Chciałam się pożalić i cały wpis mi wcięło. U nas wszystko doo pupy. Dziś od kolejnego lekarza i nas usłyszałam, że on nie ma kompetencji do interpretacji wyników, zlecania badań mojemu dziecku. Już nie wspomnę o jakim kolwiek prowadzeniu go. Oni nawet konowały jedne boją się go dotknąć. Na jakim my świecie żyjemy??? Czy jedyni lekarze uczący się, dokształacający są w Warszawie???? Dostaliśmy wyniki z CZD, musimy powtórzyć je, mamy przyjechać z nimi 24 stuycznia. A 3 lekarzy nie potrafiło ich nawet zinterpretować! Nawrt nie potrafili mi powiedzieć na co powinnam zrobić mu badania np. kału. Nie wspomnę o daniu skierowania na zwykłą morfologię, którą trzeba powtarzać co miesiąc. Z wielką łaską dostałam skierowanie na przeświwtlenie płuc. Czułam się jak jakiś złodziej, który wymusza coś. A przecież tyle lat płacę składki, sama w ogóle nie korzystam z przychodni. Mati czuje się coraz gorzej, robi kupkę 10 razy dziennie, jeśli to można nazwać kupą. Albo cienkie kawałeczki jak paluszki, a ostatnio dosłownie wybucha zniego jakaś maż, kawałki dziwnej kupy, napina się i razzem z pierdziochem wytryska to zniego rozbryzgując się po całej muszli. Do tego dziś w przedszkolu zwymiotował i łobuz nikomu o tym nie powiedział. Dopiero wieczorem w domu wygadał się, nic nie powiedział Paniom bo bał się, że zadzwonią po mnie i pojedziemy do lekarza. Nie spełna 4 latek juz tak kombinuje. Nigdy nie czułam takiej bezsilności... Przepraszam za to narzekanie, nikt tu nie ma lekko...ale coś powoli we mnie pęka. Ta ciągła niepewność i czekanie nie wiadomo na co dobijają mnie. Monika - mama Macia - Żółwiczka 22.02.2007r.
|