dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Historia Antosia
Nika07  
12-12-2014 12:39
[     ]
     
Pisałam na tym forum w wielu różnych wątkach. Ale chcę, żeby mój synek miał gdzieś swoją historię napisaną w całości. Jest długa, ale to całe jego życie.
Nie ma Cię Synku przy mnie. Jesteś gdzieś, jesteś w Niebie, w moim sercu, w sercu Twojego taty, w moich myślach każdego dnia. Ale nie mogę Cię przytulić, nie mogę Cię pielęgnować, nosić na rękach, nie mogę chwalić się Twoimi zdjęciami. Nie mogę patrzeć jak rośniesz, nie mogę z Tobą być. Mogę o Tobie pamiętać i Cię kochać. Mogę tęsknić. Mogę zapalić światełko na Twoim grobie. Przynieść misia, postawić kwiat. Mogę płakać.

A było to tak

RozdziałI
W lutym dowiedziałam się, że będziesz. Przeszczęśliwa, chociaż nie bez obaw. Twój tato też. Od razu wiedzieliśmy, że jeśli będziesz chłopcem, dostaniesz imię po dziadku Antonim, który umarł dwa miesiące wcześniej. Wszystko było piękne: własne mieszkanie, do którego mieliśmy się wprowadzić, Ty w drodze. Po bardzo trudnym roku wszystko miało się ułożyć. Nie mogłam się doczekać pierwszej wizyty u lekarza, trzeba czekać aż do 8 tygodnia, żeby usłyszeć Twoje serduszko. W końcu się doczekałam :) Byłeś małą kropeczką z bijącym serduszkiem. Wprowadziliśmy się do nowego mieszkania, które miało już zarezerwowany pokoik dla Ciebie. Powiedzieliśmy mamom, że zostaną babciami, siostrze, że będzie ciocią, braciom, że zostaną wujkami. Ogólna radość.

RozdziałII
I wtedy przyszedł 10 marca. USG w 12 tygodniu, zobaczyliśmy Cię takiego malutkiego. Niesamowite, że zamieszkałeś taki malutki we mnie. Ale potem długie milczenie lekarza, niepokój. "Obraz jest nieprawidłowy" - te słowa rozbrzmiewają mi w uszach do dziś. Bardzo mi przykro, jest źle, NT ponad 9 mm. Prawdopodobnie wada genetyczna, na amniopunkcję wcześnie, ale spróbujemy z biopsją kosmówki. Przemyślcie różne opcje. Opcje??!! Jakie opcje? To musi być jakaś pomyłka, dbałam o siebie, jesteśmy zdrowi, to moje dziecko. Wracamy odrętwiali do domu, bez słów. Wchodzę po schodach, bez słów. Płacz. Następnego dnia USG w szpitalu, to nie pomyłka. Cystic higroma. Ten obrzęk jest dla Ciebie groźny nawet, jeśli jesteś zdrowy. Znowu rozmowa o "opcjach". Zakończyć ciążę? Zakończenie ciąży to szczęśliwy poród, początek życia, a nie śmierć. Mamy zdecydować o Twojej śmierci? SZpital, amniopunkcja. Były lepsze warunki niż do biopsji. Pytam, czy to nie za wcześnie, za duże ryzyko. Lekarz stwierdził, że nie martwimy się przecież o zdrowie dziecka. Nie?? Ja się martwię. Chcę amniopunkcji, bo chcę wiedzieć co nas czeka, co Ciebie synku czeka. Lekarze nie dają Ci szans. Myślą, że robię amniopunkcję, żeby móc "zakończyć ciążę". Nie mogę słuchać, że "jeszcze będziemy mieli dzieci". Ja mam dziecko! Ale zwątpiłam. Zwątpiłam w Ciebie synku. Tak bardzo Cię za to przepraszam. Nie wiem, czy mam siły, żeby Cię urodzić po to, żebyś od razu umarł. A wszyscy mówią, że tak będzie. Boję się dotknąć brzucha, mówić do Ciebie, boję się, przepraszam. Trafiam na to forum, do wątku o terminacji. Szukam informacji, nie chcę, żebyś cierpiał. Wiem, że jeśli podejmę tę decyzję, to mnie zniszczy na zawsze. Teraz to wiem. Jednocześnie czekam na wyniki amniopunkcji modląc się o cud. Czytam o tym, jak się rozwijasz, co już masz, czego teraz potrzebujesz.

Rozdział III
Cud nadchodzi. Po najdłuższych ponad 4 tygodniach mojego życia usłyszałam: "kariotyp prawidowy męski". Więc będzie Antoś :) Jest szczęście, strach, miłość, niepokój, poczucie winy że zwątpiłam. Czekamy na USG anatomiczne. Ten sam lekarz, który robił amniopunkcję, trudno, podobno najlepszy, z najlepszym sprzętem. Wszystko dobrze, nóżki nie za długie, ale przecież rodzice mali. Wychodzimy z gabinetu, jest piękna wiosna, a we mnie rośniesz Ty. Płaczę ze szczęścia. Czuję już Twoje muśnięcia, nazywam rybką. Kocham Cię. Chociaz bałam się ją nawiązać, ta więź już jest. Kupiłam nawet kilka ciuszków, będziesz w nich ślicznie wyglądał. Mamy już z tatą rozplanowane zakupy, rozpisane w tabelce i podliczone - damy radę :) Ale niepokój jest cały czas...

Rozdział IV
I słusznie. Wzrasta mi ciśnienie, trzeba włączyć leki. Robię wszystko, żeby je zmniejszyć - spaceruję, piję melisę, próbuję się relaksować, leżę na kanapie, oczywiście tylko na lewym boku. Nie pomaga. Ale leki działają. Potem zaczynają puchnąć nogi. Badam mocz, jest białko, dużo. Lekarz kieruje do szpitala. Białkomocz niebezpiecznie wysoki, ale wypisują mnie po 3 dniach z diagnozą "stan przedrzucawkowy". Jestem problemem. Szukam pomocy u nefrologów. W drugim szpitalu mnie nie przyjmą, mają remont. Białkomocz zagraża Tobie i mnie, nie wiem tego do końca, ale wie mój mąż i lekarz. Interweniuje, przyjmują mnie spowrotem. Cięgle słyszę "nie wyleczymy tutaj Pani nerek!" Nie po to tu przyszlam, jestem w ciąży, wczesniej nie chorowałam na nerki, ratujcie moje dziecko. Czuję się fatalnie, wyglądam jak słoń. Podają dużo leków, wypłukują ze mnie wodę. Podają osocze, żeby uzupełnić białko, bezskutecznie. Po konsultacjach włączyli sterydy na nerki, chociaż w ciąży nie można mnie zdiagnozować. W międzyczasie dostaję sterydy, żeby wspomóc Twoje płuca. Boję się, przecież nie możesz się tak wcześnie urodzić, to dopiero 26 tydzień. Wszyscy liczymy na to, że uda się choć do 30 tygodnia. Po jakimś czasie zleciało ze mnie 8 kg, obrzęki zeszły. Ze mną jest lepiej. Ty brykasz w brzuchu, ale niestety to nie znaczy, że jest dobrze. Teraz jest źle z Tobą. Płyn w opłucnej, przestałeś rosnąć, z każdym USG gorsze wiadomości. Kolejne USG, kolejne kiwające z niezadowolenia głowy. Jesteś za malutki, żeby coś z tym płynem zrobić. Nic nie można zrobić. Bezsilność. Po 3 tygodniach w szpitalu wracamy do domu z torbą leków i strachem, nadzieją, że choć trochę podrośniesz. Nie dopuszczałam myśli, że może być źle. Urodzisz się, pewnie za wcześnie, może będziesz chory, ale damy sobie radę. Mamy przyjechac do szpitala za 3 tygodnie, planowe przyjęcie. Może wtedy jak podrośniesz, da się odciągnąć ten płyn. Jest lato, spędzamy dużo czasu na świeżym powietrzu, głównie odpoczywam i czekam na Ciebie. Myślę, czy uda mi się karmić Cię piersią mimo cesarki, czy będziesz podobny do mnie czy do taty, czy będziemy dobrymi rodzicami. W międzyczasie wizyta u naszego lekarza. USG, serduszko bije, uff. I to tyle dobrych wiadomości. Hipotrofia asymetryczna, nie rośniesz, dalej ten okropny płyn. Do tego centralizacja krążenia. Ale nie damy się, już raz utarłeś im nosa. Już w Ciebie nie zwątpię. Nigdy więcej. Czekamy na 15 lipca, na Przyjęcie do szpitala. Wtedy na pewno coś zrobią, przecież muszą. Nie wiedzieliśmy, że ta data będzie tyle znaczyć.

