Beatko wiem jak ci ciezko,wszystko u mnie powraca. tez moj Jarus wycierpial,ale powoli godze sie z WOLA BOZA,powoli wyciszam sie. Powolutku,nabieram rownowagi nad sercem i rozumem.Szkoda,ze nie wiedzialam o tym,ze nie masz wlasnego ssaka(opacznie zrozumialam)ja oodalam ssak z akumulatorkiem do hospicjum domowego,to byl sprzet najlepszej generacji. szkoda,bo oddalabym z calego serca Marcelkowi.Wiem,ze juz tracisz sily,ale badz dzielna. Kiedys bedziesz z tego dumna.Zebysmy tak daleko od siebie nie mieszkaly,przyszlabym Ci z pomoca,zebys mogla choc chwile wypoczac,a Marcelek bylby ze mna bezpieczny!Brak mi tego troszczenia,tej opieki,nikomu sie nie przydaje. Mieszkam na wsi,tu kazdy sam opiekuje sie swoim chorym!Szukam dzieci na wozkach,szukam podobienstwa do Jarka.Spytalabym,czy moglabym to DZIECKO PRZYTULIC,a tym samym pozegnac sie z moim ANIOLKIEM.Widzialam zupelnie podobne dzicko na takim samym wozku,to samo spojrzenie,ten usmiech,ale nikt nie znal tej matki.Pewnie wzielaby mnie za niezruwnowazona osobe,ale ta potrzeba bliskosci jest silniejsza odemnie.Kocham te biedne schorowane ISTOTKI.Beatko jestes wielka!Ucaluj Marcelka odemnie,od cioci Krysi. Calym sercem i myslami jestem z WAMI z cala Wasza rodzina. Pozdrawiam i zycze duzo sily(Ty powstajesz jak Feniks z popiolu,ale my juz takie jestesmy)Krystyna
|