dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> CHORE DZIECKO
Nie jesteś zalogowany!       

Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzonaHits: 828
EwelinaW  
18-10-2012 19:59
[     ]
     
Cześć Milub,
Moja Zuzia też urodziła się w 31tc, też zmarła w moich ramionach. I to był jej wielki prezent dla mnie. Jestem wdzięczna, że mogłam przy niej być,żeby ją pożegnać.
Ciąża była przepełniona nadzieją i wiarą, że nam się uda. I stawał się cud za cudem. Aż minęło 9,5 miesiąca jej życia i cudu już nie było...Nie odżyła.
Jesteśmy mamami niebiańskich dzieci. Wyjątkowych dzieci.
Mam jeszcze dwoje dzieci, które urodziły się, gdy już Zuzi nie było wśród nas. Ciąże były trudne, pełne obaw, ale zakończone wyciągnięciem głośno wrzeszczącyh różowych bobasków. Dzięki Zuzi nauczyłam się doceniać kazdy dzień. Każdy promyk słońca, kroplę deszczu, płatek śniegu, kolorowe kwiaty. Kocham inaczej. Pełniej, dojrzalej. Gdyby Zuzia nie pojawiła się w moim życiu, to wydaje mi się, że byłoby puste...
Przytulam Cię z całego serca.

Kiedyś napisałam też dla Zuzanki na jej urodziny...Ale nie prowadzę bloga.
-------------
Dorastała bardzo szybko i w specyficzny sposób. Nawet nie zauważyłam, kiedy się w Nim tak bardzo zakochała. Chciała się z Nim związać już na zawsze. Nie mogłam jej dłużej zatrzymywać. Nie miałoby to większego sensu. Za bardzo za Nim tęskniła. Mogłam tylko patrzeć, jak szczęśliwa ucieka w Jego ramiona. Zatrzymała się na chwilę, patrzyła na moją smutną twarz, pomachała, przesłałam jej całusa kazałam być szczęśliwą. Jak Ona wtedy promieniała! Nasze wszystkie wspólne chwile, te dobre i te złe, radosne i wypełnione łzami i bólem, przemknęły w myślach. Jak film. Tylko bez „happy end” na końcu.
Nie mam z nią kontaktu. Na początku po jej wyprowadzce rozmawiałyśmy trochę. Z czasem kontakt był coraz rzadszy. Nie odpisuje na moje listy, nie odpowiada na sms-y. Nie mam o to do niej żalu. Wiem, że jest bardzo zajęta. Jej przeprowadzka wiązała się z ogromnymi zmianami. Nie znam szczegółów, wiele pozostaje w sferze moich domysłów i poszukiwań.