Rozdział V
Do szpitala trafiam 6 lipca. Brzuch twardnieje, lekarz każe sprawdzić. Izba przyjęć, KTG, regularna czynność skurczowa. Trafiam na porodowkę. Nasz lekarz ma dyżur, znajoma twarz, trochę raźniej, chociaż jestem przerażona. Leżę na sali obserwacyjnej, 3 dni pod pompą z super nowoczesnym lekiem. Skurcze się uspokajają. Jedziemy na oddział PG. Kobiety głaszcza brzuszki, opowiadają o dzieciach. Dostaję histerii, bo pod skórą czuję, że nie będzie dobrze. Przenoszą mnie na salę bez brzuszków. Rano KTG złe, uśpione. Na porodowke w trybie pilnym. Nie wiem co się dzieje, nie panuje nad niczym. Tam KTG uśpione dalej, ale jeszcze nie jest krytycznie. Wiem synku, że tracisz siły, ale jeszcze troszkę. Każdy dzień się liczy. Codzienne usg. Ktg 24h. Leżę. Nie ruszam się. Boję się. Słucham Twojego serduszka kilka dni, nasłuchuje. Wariuje. Tatuś jest przy mnie ciągle. Przynosi muzykę, książki, tablet, cokolwiek, żeby nie zwariować. Sala nie ma okna. Jesteśmy my i Twoje bicie serduszka, na szczęście, jeszcze dzień. Nie byłeś łatwym pacjentem. Malutki, dużo wód, miałeś gdzie hasać. Panie położne ganiały Cię pelotą od KTG po moim brzuchu. Nie było Ci dobrze u mnie, ale nie będzie i łatwo jak się urodzisz. Nie wiadomo co będzie. Ginekolodzy nie wiedzą, neonatolodzy też nie. Jesteś maleńki, ale największe obawy to płuca. Każdy dzien się liczy, ale jest Ci u mnie coraz gorzej, czekamy z decyzją aż będzie bardzo źle. Boję się.

14 lipca przestałeś hasać. Ani razu nie uciekłeś. Nie miałeś już sił. Po północy decyzja, cięcie.
Boże, to dopiero 29 tydzień. Bałam się, że nie zdążą, że umrzesz pod moim sercem. Nie było Ci tam już dobrze, przepływy były złe. Sytuacja patowa, czekaliśmy na ten punkt krytyczny. I przyszedł. Przyszedłeś na świat 15 lipca o 00:36. Wazysz 815 gramów. Dużo za mało. Skrajnie niedotleniony, bez oddechu. Ale żyłeś. Tylko to było ważne. Wiedziałam, że jest ciężko, że piętro wyżej walczy o Ciebie wielu wspaniałych ludzi. Wiem, że jest krytycznie, ale wbrew wszystkiemu mam nadzieję. Tatuś kursuje między Tobą a mną, pokazuje mi Twoje zdjęcie. Tyle rurek. Zobaczyłam Cię rano. Rurek jeszcze więcej. Ale liczę na to, że pomogą. Pompy, respirator, dren w klatce piersiowej. Boję się, że cierpisz. Podają Ci silne leki, ale otwierasz oczka - śliczne, niebieskie. I chwytasz mój palec - najmniejszy, bo Twoja rączka taka malutka. To był najpiękniejszy moment w moim życiu - mimo bólu, strachu, świadomości, że prawdopodobnie niedługo odejdziesz. Chociaż pierwszego dnia miałam jeszcze nadzieję.

Rozdział VI
Idziemy do Ciebie z tatą 16 lipca rano. Jest gorzej. Twoje ciałko zupełnie bezwładne, nie otworzyłeś już oczek. Głaszczę Cię, tak bardzo chciałabym przytulić. Nie chcę, żebyś cierpiał, widze grymasy na Twojej buźce. Czuję, że odejdziesz. Wracamy po południu. Czułam, że muszę natychmiast Cię zobaczyć. Wchodzimy i już wiem. Odchodzisz. Czekałeś na nas. Dziękuję. Odszedłeś o 19.00. Żyłeś 42 godziny i 24 minuty. Dla nas.

Dopiero teraz mogę Cię przytulić, wziąć na ręce, przywitać i pożegnać w jednym momencie. Rozpadłam się.

Kocham Cię Synku. Tęsknię. Chcę żyć, ale już nie boję się śmierci. Do zobaczenia. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014
Ostatnio zmieniony 15-12-2014 11:59 przez Nika07

Re: Historia Antosia
madzia1888  
12-12-2014 17:41
[     ]
     
Kochana jak czytalam twoja historie to lzy same plynely. Nie powinno tak byc. To my powinnysmy czuwac nad naszymi dziecmi, im pomagac, chronic. A jest zupelnie odwrotnie. I tak nie powinno byc. Przytulam Ciebie bardzo mocno. Musimy byc silne dla naszych Aniolkow.
Dla Antosia karuzela kolorowych swiatek (*)(*)(*) 
Magda mama Wikusi (*20.08.2014 +22.08.2014)

Re: Historia Antosia
Marta2222  
12-12-2014 19:13
[     ]
     
wyrazy współczucia (*) 


Re: Historia Antosia
Ania E.  
12-12-2014 23:07
[     ]
     
Kochana znałam tą historie sama mi ja odpowiedziałaś, ale przeczytalam ją i miałam znow ciarki na ciele...tak bardzo Cie rozumiem i tak bardzo mi przykro :( jestem z Tobą, Antoś Cię kocha czuwa nad Tobą i swoim tatą...Antosiu (*) 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
iwona0489  
13-12-2014 21:17
[     ]
     
Antosiu (*)(*) 
"Nic nie boli bardziej, niż śmierć spełnionego marzenia..."
Iwona mama 2 Aniołków. Drobinki 26.02.2013 oraz Wiktorii 09.01.2014 tak bardzo Was kocham
Oraz ziemskiej Liliany

Re: Historia Antosia
smykomatka  
14-12-2014 07:10
[     ]
     
Antosiu maleńki dzielny chłopczyku (*)(*)(*) 


Mama trzech Anielskich Córeczek
Wikunia {*25.11.07 +03.12.07}
Lilianka i Gabrysia{*+20.11.2012}
Oraz dwóch ziemskich Synków(dzidzia loczka i chudzinka);-) i
Jagódki 20.07.2015
Ostatnio zmieniony 14-12-2014 07:10 przez smykomatka

Re: Historia Antosia
Natalia.k  
14-12-2014 12:27
[     ]
     
Antosiu...[*] 
"Dla swiata bylas czastka,dla nas calym swiatem..."
mama Alusi 24.06.2013- 5.06.2014
I Ninki ur.30.08.2015-24.05.2016
http://alusia-mojamilosc.blogspot.com/?m=

Re: Historia Antosia
Nika07  
15-12-2014 11:56
[     ]
     
Dziękuję Wam za pamięć i wsparcie. To okropne, że tyle mam mnie rozumie...
Światełka dla Waszych dzieci [*] 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Ryba2508  
15-12-2014 13:00
[     ]
     
Kolorowe światełko dla Twojego Antosia (*) (*) (*)

Ogromnie mi przykro. Dużo sił Tobie życzę. 


