nie ma innego wyjścia, trzeba myslec pozytywnie, na szczęście z natury jestem optymistką w przeciwieństwie do mojego męża który wszystko widzi w czarnych barwach. oczywiście boje sie tego co będzie, boję się o maluszka, o jego operacje, żeby wszystko się udało, żeby przetrwać ten szpital i szybko z małym wrócić do domu:)pozdrawiam