JAKA BYŁA?
Malutka Zuzanna była piękną osobą. Jej wyjątkowość zapierała dech w piersiach. Jej oczy mówiły więcej, niż milion słów. Gdy w nie patrzyłam czułam ciepło i miłość. Uczucia, które pragnęłam jej dawać ze zdwojoną siłą. Jednocześnie mądrość bijąca z jej spojrzenia zawstydzała. Ja, osoba dwadzieścia dziewięć razy starsza od niej, a nie potrafiłam dobrać słów, aby odpowiedzieć na jej milczenie. Ja, która mówię, gdy nie ma takiej potrzeby, wolałam przyłożyć głowę przy Malutkiej Zuzannie i wpatrywać się w nią.
Gdy wachlarz rzęs opadał, powieki zasłaniały niesamowite spojrzenie, nastawała jeszcze większa cisza. Cisza ta nie kojarzyła się ze spokojem, jak u każdej innej Zuzi. Ten czas niósł ze sobą mnogość wątpliwości, niepewności, niepokoju, strachu. Nie mówiłam jej o tym. Nie chciałam, żeby wiedziała, że tak bardzo nasze życie wypełnia strach. To była moja tajemnica…Przecież Malutka Zuzanna nie mogła wiedzieć wszystkiego, są pewne tematy, które nie mogły jej dotyczyć.
Miała piękny uśmiech. Powodował, że cały świat przestawała się liczyć. Żaden z siedmiu cudów świata nie mógł dorównać uniesionym do góry kącikom ust małej Zuzanny. Nie był to częsty widok. Myślę, że teraz, gdy już tak nie tęskni, rzadko można ją zobaczyć bez uśmiechu. Gdy mieszkała ze mną, kiedy to utrudniałam jej przeprowadzkę do Niego, nie mogła być szczęśliwa. Ja jej nie mogłam dać tej radości, którą zdążyła poznać wcześniej. Spotykała się z Nim potajemnie, bez mojej wiedzy. Zdarzało się, że przerywałam im spotkania. Była na mnie zła i zawiedziona. Obawiałam się, że nikt się tak nie zaopiekuje nią, jak ja. Nie znałam i do tej pory nie znam jej nowego miejsca zamieszkania. Podobno piękne, sąsiedztwo wspaniałe. Znam to miejsce tylko z literatury. Teraz wiem, że nie słusznie się bałam o nią. Ten, który przyjął ją do swojego domu, nie wyrządzi jej nigdy krzywdy, nie zada bólu i cierpienia. Jedyne co jej ofiarowuje to spokój i szczęście. Mam się z Nim kiedyś spotkać, ale jeszcze nie ustaliliśmy odpowiedniej daty.
Gdy dotykałam jej włosów, moja ręka była taka spokojna. Nie drżały mi dłonie, plątały się lekko i spokojnie w lokach krótkich włosów. Pojedyncze kosmyki włosów zawijały się na moich palcach. Nie pamiętam piękniejszego dotyku, niż dotyk jej włosów i skóry- tak cienkiej i delikatnej.
Malutka Zuzanna, to osoba o drobnej budowie. Nie była wysoka, nie była dobrze zbudowana. Jej ciało sprawiało wrażenie, jakby nie było z kości i mięśni, a raczej z porcelany. Bardzo drogiej i delikatnej, która stoi w gablocie jako ozdoba, aby nie uszkodzić. Tak samo było z Malutką Zuzanną. Niewiele osób zachowywało się przy niej i obchodziło z nią, jak ze zwyczajną filiżanką. Woleli jednak tylko patrzeć. Mimo jej bardzo skromnej budowy, znajdowała się w niej ogromna siła. Choć tak bardzo za Nim tęskniła, nie zostawiła mnie. Poświęciła się dla mnie. Pozwoliła, abym pokazała jej mój dom, mój świat. Nie wiem na ile jej się spodobało to, co udało mi się jej pokazać i ofiarować. Chciałam więcej…
Znosiła dużo. Za dużo, jak na tak małą bezbronną malutką Zuzannę. Ból, cierpienie, samotność. To była jej codzienność urozmaicona moją obecnością. Nie tylko moją. Były też inne bliskie osoby. Ale też obce, nie zważające na jej wyjątkowość. Nie mogli dać jej miłości. Niektórzy tylko starali się zapewnić jej komfort. Naprawiali małe ciałko, pomagali mu funkcjonować. Niektórzy z tych ludzi byli bardzo oddani swojej pracy, czyli też Malutkiej Zuzannie. Poznałam też ludzi, którym nie zależało. Dla których jej wyjątkowość była utrapieniem i problemem przerastającym ich możliwości, którzy czekali, aż Malutka Zuzanna przestanie istnieć. Nie chcieli poznać jej siły.

PRZYJACIELE

Malutka Zuzanna miała przyjaciela. Kompan ten, towarzyszył jej życiu praktycznie od początku. Był przy niej gdy spała, gdy jadła, gdy płakała i gdy czuła się radosna. Nie mówił. Nie potrafił obdarzyć jej uczuciami. Ale spędził z nią więcej dni, godzin i minut niż ja. Gdyby nie był pluszową zabawką o grającym sercu mogłabym się wiele od niego dowiedzieć o Malutkiej Zuzannie. Nie lubiła się z nim rozstawać. Nie mógł go nikt inny zastąpić. To z nim niejednokrotnie musiała spędzać nieprzespane noce, jemu mogła się poskarżyć i potrzymać za łapkę, gdy nie było mnie obok. Słuchała jego melodyjnego serca zamiast moich kołysanek. Może udawało mu się zagłuszyć pisk maszyn i zasłonić rażącą lampę. A na imię mu było mało oryginalnie, bo Przytulak.
Kiedyś do świata Malutkiej Zuzanny zawitała inna równie piękna dziewczynka. Ona także posiadała w sobie wyjątkowość, której nikt nie mógł odebrać. Na imię jej było Małgosia. Miała równie piękne spojrzenie, którym opowiadała o swoich uczuciach, cudowny uśmiech…Małgosia była dużo większa niż Malutka Zuzanna. Mimo to ich nić porozumienia była bardzo gruba. Porozumiewały się w swoim zaszyfrowanym języku. Uśmiechały się do siebie, pokazywały jakieś znaki. Nie byłam w stanie zrozumieć ich szyfru, co najwyraźniej im odpowiadało i kpiły sobie z mojej niewiedzy. Niestety Małgosia wyprowadziła się do do innego świata wcześniej. Nie mogła już dłużej towarzyszyć Malutkiej Zuzannie.


