniec ciąży. Tak ma być i tyle, usg ma prawo go nie złapać. Niestety tak jak się spodziewałam, wątroba wysunęła się troszkę do klp, ale więc jest trochę w brzuszku, po części w klatce. Trzymam kciuki, by ten stan utrzymał się jak najdłużej, żeby do głowy tej wątrobie nie przyszło przedostanie w zupełności.
Największym zaskoczeniem dla prof była waga małego, jak bardzo jest duży. Wykrzyknęła nawet sprzed monitora, że to prawdziwy kawał chłopa! Córka w 26tc ważyła około 730g, i to już było sporo, na wykresie dużo powyżej przeciętnej. Gabryś z kolei po wieku ciąży jest w tym samym tygodniu, a waży 900g.... Już sama nie wiem - dobrze,że tak szybko rośnie, a jak będzie jakiś ucisk i spadki tętna???
Płyn owodniowy zmierzono w górnej granicy, ale nawet nie przekroczony. Na kolejna wizytę mamy stawić się w wawie pod koniec ciąży, czyli końcówka sierpnia. Jeśli oczywiście nie będzie działo się nic niepokojącego, a liczę, że spokojnie chodzimy, jak mała da - odpoczywać, i zbierać siły przed tą walką. Nie mogę codziennie wstawać ze świadomością, że coś się może zdarzyć, jestem w "normalnej" ciąży i tego będę się trzymała.
Na tej ostatniej wizycie robimy też rezonans. No i pewnie po tygodniu wrócę już spakowana na oddział.
Generalnie rzecz biorąc wróciliśmy strasznie wymęczeni, maraton był taki, że hej. Na Agatowej łącznie spędziliśmy 3,5godziny, obsuwa, dodatkowa dziewczyna na badanie z łapanki, usg tez trwało dość długo. Potem czekanie na opis, ustalanie kolejnych posunięć, wypisywanie skierowań. Jak już się udało, do bielańskiego na kordo. A tam kolejne 2,5godziny, tłum pod zabiegowym taki, że padłam... I wszystkie dziewczyny na kordocentezę, jakaś masakra. Na koniec poproszona mnie jeszcze o zabranie na Sobieskiego próbki innej dziewczyny, więc atak. A tam znowu gonitwa po piętrach, sterta papierów. Obłęd jakiś!! A na deser rozmowa z przemiłym panem genetykiem specjalistą, który z uśmiechem na ustach powiedział, że bardzo szkoda, że robimy badanie aż w 25tc, bo jeśli kariotyp wyjdzie nieprawidłowy, to według prawa polskiego nie mogę już usunąć ciąży. Po chwili jednak dodał, że ojej, to przecież przepuklina u dziecka, przy tej wadzie mam prawo na każdym etapie ciąży zdecydować się na terminację. Co za idiota.... Hellena, mama Hani (22.05.2012), Aniołka Gabrysia (05.09.2013-06.09.2013)i Aniołka Mikołaja (20tc)
|