Re: Historia Antosia
Mama Huga  
15-12-2014 18:22
[     ]
     
Antosiu(*)miałbyś dzisiaj 5 miesięcy mały bąblu.
Pięknie masz ozdobione drzewko.Mamusia ma zdolności.Choć wolałaby teraz na pewno ozdabiać twoje łóżeczko ,Twój pokoik.
Dominiko -jesteśmy z wami.
Zapaliliśmy wczoraj u Antka światełko naszej pamięci. 


Re: Historia Antosia
Nika07  
16-12-2014 10:30
[     ]
     
Dziękuję :* Tak myślałam, że to Wy. Pewnie, że wolałabym urządzać pokoik Antosia, teraz tylko tyle mogę dla niego zrobić.
A jak tam Blaneczka rośnie? Kiedy termin? 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Mama Huga  
16-12-2014 21:37
[     ]
     
Blaneczka mimo moich obaw-rośnie na dużą zdrową dziewczynkę -oby tak dalej.
Dzisiaj lekarz na usg wymierzył,że waży ponad 2100 gr.Termin na koniec stycznia =pewnie 28 lub 31 tak jak mój lekarz będzie miał dyżur.Chcemy wcześniej ciąć -bo to jednak 4 cesarka i są małe obawy,że o terminie czyli 10.02 mogłaby być za duża(o terminie to moje dzieci miał 4100gr i 3850gr) i o macicę się martwimy, o bliznę po cc.
Ah już nie mogę się doczekać i trzymam mocno za was kciuki ... 


Re: Historia Antosia
Nika07  
15-12-2014 13:11
[     ]
     
Zostały tylko te dręczące pytania:
Dlaczego? A co gdyby?
Może gdybym nie zaszła w ciąże zimą, kiedy jest zanieczyszczone powietrze? Może gdyby nie to wino z teściową, kiedy jeszcze nie wiedziałam, że jestem w ciąży? Może gdyby nie ten stres i nerwy tuż przed ciążą? Może gdybym zrobiła jakieś badania przed ciążą? Może gdyby w szpitalu zrobili coś więcej? Może to kara za myśli o terminacji?
Czy jestem zdrowa? Czy jeszcze kiedyś będę mogła mieć dziecko? Czy nie powtórzy się to w drugiej ciąży?
Tyle pytań i póki co żadnych odpowiedzi. Może w środę coś się wyjaśni. Mamy wizytę u genetyka. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Ania E.  
15-12-2014 17:54
[     ]
     
Zadaję sobie bardzo podobne pytania...i tak samo żadnej odpowiedzi. Dziś mam gorszy dzień, jak płacze to w domu, nie przy grobie dziś rozkleilam się przy Olusiu. Panicznie boje się, że już nie będę ziemską mamą :( trzymaj się Dominiko często myślę o Tobie i Antosiu wczoraj paliłam dla Niego swieczuszkę. Mam nadzieję, że nasi synkowie bawią się grzecznie w Niebie 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Magda__  
15-12-2014 18:39
[     ]
     
Szukałam Twojej historii...dziś przeczytałam ocierając łzy i w pełni świadomie napiszę,że wiem, co czujesz...Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. Historia tak podobna do mojej. Tak samo okrutna i tak samo zakończona....Przytulam Cię mocno i zapalam światełko dla Antosia [*] Będę trzymać mocno kciuki za wizytę u genetyka. Ja mam za 2 tygodnie i strasznie się boję, co usłyszę. 


Nelly 21.10.2008 (cc godz. 13.32, 3360g, 39t+5d).
Nicol 07.05.2010 (cc godz. 10.13, 3700g, 39t+1d).
Marcel 08.01.2013 (cc godz. 16.09, 3820g, 38t+6d).
Kaya +17.09.2014 (cc godz. 11.35, 2160g, 28t+3d) [*]


Re: Historia Antosia
Mama Huga  
15-12-2014 19:45
[     ]
     
Dominiko -również trzymam kciuki za wizytę u genetyka.Chciałabym abyście poznali przyczynę .Mam nadzieję ,że była to wada wrodzona i uda wam się mieć wkrótce zdrowego dzidziusia.
Asia 


Re: Historia Antosia
ewa31  
15-12-2014 20:18
[     ]
     
Droga Dominiko.Ja rowniez trzymam kciuki. Mam nadzieje ze poznasz odpowiedzi na dreczace CIE pytania.
Zapalam kolorowe swiatelka DLA Antosia (*)(*)(*)

Mama Nadii 6 lat I Dalii (*18.10.14) 

Moje szczescie odlecialo...

Mama Nadii 6 lat I Dalii (*18.10.14) 27 tc

Re: Historia Antosia
Nika07  
16-12-2014 10:38
[     ]
     
Aniu dziękuję za światełko i pamięć :* Trzymaj się! Pamiętaj, nie musisz być silna, płacz kiedy potrzebujesz. Jeszcze będą takie dni i masz do tego prawo. Ja czasem płaczę u Antosia, zazwyczaj kiedy jestem u niego sama, wieczorem i nikogo więcej nie ma przy pobliskich grobach. Zazwyczaj wtedy sobie z nim rozmawiam, zwykle przepraszam. Zastanawiam się, czy tam na górze wie, jak bardzo go kocham i chciałabym mieć go przy sobie. Bo przecież nie wiemy, jak tam jest...
Tak bym chciała, żeby mi się przyśnił i dał jakiś znak.
Aniu, trzymaj się ciepło, pamiętaj, zawsze możesz zadzwonić. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Ania E.  
16-12-2014 23:27
[     ]
     
Dziękuję :* jakże to wszystko podobne, chyba my wszystkie mamy po stracie postępujemy i czujemy tak samo...gdyby coś to ja też jestem. 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Nika07  
16-12-2014 19:11
[     ]
     
19:10 - 5 miesięcy temu Twoje serduszko przestało bić... Tęsknię Synku [*] 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Ania E.  
16-12-2014 23:25
[     ]
     
Antosiu (*) :( 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Ontario  
17-12-2014 18:25
[     ]
     
Nika,tak strasznie mi przykro...Łzy same cisną się do oczu :( muszę się też jednak przyznać,że zazdroszczę Ci tego cennego wspomnienia,kiedy Antoś złapał Twój palec...mój Michaś usnął będąc jeszcze w brzuszku...
Dlaczego nasze Dzieci musiały odejść?tego nigdy nie zrozumiemy,los jest taki okrutny :( bardzo mocno Cię przytulam i łączę się w bólu,bo dobrze wiem co czujesz...
A jak wizyta u genetyka? Dowiedziałaś się czegoś? Napisz nam proszę... 
Ola /Trzy Okruszki *2009,*2013,*2016, Michaś ur.16.01.2014 zm.16.01.2014 (27t.c.) kocham Cię Synku,na zawsze...