NAUCZYCIELKA

Malutka Zuzanna miała w sobie dar. Nikt, tak jak ona, nie potrafił mnie zmienić. Nie stanęła na mojej drodze inna istota, ani moc, która pokazała mi tyle uczuć.

To przy niej poznałam co to jest bezwarunkowa miłość. Uczucie o które mnie nie prosiła, a także ja nie musiałam się o nie starać. Ono ogarnęło mnie całą. A ja się nie broniłam przed nim. Nie było takiej potrzeby, a tym bardziej obowiązku. Ba! Nie miałam prawa pozbyć się jej. Została mi ofiarowana wraz z Malutką Zuzanną. Uczucie będącą nieodzowną częścią naszych relacji. Nasze spoiwo, które połączyło nas na zawsze. Wraz z przeprowadzką Zuzanny do Niego moja bezwarunkowa miłość nie straciła swojej siły. Przeżyła bardzo trudny sprawdzian. Miłość na niezmierzoną odległość jest trudna, inna, wytrwała i wymagająca więcej cierpliwości. I wciąż czekająca…
Malutka Zuzanna musiała bardzo mnie kochać. Czekała aż będę gotowa, żeby zaakceptować jej decyzję o odejściu z naszego domu. Dużo w tym czasie zniosła. Podziwiam ją za to i jestem wdzięczna, że nie uciekła po kryjomu, bez mojej zgody. Choć tak bardzo Go kochała zawsze wracała do mnie. Z coraz większą tęsknotą. Widząc, jak bardzo chce już odejść, nie mogłam pozwalać mojej egoistycznej miłości na dłuższe zatrzymywanie jej. To miłość bezwarunkowa podyktowała warunki. Malutka Zuzanna chciała szczęścia. A tu już go więcej nie było.
Poznałam strach. Strach, który paraliżuje i jednocześnie zmusza do walki. Czasami walczyłam z zamkniętymi oczami, waląc głową w mur. Bałam się bólu jaki musiała czuć Malutka Zuzanna i bałam się, że się ode mnie wyprowadzi. Nie byłam na tyle mądra, aby zrozumieć. Nadal nie jestem. Wciąż nie rozumiem wielu aspektów. Nauczyłam się, aby strach nie był uczuciem dominującym moje życie. Pozwalam mu być za mną, nie przed. Niech się odzywa, ale nie krzyczy. Musi znać swoje miejsce. On potrafi w niesamowicie szybkim tempie opanować umysł i serce. A ja chcę, aby w moim sercu i umyśle mieszkała radość i spokój.
Poznałam ból nie fizyczny. Został w moim sercu już na zawsze. I nie ma na niego lekarstwa. Nikt nie może mi przepisać recepty, nikt i nic nie może go już usunąć. Jest dożywotnią częścią mnie. Ból, który nie pozwala słowom wydobyć się z gardła, zmienia wyraz twarzy. Zmienia nie tylko fizycznie, ale także wyostrza wrażliwość, intuicję, uczy empatii, zrozumienia. Pozwala dostrzec piękno, którego naturalność ginęła w codzienności. Nadzwyczajność zwykłego, przeciętnego życia…
Nauczyłam się cierpliwości. Nikt jej tyle ode mnie nie wymagał, co Malutka Zuzanna. Czekałam na tak wiele…Każdej nocy na nowy oddech, na kolejne z Nią spotkanie. Czekałam, kiedy jej serce będzie mogło znów posłuchać mojego bicia, kiedy jej główkę mocno przytulę do swych piersi. Przygotowałam miliony rzeczy do pokazania i nieskończoną ilość historii do opowiedzenia. Wszystko to nadal czeka. Jest i wiem, że Ci opowiem. Z pokorą czekam na nasze spotknie. Czy będziesz chciała wysłuchać tego wszystkiego? Czy moje piosenki wymyślane dla Ciebie nie są nudne?
Malutka Zuzanna była moją radością. To nic, że dla innych nie była doskonała. Nie przeszkadzało mi to w najmniejszym stopniu cieszyć się z obcowania z nią. Dawała mi radość samym swoim byciem. Tym, że mogłam Ją kochać, opiekować się Nią, tulić, planować wspólną przyszłość. Tylko nie przewidziałam scenariusza, który dostałam w „prezencie”. Czytałam go już wcześniej. Tylko główni bohaterowie byli inni, więc nie spodziewałam się, że zostaną do niego wprowadzone poprawki. I to tak istotne, bo nie my mieliśmy być bohaterami tej tragikomedii. O nie…




