No niestety tak jak myślałam wszystko szło za pięknie. Dzisiaj krok w tył. Niestety Amelcia po trzech i pół dnia samodzielnego oddechu wróciła znów na respirator. A było tak pięknie kręciła się nawet popłakiwała, ale to przecież dobre dla płuc mimo, że serce ściska.Okazało się, że dren do opłucnej był źle założony i nie odprowadzał nadmiaru płynu. Kłopoty z oddychaniem rozpoczęły się już rano ale gdy odessali aż 40 ml płynu sytuacja się poprawiła. Jednak popołudniu znów oddychała z wysiłkiem, aparatura zaczęła piszczeć, więc podjęli decyzję o ponownej intubacji. Myślałam, że zwariuję bo nie widziałam co się dzieje. Lekarze uspokajają, że nie ma się czym martwić, że po prostu jest jeszcze słaba a sprawę utrudnia ten płyn. Niestety wieczorem nie było już wolnego lekarza, który by odpowiedział na wszystkie pytania. Może jutro ktoś mi powie skąd tyle tego płynu. Czy może on uszkodzić płucka. Przy nadziei trzyma mnie to, że mówią, że lewe płucko się rozprężyło. Jest oczywiście jeszcze słabsze ale jest szansa, że będzie dobrze działać. Mam nadzieję, że to tylko przejściowe problemy, że miną a mała nabierze dużo sił. Trzymajcie kciuki.
|