Re: Historia Antosia
Ania E.  
17-12-2014 22:20
[     ]
     
No własnie co u genetyka?? 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Poradnia genetyczna
Nika07  
18-12-2014 09:30
[     ]
     
Byliśmy wczoraj u wspaniałej pani genetyk. Już przed wizytą wiedziałam, że to nie tylko lekarz, ale tez po prostu człowiek. Napisałam do niej maila, opisałam naszą historię, wyszedł z tego niezły elaborat. Uznałam że zapewne i tak nie odpisze, ale wiedziałam, że jak do niej pójdę i zacznę opowiadać, to połowy zapomnę, będzie mi trudno to usystematyzować. Nie dość, że odpisała, to jeszcze wyraziła współczucie, odpowiedziała rzeczowo na pytania. Wizyta trwała ponad godzinę, pierwszy raz czułam się tak u lekarza. Naprawdę czuliśmy, że interesuje się naszą sprawą i chce pomóc. Przejrzała całą dokumentację, obejrzała zdjęcie Antosia, zrobiła szczegółowy wywiad rodzinny. Mówiła o nim "Antek", a nie "dziecko, przypadek". Nawet konsultowała się z inną panią doktor.
Wnioski mamy takie: najprawdopodobniej nie dowiemy się, co było Antosiowi. Nie mamy sekcji, ani zapezpieczonego materiału DNA od Antosia. Zauważyła pewne cechy dysmorficzne u niego, ale takie mogą pojawiać się w tysiącach zespołów wad. Ale stwierdziła, że nasze kariotypy też powinniśmy zrobić, bo któreś z nas może być nosicielem jakiejś translokacji zrównoważonej. Mi też zaleciła zrobić badania na trombofilię. Wygląda na to, że u Antosia była jakaś choroba genetyczna, jakieś wady, ale gdyby nie mój późniejszy stan, to Antoś by żył. Bo bezpośrednią przyczyną tak krytycznego stanu u niego były moje problemy. Byłby chory, ale może by żył...
Będziemy robić badania na NFZ. I tak nie mamy co liczyć, że będę mogła zajść w ciążę w nadchodzącym roku, więc badania mogą być później. Wszystko powinno się ustabilizować u mnie, musimy zakończyć diagnostykę. Niby to wiedziałam, ale po cichu liczyłam jednak, że może wiosną, latem spróbujemy... Wiem, że tak będzie lepiej, musimy dojść do siebie fizycznie, ale i psychicznie, bo druga ciąża też będzie dla nas wyzwaniem pod tym względem. Mimo wszystko jestem zawiedziona, że trzeba musimy tak długo czekać.
Na dodatek musimy przemyśleć, czy jeśli ani u Antosia, ani u mnie nie znajdą jakiejś przyczyny, zdecydujemy się na drugą ciążę z ryzykiem, że wszystko się powtórzy... To wszystko jest takie trudne, tak bardzo chciałabym mieć dziecko...
Teraz muszę odsunąć od siebie myśli o ciąży w najbliższym czasie, przewartościować sobie życie. Może pomyśleć o zmianie pracy.
Czy kiedyś dowiem się, dlaczego nas to spotkało synku? Kocham Cię bardzo. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Poradnia genetyczna
Ryba2508  
18-12-2014 11:00
[     ]
     
Witaj, chciałabym napisać do Ciebie prywatnie wiadomość. Proszę napisz do mnie maila na mirkaaa@tlen.pl 


Re: Poradnia genetyczna
Ania E.  
18-12-2014 16:12
[     ]
     
Kurcze to wszystko jest takie trudne i skomplikowane...ale dobrze, że trafiliście na tak miła pania genetyk, na pewno było Wam łatwiej z nią rozmawiać. Tylko dalej żadnych konkretów ciągle trzeba czekać...przykro mi, że musicie dłużej czekać na kolejna ciążę:( ja się też ciagle łudzę, że może będziemy mogli wcześniej niż po 14 miesiącach, dla mnie to wieczność. Póki co nie umiem wybić sobie tego z głowy. Życzę Wam dużo siły na ten czas badań, oczekiwań itp. Mam nadzieję, że jakoś w styczniu uda nam się spotkać :)
Antosiu (*) 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Poradnia genetyczna
smykomatka  
19-12-2014 06:59
[     ]
     
Antosiu(*)(*)(*) 


Mama trzech Anielskich Córeczek
Wikunia {*25.11.07 +03.12.07}
Lilianka i Gabrysia{*+20.11.2012}
Oraz dwóch ziemskich Synków(dzidzia loczka i chudzinka);-) i
Jagódki 20.07.2015

Re: Poradnia genetyczna
Nika07  
19-12-2014 10:39
[     ]
     
Dzięki za słowa wsparcia. Ten proces przestawiania sobie w głowie jest bolesny, wiem. Ale może kiedyś się uda. Niby żyjemy we dwoje, jak przedtem, ale już nie jest jak przedtem, jest pusto. Po wizycie u pani genetyk doszłam do wniosku, że w szpitalu trochę nas zaniedbali. Nie zrobili histopatologii łożyska, mimo że przepływy maciczno-łożyskowe nie były dobre, nikt z nami nie porozmawiał o sekcji, nie wytłumaczył, że może warto, tylko podsunęli mężowi papier razem z wieloma innymi. Nie wiedzieliśmy też, że moglibyśmy zabezpieczyć np. próbkę krwi Antosia do badań DNA, cokolwiek. O takich rzeczach powinno się informować, bo skąd zwykły człowiek ma o tym wiedzieć. W dodatku po takiej traumie, w takim szoku emocjonalnym. Teraz dowiadujemy się, że można było zrobić to i tamto, ale teraz jest już za późno...i nigdy się nie dowiemy :(
Też mam nadzieję, że uda się spotkać. Tylko od 12 stycznia prawdopodobnie będę w szpitalu. Może chociaż u mnie znajdzie się jakaś odpowiedź.
Mam wrażenie, że przez te wszystkie niewyjaśnione rzeczy będzie mi trudno przeżyć żałobę, że to wszystko zostanie takie niedomknięte na zawsze...

Przesyłam światełka dla Waszych Aniołków [*] 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Poradnia genetyczna
Marta2222  
19-12-2014 11:44
[     ]
     
mój Syn zmarł na wrodzoną wadę serca, mimo iż nie zdarza się żeby takie coś się powtarzało bardzo się boję., jestem teraz w ciąży i czekam na badania prenatalne... 