MIEJSCA

Malutka Zuzanna była podróżniczką. Miała swoją specjalną karocę. Jak na jej malutkie ciało, to środek transportu był ogromny. Ze specjalnym wygodnym łóżeczkiem. Dodatkowo było opancerzone specjalną grubą szybą W podróży zawsze miała swoich towarzyszy, którzy reagowali momentalnie na każde jej skinienie palcem, czy skrzywioną minę.
Miała słabość do stolicy. Zwłaszcza do centrum miasta. Nie wiem dlaczego. Mnie osobiście to miasto nie urzeka i nie dało mi powodów do zakochania się w sobie. Szare, obce, bezimienne. Malutka Zuzanna uwielbiała chyba pomieszkiwanie w starym szarym budynku w centrum miasta. A może to nie była kwestia miejsca, a towarzystwa?
Kiedy przyjechała do mojego miasta, nie była szczęśliwa. Mimo, że zniszczony, nie ciekawy budynek zamieniła na piękny pałac. Kolorowy, widny…W końcu mogła choć przez okno poznać muśnięcie słońca…Nie chciała tego wolała swój szary kącik tak daleko ode mnie. Udało mi się wypracować z Malutką Zuzanną kompromis. Zamieszkała w pięknym pałacu, gdzie było więcej błaznów, gdzie brakowało kompanów do jej zabaw i odpowiedniej służby, która zadbałaby o jej wymagania. Miewała swoje kaprysy, a w pięknym pałacu nikt nie zważała uwagi na humory Malutkiej Zuzanny. Obrażała się na nich. A ja prowadziłam batalie ze służbą o odpowiednie ubranie, jedzenie i otoczenie. I o to, żeby Malutka Zuzanna mogła w końcu poznać miejsce, które chciałam jej pokazać najbardziej…dom…
Podróż do domu była koszmarna. Zamiast karocy- wóz drabiniasty, zamiast służki wystraszona dziewczyna, która nie wiedziała nic o tym, komu towarzyszy w podróży. Nie wiedziała o wyjątkowości Malutkiej Zuzanny. W domu za to czekała już prężna ekipa, z uśmiechem, z uczuciem rozwijająca czerwony dywan wprost do wygodnego łóżeczka. W końcu nastał spokój…Noc była dla snu, a dzień dla nas. Malutka Zuzanna odpoczywała.

PRZEPROWADZKA

Malutka Zuzanna szykowała się do przeprowadzki i knuła plan ucieczki. Wydaje mi się, że nie potrafiła jednak odejść bez pożegnania. Potrzebowała mojej zgody...Musiała mnie bardzo kochać i liczyć się z moimi opiniami. Choć nie do końca rozumiem dlaczego.
Wydawało mi się, że Malutka Zuzanna jednak zadomowiła się w moim świecie, że nie miała zamiaru go opuszczać. Rozpakowała nawet swoje rzeczy i cieszyła się wspólnym przebywaniem z nami. Chyba chciała, aby nasze ostatnie dni takie były. Radosne. Udało Jej się zrealizować swój plan w stu procentach. Uśpiła moją czujność i z zaskoczenia poprosiła pomoc w przeprowadzce. Zabrakło mi wtedy słów. Skąd wiedziała, że chcę Jej pomóc? Może nauczyłam się jednak jej zaszyfrowanego języka i z moich oczu wyczytała wszystkie myśli i uczucia? Patrzyła z taką wdzięcznością…Jej oczy aż błyszczały ze szczęścia…Uśmiech ozdobił już i tak piękną twarz, szczery, lekki…Tak mocno mnie przytuliła…Otuliła moje serce, które chciało przestać bić.

Odeszła.


