U Mojej Natalki narazie bez zmian, tzn stan jest ciężki boję się jak to w końcu będzie... Wczoraj byliśmy u niej to same łezki mi leciały że takie maleństwo musi się tyle nacierpieć a ja nie mogę jej pomóc... Wieczorami jest mi smutno że nie mam jej z sobą, nie mogę jej przytulić, jest ciężko jak się widzi mamy spacerujące z dziećmi... Mam nadzieje że stanie się cud i się jeszcze wszystko ułoży, wszystko w rękach Boga... Ewelina