Re: Poradnia genetyczna
Nika07  
19-12-2014 11:55
[     ]
     
Trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze. I siły na ten czas oczekiwania Ci życzę. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Poradnia genetyczna
Ania E.  
21-12-2014 21:43
[     ]
     
Dziwne to, ze nie rozmawiali z Wami o sekcji. Rodzilysmy w tym samym szpitalu i nam pytano sie o zgodę na sekcje zwłok. Zastanawia mnie tez sprawa z badaniami histopatologicznymi łożyska, bo ja nie prosiłam o nie ani nikt mi się nie pytał a miałam zrobione...czy to wszystko zalezy od tego na kogo się trafi? To mega niesprawiedliwe, bo tak jak piszesz, że my nie wiemy do czego mamy prawo. Nikt nawet nie mysli, ze znadzie się w takiej sytuacji wiec nie czyta co wtedy powinno się zrobić. Opieka szpitalna powinna nam udzielic wszystkich informacji. Chociaż nam pytano się o sekcje zwłok to i tak myślę, że nie poinformowano nas o wszystkim. Trzymam kciuki za wszystkie badania i życzę duzo cierpliwości w oczekiwaniu na nie. Ja też niedlugo sie zabiore za swoje badania. Buziaki i uściski. Dla Antosia (*) 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Nika07  
19-12-2014 15:18
[     ]
     
No to umówiłam się do genetyka na badania kariotypu na najbliższy termin na NFZ... na 24 czerwca. To poczekamy...A na badania na trombofilię muszę mieć odrębne skierowanie, które dostanę dopiero po Nowym Roku. Wtedy pewnie terminy będą już na jesień. Jak ja to wytrzymam? 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Nika07  
23-12-2014 22:39
[     ]
     
zawsze tak lubiłam święta z rodziną. Ale od tego roku to już zawsze będą święta bez Ciebie Synku...czuję się tu tak obco. Wolę piec ciasta i myć podłogi niż rozmawiać z kimkolwiek. boję się jutra, boję się, że się zupełnie rozkleje przy oplatku i zyczeniach. nie mam siły cieszyć się świętami, uśmiechać na widok prezentów. to już nie jest mój świat. przynajmniej w tym roku. Synku tak bardzo tęsknię.
Mamy i tatusiowie Aniołków, tak wiele nam sił potrzeba w te dni. tego nam wszystkim życzę. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014
Ostatnio zmieniony 23-12-2014 22:44 przez Nika07

Re: Historia Antosia
Ania E.  
23-12-2014 23:47
[     ]
     
Ja też bardzo boję się jutra cała rodzina u nas na wigilii...jak ja to przeżyje, nie chcę płakać a czuje, że będę. Boje się ze nie wytrzymam i uciekne. Chciałabym być sama z mężem i z naszym synkiem. Dominiko dużo siły Wam życzę i myslami jestem z Wami. Antosiu świąteczne światełka dla Ciebie malutki (*)(*)(*) 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Nika07  
05-01-2015 11:51
[     ]
     
To były najtrudniejsze Święta w moim życiu. Najbardziej bałam się dzielenia opłatkiem i słusznie. Oczywiście nie powstrzymałam płaczu, a każde słowo więzło w gardle. Tak bardzo nam Ciebie brakowało Synku... Do tego te pytania: "Co jesteś taka smutna? Nie martw się, wszystko się ułoży." Nic się nie ułoży, nikt nie wróci nam Twojego życia. Chyba nie każdy rozumie, że moja żałoba trwa. I będzie trwać jeszcze długo. Że już zawsze, w każde święta będzie mi brakowało mojego synka. Że to nie jest przykra historia, o której się zapomina i żyje się dalej.
Przepraszam Synku, że przez całe Święta byliśmy 400 km od Twojego grobu. Czułam się tam tak obco, mimo że z rodziną. Miałeś zadbane, poprosiliśmy przyjaciół, żeby zapalili światełko, ale i tak najlepiej czułam się, kiedy wróciliśmy do Poznania i przyszliśmy w końcu do Ciebie na cmentarz.
Wiele mam pisze tutaj, że spędziły pierwsze święta bez dużych rodzinnych spotkań, tylko z mężem, dziećmi i z wizytą na cmentarzu. Obawiam się, że w mojej rodzinie nikt by tego nie zrozumiał. Mam wrażenie, że dla mojej mamy nasze częste wizyty na cmentarzu są dziwne i mi "nie służą"... w ogóle, mimo dobrych chęci mojej rodziny spotyka nas niewiele zrozumienia.

Synku bardzo Cię kocham i tęsknię. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Ania E.  
05-01-2015 16:06
[     ]
     
My niestety nie uciekniemy od tego co nas spotkało. To już mam wrażenie takie piętno, które będzie nam towarzyszyć do końca życia...każde święta, rocznice, urodziny i inne ważne daty szczególnie związane z naszym anielskim dzieckiem będą okropne...powinno być zupełnie inaczej. I chyba musimy pogodzić się z tym, że nawet najbliżsi będą mieli problem ze zzrozumieniem nas. Nikt kto nie przeżył nic podobnego nie zdaje sobie sprawy jaka to jest codzienna walka i ból, bo przecież musimy jakos żyć w społeczeństwie. Rozmawiac, uśmiechać się itp. A w sercu...każda z nas wie jak to jest...:(
Ściskam Dominiko. Antosiu (*) 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
iwona123  
07-01-2015 21:20
[     ]
     
Ania ma racje nikt nic nie rozumie...oczywiście kto tego nie przeżył...z tym akurat trzeba się pogodzić, bo próba zmiany tego to jak walka z wiatrakami...
Antosiu daj swojej mamusi dużo siły(**)(**) 
Iwona mama aniołka Szymonka ur 02.08.2013 zm 24.09.2013[*][*][*]
Adasia 30.08.2014 i córeczki w brzuszku <3

Re: Historia Antosia
Mama Huga  
08-01-2015 17:25
[     ]
     
Dominiko-uważam,że powinnaś robić to co Ty czujesz.Nie to co inni oczekują.
My drugie święta już spędziliśmy sami i tak mi lepiej.
Nie musisz spełniać czyiś oczekiwań,tym bardziej ,jeśli oni nie spełnili Twoich w najcięższym momencie w życiu.
A te pytania -dlaczego jesteś smutna,czy dlaczego płaczesz -też mnie już denerwują.Odpowiadam -z tego samego powodu -przecież nigdy nie przestanę tęsknić za moim synkiem.Nie wiem jak Ty ,ale ja czuję ,że jestem po prostu już inną osobą. Pozdrawiam Cię serdecznie. 


Re: Historia Antosia
Nika07  
09-01-2015 09:41
[     ]
     
Nie mogę powiedzieć, że rodzina nie spełniła moich oczekiwań. Bardzo nam pomogli w tych najtrudniejszych chwilach - po porodzie i śmierci Antosia, podczas pogrzebu i organizacji wszystkiego. Myślę, że oni po prostu nie wiedzą i przecież nie mogą wiedzieć, że ja prawie po pół roku cierpię tak samo jak w dniu śmierci Antosia. Szczególnie w święta. Nie mam im tego za złe, ale muszę zaakceptować fakt, że ten element niezrozumienia będzie już zawsze między nami. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Nika07  
11-01-2015 16:55
[     ]
     
Byłam wczoraj na basenie. Chodzę często, ale pierwszy raz trafiłam akurat na zajęcia dla maluchów, które odbywały się tuż obok dużego basenu. Kiedy skończyły się zajęcia, kilkanascioro na oko trzy-czterolatkow pobiegło do rodziców czekających na trybunach. Mały chłopczyk rzucił się mamie na szyje, wtulil się w recznik, taki uśmiechnięty, a mama dumna. A mnie zaklulo w sercu. Antoś miałby już prawie pół roku. Pewnie byłby chory, ale może moglibyśmy chodzic na basen. A gdyby urodził się w terminie, plywalibysmy z trzymiesiecznym szkrabem. Na pewno by to lubił, jak mama... Wróciłam na swój tor i przeplynelam mniej długości niż zwykle. Czy kiedyś szczęście innych przestanie boleć? 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Ania E.  
11-01-2015 19:42
[     ]
     
To sa dla nas straszne momenty, kiedy widzimy szczesliwych rodziców z ich pociechami. Ja mam wrażenie, że to minie dopiero gdy my same będziemy mamami takich szkrabów. Ja np. w kościele jak widzę rodziców z wózkiem to jest mi bardzo przykro unikam mszy dla dzieci unikam wszystkiego co związane z małymi dziećmi. Jest to bardzo trudne bo nie da się w ogóle nie kontaktować z dziećmi. I co nam pozostaje? Wierzyć, że i my bedziemy szczęśliwe z naszymi maluchami... 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Justyna_82  
14-01-2015 22:27
[     ]
     
Od śmierci mojej córeczki w tym roku minie 6 lat a czytając Wasze historie człowiek cały czas ma mokre oczy.

