Kiedyś ktoś tu czuwał dla mnie, dziś mogę choć w ten sposób spłacić dług, a poza tym mimo iż się nie znamy to czuję więź z Tobą. Zaglądać będę tu codziennie więc pisz. To prawda, że nie da się na to przygotować. Pamiętaj, że nadzieja umiera ostatnia, ja czekałam na cud i w pewien sposób stał się cud...zobaczyłam, usłyszałam i pocałowałam swojego Synka, a mogło być różnie. Byliśmy również w Krakowie, u sióstr Bernardynek, w kościele św Józefa w którym znajduje się łaskami słynący obraz Dzieciątka Jezus Koletańskiego...Taki nasz patron. Gdybyś chciała mogłabym Ci wysłać obrazek z relikwiami. A wchodząc na stronę sióstr znajdziesz nowennę do Dzieciątka... Pomyśleliśmy również o zabraniu aparatu, w ten sposób mamy pamiątkę po Piotrusiu, jego zdjęcia. Chciałabym Ci powiedzieć, że myślę o Was. Pamiętam, że tak jak Ty im bliżej było porodu strach mnie paraliżował, ale nie bój się, jestem pewna że gdy przyjdzie ten czas będziesz wiedziała co robić, serce Ci podpowie. Gdybyś miała pytania to wiedz, że jestem i że możesz pytać o wszystko. Pisałaś, że boisz się że po cc nie będziesz na siłach żeby poświęcić jak najwięcej czasu ze swoim skarbem. My również zastanawialiśmy się jak to będzie, u nas były wskazania do cc, ale wcześniej rozmawiałam z neonatologiem i ginekologiem o tym że chciałabym rodzić metodą która jak najmniej obciąży Piotrusia, bo chciałam spędzić z nim jak najwięcej czasu. Pamiętam jak dziś, że trzęsłam się cała z nerwów, ale kiedy dostałam już Go na ręce to wszystko minęło. Kiedy Piotruś usnął nastał jakiś spokój, moje serce uspokoiło się... Przepraszam za chaos mojej wypowiedzi. Chciałabym być Ci pomocą w tych trudnych chwilach... mama Aniołka Piotrusia ur.zm.26.05.2010 http://piotrusciebiera.pamietajmy.com.pl/ i ziemskiego Szymcia ur.29.05.2011r
|