Juz od jakiegos czasu chcialam tu wejsc i napisac o swoejej historii... Kilka mieisecy teu spedzalam tu wiele czasu..i czytalam Wasze historie....te smutne i te szczesliwe..z dobrym zakonczenieniem..i zylam nadzieje i wiara ze moj synek bedzie zdrowy!! Fryderyk urodzil sie 27 maja w katowicach ligocie..choc miał w łodzi..ale to juz inna historia...zdiagnozowanno przepukline przeponowa w 29 tyg..lezałam w łodzi/...mialam mnostwo badan itd..szanse minimalne..ale wira i miłosc do malenstwa ogromna...tysiace ludzi sie za niego modliły...ale niestety nie pomogło...:((nszego synka nie dało sie uratowac.. dostał 1 pkt ..Był taki śliczny!!!Mąz patzrył jak go intubuja...jak probował zyc..oddychac ale nie umiał...Plakał tak strasznie..W domu czekał na Fryderyka 4 letni braciszek..ktory go kochal i czekal ...to było straszne co przezylismy..widok takiego aniołka w białej trumience...koszmar, szok!!zal..i bol...nie da sie tego opisac...Teraz mijaja 4 msce..a bol nie mija...nasz synek rozmawia ze swoim braciszkiem codziennie..na cmentazru modli sie i opowiada co porabial..jak było w przedszkolu..i zastanawiam sie tylko czemu moja historia nie mogła zakonczyc sie dobrze...czy miałam w sobie za mało miłosci? napewno nie!!bo wiecej miec nie mozna...!!!:(((( rzymam kciuki za wszystkich rodzicółw..i za walczace maluszki!!!