Co do wiary....to nic innego po za nią nam nie zostaje. Widok małych dzieci boli, kobiet w zaawansowanej ciąży też...to chyba jakiś element obronny organizmu....czy mija? I tak i nie...zdaję sobie sprawę, że wśród kobiet przy nadziei jesteśmy my...matki, które pochowały swoje dzieci, którym dzieci uciekły do nieba. Nigdy nie wiem, która to z nas, na szczęście nie widać tego na pierwszy rzut oka....Boli mnie jednak dalej, jak widzę kobietę w zaawansowanej ciąży, która pali papierosy....nie umiem wykrzesać szacunku do takich osób...ona zabija swoje dziecko a mi dziecko umarło po mimo, tego, że robiłam wszystko aby żyło. 


Re: Historia Antosia
Nika07  
14-01-2015 15:07
[     ]
     
Tak bardzo boję się dwóch kolejnych dni... To będzie już pół roku Synku. Proszę, bądź przy mnie. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
iwona123  
14-01-2015 22:25
[     ]
     
Antosiu dzielny anielski chłopczyku(**)(**)(**) 
Iwona mama aniołka Szymonka ur 02.08.2013 zm 24.09.2013[*][*][*]
Adasia 30.08.2014 i córeczki w brzuszku <3

Re: Antoś - 6 miesięcy
Nika07  
15-01-2015 09:50
[     ]
     
Sześciomiesięczne dziecko może próbować już siadać, a na pewno próbuje dźwigać się do siadania. Chwyta przedmioty, przekłada je z rączki do rączki. Jest już bardzo kontaktowe i zainteresowane światem, wszystko ląduje w buzi. Czołga się, turla, podnosi główkę.
A Ty synku jaki jesteś? W moich niespełnionych marzeniach jesteś właśnie takim radosnym chłopczykiem. We wspomnieniach - już zawsze będziesz 815-gramową kruszynką. A w rzeczywistości? Jesteś duszą? Czystą energią? Wiesz, że masz tutaj mamę i tatę, którzy Cię kochają?
Tęsknię Synku... 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Antoś - 6 miesięcy
Marta2222  
15-01-2015 14:57
[     ]
     
(*)(*) 


Re: Antoś - 6 miesięcy
Ania E.  
15-01-2015 22:43
[     ]
     
Na pewno wie i na pewno On Was także kocha. Ja wierze, ze nasze dzieci nas widza i nam towarzyszą. Antosiu, półroczny chłopczyku (*)(*)(*) Dominko tule mocno. 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Antoś - 6 miesięcy
iwona123  
16-01-2015 11:59
[     ]
     
Antoś widzi wszystko kochana..widzi jakich ma kochających i dzielnych rodziców...
Na pewno jest dokładnie taki jak sobie Go wyobrażasz...:)
Antosiu półroczniaku, dla Ciebie(**)(**)(**) 
Iwona mama aniołka Szymonka ur 02.08.2013 zm 24.09.2013[*][*][*]
Adasia 30.08.2014 i córeczki w brzuszku <3

Re: Historia Antosia
Nika07  
20-01-2015 14:33
[     ]
     
Śniło mi się dziecko, moje. Chłopczyk, kilkumiesięczny. Mam wrażenie, że był to Antoś. Albo moje marzenie o nim, może tak właśnie teraz by wyglądał. Spał w łóżeczku w sypialni, zapłakał, więc przyszłam go uspokoić, zaśpiewałam kołysankę. Odkrył się i był chłodny, więc otuliłam go kołderką. Czułam w tym śnie ogromną miłość do tego maluszka i troskę, strach, że coś mu się stanie. Ale on spojrzał na mnie takim spokojnym, radosnym wzrokiem, jakby chciał mnie uspokoić. Poczułam jakąś taką więź między nami. Tak bardzo chciałam, żeby przyśnił mi się Antoś. Ten sen będę pielęgnować w sobie jako kolejne wspomnienie i niespełnione marzenie o nim.

Kocham Cię Synku. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Mama Huga  
20-01-2015 15:29
[     ]
     
Dominiko -wspaniały sen .Każda z nas o taki marzy.
Antosiu -kochany maluszku (*) 


Re: Historia Antosia
Ania E.  
20-01-2015 21:47
[     ]
     
To musiał być piękny sen...ja cierpliwie czekam na podobny. Może Atoś chciał Ci powiedzieć, że jest mu dobrze i żebyś się o Niego nie martwiła...Antosiu daj Mamie wiecej takich znaków (*) 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
A.Kasia  
22-01-2015 14:21
[     ]
     
Piękny sen, być może w ten sposób Twój synek chciał przekazać Ci, że jest mu tam na górze dobrze, że jest szczęśliwy. Mi Michałek nigdy się nie przyśnił ale czuję w sobie taki wewnętrzny spokój. Nie ruszyłam z sypialni jego mebelków i ciuszków, na ścianie powiesiłam kilka jego zdjęć, dzięki temu każdego wieczoru i ranka mogę się z nim przywitać, popatrzeć w jego śliczne oczka i jakoś tak mi później raźniej. 
Kasia
mama Michałka *27.07.2014 +05.12.2014

Re: Historia Antosia
Ania E.  
03-02-2015 00:22
[     ]
     
Antosiu pamiętam o Tobie (*) 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Nika07  
04-02-2015 20:34
[     ]
     
Aniu dziekuje. Tyle się dzieje ostatnio u nas. Niekoniecznie dobrego, ale trzymamy się dzielnie. To dzięki Tobie Synku. Antosiu, wspieraj nas dalej. I opiekuj się jutro babcią, ma kolejny zabieg. Tęsknię :* 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Ania E.  
04-02-2015 23:35
[     ]
     
Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze. Pomodle się dziś za Twoją mamę. Gdyby coś to wiesz, mój numer znasz :) ściskam mocno 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Mama Huga  
07-02-2015 19:39
[     ]
     
Antosiu byłam dzisiaj u Ciebie-wspieraj Rodziców proszę. 