UCZĘ SIĘ ŻYĆ

Malutka Zuzanna pomagała mi uczyć się życia bez niej przy moim boku. Przekazywała mi krótkie informacje o sobie, na które wyczekiwałam dniami i nocami, zamknięta w czterech ścianach. Mój dom był moim więzieniem i azylem jednocześnie. Nienawidziłam w nim być, ale zamykając drzwi za swoimi plecami, czułam, jakbym za chwilę miała się zgubić. Nie wiedziałam dokąd iść. Nie było drogowskazów, nie było map. Sama rysowałam nowe szlaki.
Często się przewracałam. Droga była bardzo nierówna, ciemna i kręta. Od czasu do czasu, napotykałam na swojej drodze kogoś, kto podprowadził mnie kawałek. Albo zatrzymywałam się u moich przyjaciółm, aby odpocząć. Ale z reguły szłam sama. Najgorsze były upadki do głębokich dołów. One pojawiały się, jak pułapki. Ciężko z nich się wydostać. Nauczona doświadczeniem wędrówki, zaopatrzyłam się w sprzęt, umożliwiający zbudowanie drabinki, albo prowizorycznych schodków, wtedy nie musiałam tak długo w nim przebywać.
I nie mogłam odbierać mojej Malutkiej Zuzannie marzeń, nie mogłam już dłużej przeszkadzać Jej w ich spełnianiu. Teraz też marzę, aby być w Jej świecie. Jednakowoż nie spieszy mi się do Niej. Malutka Zuzanna wyleczyła mnie z mojej choroby o nazwie „egoizm”. Nie mogę zmarnowac Jej wysiłku jaki włożyła, abym się zmieniła, więc chcę też być tutaj. Oglądać, dotykać, wąchać, pieścić każdym zmysłem wszystkich i wszystko, co mnie otacza. Nie mogę ot tak, zostawić wszystkiego i się przeprowadzić do Malutkiej Zuzanny. Zresztą…to byłoby zbyt proste. A ja nie lubię łatwych rozwiązań.
Mam tu swoją małą misję. Mam życie. Życie pełne miłości. Życie, którym chcę dawać uśmiech moim ukochanym. Może wychodzi mi to dość nieudolnie, ale…do ideału mi daleko, więc uczę się codziennie, jak być. Mam kilku korepetytorów, którzy pokazali kilka mądrych wzorów, nauczyli regułek. Czasami jednak krnąbrny ze mnie uczeń…


DZIĘKUJĘ

Za to, że…
mogłam tulić Cię w ramionach,
zamieszkałaś w moim sercu,
nauczyłaś tak wiele,
zmieniłaś wszystko,
kochasz.



Malutkiej Zuzannie
-Mama
----------------- 
"Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
Ostatnio zmieniony 18-10-2012 21:29 przez EwelinaW

  Temat Autor Data
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona Lamia74 24-09-2012 20:06
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona asiunia01 28-09-2012 21:34
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona asiunia01 28-09-2012 21:36
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona millub 17-10-2012 00:11
*  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona EwelinaW 18-10-2012 19:59
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona -do EwelinyW. taktórapamięta 18-10-2012 21:15
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona millub 18-10-2012 22:05
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona millub 17-01-2013 19:52
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona klimat 18-01-2013 08:26
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona millub 21-01-2013 18:51
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona klimat 22-01-2013 08:16
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona Lamia74 17-10-2012 01:15
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona monia29 17-10-2012 19:08
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona millub 18-10-2012 10:52
  do millub Lamia74 17-10-2012 22:10
  Re: do millub millub 18-10-2012 10:58
  Re: do millub Lamia74 18-10-2012 14:48
  Re: do millub millub 18-10-2012 15:37
  Natek:) Lamia74 09-11-2012 19:09
  Re: Natek:) sylwia13 11-11-2012 17:01
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona MartaL 10-11-2012 16:38
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona EwelinaW 11-11-2012 21:59
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona Lamia74 13-11-2012 13:46
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona just 14-11-2012 09:49
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona - Wyniki badań Ewelina85 13-12-2012 00:36
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona - Wyniki badań klimat 13-12-2012 10:05
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona - Wyniki badań Ewelina85 13-12-2012 11:01
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona Lamia74 20-12-2012 18:39
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona just 23-12-2012 19:31
  Re: PRZEPUKLINA PRZEPONOWA wrodzona sylwia13 25-12-2012 19:20
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora