jestem na tej stronie po raz drugi, za pierwszym razem ucieklam z placzem, ale dzis czuje ze powinnam, mam wiecej sil i nadzieji, jestem w 31tyg ciazy, w 11 tyg ciazy lekarze zdiagnozowali policystyczne nerki, brzmialo to jak wyrok, mieszkam w angli wiec tu lekarze maja troszke inne podejscie, nic tylko eksterminacja, bardziej pchali mnie do tej decyzji niz byli pewni co tak naprawde jest,zakazdyn razem slyszelismy cos innego, cos nowego o naszym dzieciatku, szereg badan testow i kazde wyniki wychodziy pozytywnie, dziecko jest zdrowe, tylko te nerki, koszmar gdy idziesz do lekarza oczekujesz dobrych wiesci a on stale powtarza twoje dziecko nie przezyje a jesli jakos uda sie donosic ciaze przezyje gora 2 godziny, nic tylko wziasc karabin i wystrzelac. zaczelam powoli tracic nadzieje, wszyscy sa tak pozytywnie nastawieni a zwlaszcz\a moja mama ze to pomylka ze wszystko bedzie dobrze a ja z dnia na dzien czuje ze zapadam sie we wlasnej rozpaczy ze jako jedyna na swiecie przestaje wierzyc ze moje dziecko ma szanse przezyc, do przedwczoraj, kolejne usg kolejne badania i niespodzianka, nerki sie pomniejszyly, cysty zaczynaja zanikac, wody wciaz sa, mieismy dokladne badanie serduszka, rozwija sie prawidlowo, plucka to samo, plyn jest w srodku wiec rozwijaja sie prawidlowo, dotego nerki sie zmniejszaja wiec jest szansa, moj sliczny synus jest silny, rosnie zdrowo, i oby tak dalej, oby wszystkie te tragiczne rokowania okazaly sie zwykla pomylka, znowu mam sily na to by myslec pozytywnie, nie dla mnie ale dla mojego slicznego dzidziusia ktory ostatnio straszliwie kopie i jest to najcudowniejsze uczucie na swiecie. trzeba wierzyc i miec nadzieje, a wszystkie troski zanosic do Boga,i bedzie dobrze, bo musi ....
|