witaj, z tym poczuciem winy to chyba jest u wszystkich tak samo, też na początku obwiniałam się i zastanawiałam dlaczego , może to przeze mnie?.....jednak z czasem to się wyciszyło ...po prostu ..jak to mój lekarz powiedział:"trafiła się Pani czarna kulka"...taka ironia losu, pech, czy jak tam to zwał.....kochana iv pomimo że sie nie znamy , łączy nas więcej niż niektórych wieloletnich przyjaciół, choć na odległość ale staram się mocno Cię przytulać w tych trudnych dla Ciebie chwilach pełnych obawy, lęku, stresu i niepewności. Ja oczekując na rozwiązanie próbowałam sobie wyobrazić jak to będzie ...miałam nadzieje że bedę mogła mojego synka przytulic, dotknąć , zapewnić Go że mocno Go kocham...niestety lekarz po porodzie na prośbę mojego męza żeby go zaintubowac powiedział"a po co????"....Michał zmarł po 1,5 h, co prawda nie cierpiał, dzisiaj myślę sobie że stosowanie uporczywej terapii dla dziecka które nie ma szans na przezycie jest tylko zadawaniem niepotrzebnego cierpienia i myśle że dobrze się stało, jednak styl lekarza, jego sposób myślenia woła o pomstę. Dzisiaj oswajam się z myślą że dziecko które urodziłam nigdy nie zasnie w moich ramionach, nie sądziłam że będzie tak trudno, po prostu czasem jakis drobiazg tak mnie rozwala że tylko płacz pomaga...piosenka w radiu, dzecko w filmie, wózek na ulicy....tęsknota za dzieckiem jest rozdzierająca...ale jakoś sobie radzę. Jedno co mogę Ci doradzić o ile jeszcze tego nie zrobił twój lekarz prowadzący jeśli masz taką możliwość to wybierz szpital który ma oiom noworodkowy , bo jeśli okaże się że Twój synek nie ma wady śmiertelnej to taka opieka będzie mu potrzebna, no i będziecie razem w tym samym szpitalu co da Ci możliwość widzenia go. Trzymaj się mocno, do napisania. mamaMajki
|