Re: Historia Antosia
Ania E.  
15-02-2015 16:06
[     ]
     
Na 7 miesięcy (*)(*)(*) 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Nika07  
16-02-2015 20:39
[     ]
     
dziekuję Aniu za światełko u Antosia. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

7 miesięcy
Nika07  
16-02-2015 20:42
[     ]
     
Mój świat zawalił się 7 miesięcy temu... Teraz codziennie walczę, zeby go odbudować kawałek po kawałku,choć nigdy już nie będzie tak samo. Dajesz mi siły Synku. Kochamy Cię bardzo. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: 7 miesięcy
Ania E.  
17-02-2015 00:03
[     ]
     
Nie ma za co. Prosiłam Antosia zeby dal Ci duzo siły i żeby się ładnie z Olusiem bawili. Ściskam, jesteś silna i z pomoca Antosia na pewno odbudujesz swój świat :* 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Nika07  
17-02-2015 14:14
[     ]
     
Synku, tak bardzo Cię przepraszam...
Ciągle nie mogę sobie wybaczyć, że tak cierpiałeś przez mnie... że moje ciało to spowodowało, jakby Cię odrzuciło...
Kolejny pobyt w szpitalu - prawdopodobnie to wszystko było po prostu reakcją mojego organizmu na ciążę. Póki co nie znaleźli żadnej choroby podstawowej. Sprawdza się to, co powiedział jeden z lekarzy jeszcze przed porodem - "Pani organizm nie radzi sobie z ciążą". Co w takim razie ze mnie za kobieta? Chyba lepiej, żebym nigdy już nie była matką i nie narażała drugiego dziecka na cierpienie :( 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Ania E.  
18-02-2015 21:37
[     ]
     
Dominika nie wiń się proszę za to co się stało. Przecież tego nie chciałaś...to nie Twoja wina...Antos na pewno nie ma Ci nic za złe, a jest wdzieczny za Twoja miłość.
Ściskam :* 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Orsolya  
18-02-2015 21:51
[     ]
     
Wiem, co czujesz. Mimo, że nie mam mojej Coreczki juz od 'dawna', to mam takie momenty, że się obwiniam, że to moja wino. Mam stwierdzoną niewydolność ciśnieniową szyjki macicy. Nie jestem w stanie donosić ciaży i niestety straciłam Córeczke, bo o tym nie wiedziałam, nikt nie wiedział.
Bądź silna, proszę. Nie załamuj się. Masz w sobie siłę, żeby przejść przez ciężkie i trudne chwile. Bardzo mocno wierzę, że zaświeci dla Ciebie słońce. Mnie się udało. Mimo ciągłego leżenie w łóżku, bo najpierw zagrażający poronieniu krwiak, z którego przez pierwsze 3 miesiące ciąży sączyła się krew, potem szew na szyjkę, trudne momenty, ból, problemy z nerkami, chwile zwątpienia, pobyty w szpitalu. Do Ciebie też się szczęście uśmiechnie. Już Antoś tego dopilnuje

Mama Córeczki (ur/zm 12.10.2012) i Synka 


Re: Historia Antosia
Nika07  
19-02-2015 09:53
[     ]
     
Wiem, że to nieracjonalne, rozum wie, a serce swoje...ciągle wracają do mnie takie myśli. Że może przez to, że myśleliśmy o terminacji (chociaż myślę, że ostatecznie i tak bym się nie zdecydowała), że to jakaś kara, że moje ciało odrzuciło Antosia, że nie zasłużyłam na niego...
Nie mogę sobie darować też tego, że w tych ostatnich minutach nie poprosiłam, żeby wziąć Antosia na ręce. Już by mu to przecież nie zaszkodziło, a może by mu pomogło jak odchodził. Nawet o tym wtedy nie pomyślałam, może by nawet nie pozwolili, ale może jednak... 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Marta2222  
19-02-2015 11:31
[     ]
     
kochana ja codziennie mam wyrzuty- a może mogłam zrobić to, a może tamto... to już tak jest... Jakbyś potrzebowała pogadać to ja zawsze jestem
dla Antka (*) 


Re: Historia Antosia
Ania E.  
19-02-2015 22:52
[     ]
     
Ja mam tez do siebie zal ze nie blagalam zeby przyniesli mi Malego bo przeciez On tam lezal i czekal na smierc. Nie ratowali Go, a ja po tej cesarce, po morfinie nie myslalam chyba logicznie. Nie dopuszczalam mysli, że On umrze, że to ostatnie chwile kiedy moglabym Go wziac na rece zywego. Gdy Oluś umarł nikt nie zaproponował tego aby mi Go przyniesc a mi to w ogóle nie przyszło do głowy. To wyrzucam sobie do dzis...:( 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Ania E.  
19-02-2015 23:05
[     ]
     
Kochana a Ty jeszcze jesteś w szpitalu?? 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Nika07  
20-02-2015 08:47
[     ]
     
Nie, jestem już w domu. Odpisałam na Twój mms w poniedziałek. Wypuścili mnie bez biopsji, wyniki dość dobre, mam robić co miesiąc badania i zapisać się do poradni. Jeszcze jeden pobyt czeka mnie za pół roku.

A co do naszych wyrzutów...właśnie najgorsze jest to, że w momencie, w którym się to wszystko działo, żadna z nas nie myślała pewnie logicznie. Były ogromne emocje, szok, leki. W tym momencie uważam, że to personel szpitala powinien wiedzieć, co robić, zaproponować pewne rzeczy, doradzić. Ja rozumiem, że oni są fachowcami, że mają leczyć. Ale oni ze śmiercią dziecka spotykają się niestety dość często, a my nie mamy pojęcia, co wtedy robić, bo skąd mamy mieć? Ja też ciągle żałuję, że nikt nie porozmawiał z nami o sekcji, nie powiedział, że możemy zabezpieczyć materiał genetyczny do badań. To są rzeczy, których nikt nam nie wróci, a które mogłyby nam wszystkim bardzo pomóc. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Orsolya  
19-02-2015 23:27
[     ]
     
Chyba każda z nas ma do siebie o coś żal albo myśli, że mogła inaczej postąpić. Ja, jakbym wiedziała co mi jest, inaczej bym przeżywała ciążę, byłabym bardzo ostrożna, leżałabym. Nie wiedziałam i przeze mnie moja Córeczka nie dostała szansy na życie. To okropne i trudne, ale muszę się z tym mierzyć codziennie. Moja przypadłość nie daje bólu, nie ma żadnych niepokojących objawów, nie da się tego stwierdzisć nie będąc w ciąży, aż w końcu jest już za późno na ratunek dla Maleństwa, które rodzi się przed czasem. Postaraj się nie myśleć za dużo. Zrobiłaś wszystko, żeby Antoś był zdrowy, z Wami... Nie udało się i to najbardziej boli, ale to nie Twoja wina. To nie jest wina żadnej z nas, że straciłyśmy nasze Dzieki. Ja wierzę, że wszystkie nasze Maleństwa pięknie bawią się razem w Niebie i czekają na nas.

Mama Córeczki (ur/zm 12.10.2012) i Synka 


Re: Historia Antosia
Nika07  
27-02-2015 15:06
[     ]
     
I znowu jest trudno, znowu jest ciemno... Już myślałam, że jestem na górce, że sobie wszystko poukładałam w głowie, a tu znowu chaos i burza emocji. Już przez moment skupiłam się na swoim życiu, na pracy, małżeństwie, znajomych, codzienności, ale wszystko wróciło...

