Ja tam już się nie wsłuchuję czy dziecko kopie i żyje czy nie bo bym zwariowała ,rano jak mi sie poruszy to już do wieczora staram się o tym nie myślec.Jak na razie wszystko jest ok widać że ta dzidzia jest silna ,mam jeszcze nadzieję bo lekarze czasem się mylą i przez usg tak do końca to nie mogą wszystkiego zobaczyć.Nie dali mi już żadnej nadzieji a chyba tak nie powinni ludzią prosto z mostu mówić .Ja się dowiedziałam o rokowaniach na moje dziecko w Łodzi u doktora Dudarewicza i Jakubowskiego ,ale jeśli donoszę do 32 tyg to powiedzieli że mogę na poród do nich przyjechać no to kontakt już mam z lekarzami w łodzi.Boje się tylko jednego ze dziecko okarze się tak silne że będzie po porodzie cierpieć ze 2 mies albo i rok a i tak nie przeżyje ,boję się że będę musiała patrzeć na cierpienie własnego dziecka,więc jeśli ma umrzeć po porodzie jak to określili lekarze to najlepiej odrazu.Mówili też że raczej nie donosze a jestem już w 23 tyg i się nic na razie nie dzieje więc zobaczymy.