Znowu dręczą mnie wyrzuty, znowu ciągle myślę o drugim dziecku... Tak wiele bym dała, żeby móc już być w ciąży. Antosiu, strasznie tęsknię. Jutro jedziemy wybrać dla Ciebie pomniczek, tylko tyle możemy dla Ciebie zrobić :( 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Ania E.  
27-02-2015 22:24
[     ]
     
Przytulam Cię Dominikio...ja też ciągle mam takie wahania ale poki co przeważają te gorsze momenty. No i ciąglę marzę o kolejnej ciąży...zazdroszcze koleżance, która jest w ciąży, nie umiem z nią rozmawiać patrzeć jej w oczy...my tez jesteśmy w trakcie kupowania pomniczka. Antoś na pewno będzie miał ślicznie. Sciskam mocno Antosiu dla Ciebie (*)(*)(*) 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Orsolya  
27-02-2015 22:45
[     ]
     
Dominiko życzę Ci dużo siły. Wiem, jak bywa ciężko i źle. Ja w listopadzie i grudniu przechodziłam kryzys i znów przeżywałam i rozpamiętywałam wszystko od początku mimo, że moja Córeczka odeszła 12.10.2012. Niestety, wszystko wraca i będzie wracało, tylko z czasem coraz rzadziej, z czasem nauczymy się myśleć i wspominać troszke inaczej, ale na pewno nie zapomniemy, bo przecież mimo bólu żadna z nas nie chce zapomnieć o swoim uchochanym dziecku. Ja mam wrażenie, że żyje podwójnym życiem. W dzień jest Synek, dla którego jestem radosną Mamą, praca, gdzie nie wiedzą o mojej tragedii. W dzień jestem ja, a wieczorem jest ból, smutek, bywa płacz, są wspomnienia, modlitwa i myślenie o Córeczce, rozmowy z nią. I tak już chyba ze mną będzie. Dominika kochana ściskam Cię mocno i pocieszam.

Światełko dla Antosia {*} Kruszynko dodaj sił Mamusi [*]


Mama Córeczki (ur/zm 12.10.2012) i Synka 


Re: Historia Antosia
Mama Huga  
28-02-2015 17:22
[     ]
     
Dziewczyny -nie możecie siebie obwiniać.Nic świadomie nie zrobiłyście przecież,żeby zaszkodzić swoim dzieciom.Nie miałyście ,żadnego wpływu na to .Ktoś inny tam u góry tak zdecydował.I ja Jemu tego nie mogę wybaczyć.Ja jestem całkowicie wolna od obwiniania siebie.Nie zmienia to faktu,że strasznie za Hugusiem tęsknię i płaczę.Nie mogę patrzeć na chłopców w jego wieku -tzn mających 1,5 roczku.Dziękuję mu codziennie ,za siostrzyczkę ,którą nam zesłał.I wam wszystkim też życzę takiego daru od waszych aniołków. 


Re: Historia Antosia
Nika07  
01-03-2015 19:10
[     ]
     
Dziękuję Wam za słowa wsparcia i otuchy. Wiem, że to co myślę jest czasem nieracjonalne. Ale nic na to nie poradzę. Robię kilka krokóww przód, a potem znowu kilka wstecz. Kiedy już zaczynam jakoś normalnie żyć, skupiać się na innych rzeczach niż to co nas spotkało, ten żal i tęsknota,wyrzuty wracają z dużą siłą. Jeszcze co najmniej na 6 miesięcy muszę zapomnieć o drugim dziecku. Myślałam, że już się z tym pogodziłam, a jest mi z tym bardzo ciężko. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: 8 miesięcy bez Ciebie
Nika07  
17-03-2015 10:02
[     ]
     
Minęło już osiem miesięcy, odkąd Cię straciliśmy Synku.

Wczoraj nie miałam siły napisać.

8 miesięcy to dużo? "Normalnie" pewnie tak, mi nadal bywa tak samo trudno jak miesiąc po śmierci Antka. Nie cały czas, ale...

Co czuję? Najlepsze słowo to BRAK. Smutek, żal, czasem złość - one są ciągle, ale najbardziej dokucza BRAK. Brak Antosia, brak sensu, brak chęci, brak tego co straciłam i nigdy nie odzyskam. W ostatnich dniach przez większość czasu czuję NIC. Większość rzeczy jest mi obojętna, niewiele cieszy i niewiele mnie obchodzi.
Żyję, wstaję rano, chodzę do pracy, biegam, czasem gdzieś wyjdę, z kimś się spotkam. Ale zazwyczaj się do tego wszystkiego zmuszam, bo przecież trzeba żyć. Trzeba, to żyję...

Brak mi Ciebie (*) 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014
Ostatnio zmieniony 17-03-2015 10:05 przez Nika07

Re: 8 miesięcy bez Ciebie
Ania E.  
22-03-2015 15:10
[     ]
     
Dominiko...jak ja moglabym Cię pocieszyć...słów braknie. Myslę o Was ciepło i ściskam
Antosiu (*) 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Nika07  
25-03-2015 13:35
[     ]
     
Tracę wiarę, że jeszcze kiedyś będę miała dziecko tu na ziemi...A bez tego moje życie wydaje się zupełnie bez sensu.
Nadal nie wiem, co mi jest, druga ciąża będzie pewnie ryzykiem. Czy warto ryzykować, kiedy w grę wchodzi nie tylko moje życie? To co dla innych jest naturalne i normalne, dla mnie jest dalekim marzeniem...
Synku, czuwaj nad nami. Bardzo tęsknię :* 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Marta2222  
25-03-2015 13:51
[     ]
     
Moim zdaniem to normalne co czujesz też tak miałam ale musieliśmy ten ostatni raz zaryzykować, to mnie albo uratuje albo pogrąży do końca.. Ale nie wierzę w to, wierzę że czeka nas szczęśliwe lato.. Mam nadzieję że Wy też zaryzykujecie bo warto 


Re: Historia Antosia
Mama Huga  
26-03-2015 15:18
[     ]
     
Dominiko -życzę Ci z całego serca . Widzę,że jesteś w złej formie i troszkę mnie unikasz.Rozumiem to .'U nas'na cmentarzu leży Nelly i jej braciszek Nataniel -obie ciąże poronieniem się skończyły a 10 marca urodziła się im siostra Naomi .Wierzę,że i was czeka takie szczęście .. 


Re: Historia Antosia
Nika07  
26-03-2015 15:50
[     ]
     
Dziękuję za słowa wsparcia. Asiu, faktycznie, jestem w gorszej formie, ale nie unikam Cię, czemu tak pomyślałaś?
Wszystko mi się posypało ostatnio. Myślałam, że 8 miesięcy po stracie Antosia będę wiedziała cokolwiek konkretnego, a tu nic. Nie zrobili mi biopsji, wyniki nie są ok, ale nie na tyle złe, żeby chcieli ją robić. Bez tego nic nie wiemy na przyszłość, w takiej sytuacji nie mogę zdecydowac się na ciążę. Dodatkowo biorę lek na nadciśnienie, przy którym kategorycznie nie mogę zajść w ciążę. Kolejne miesiące czekania przede mną, powtarzanie badań i niepewność. Jeśli okaże się, że ciąża będzie zbyt ryzykowna, pomyślimy o adopcji. Nie myślę o ryzyku dla siebie, nie zniosłabym myśli, że drugie moje dziecko może przeze mnie cierpieć, a nawet umrzeć. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Ania E.  
27-03-2015 23:16
[     ]
     
Ten niepokój o kolejna ciążę po stracie jest straszny. Strach miesza się z nadzieją i pragnieniem posiadania dziecka...oby każda z nas doczekala tego szczęscia 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
Nika07  
01-04-2015 13:09
[     ]
     
Kolejne koleżanki wrzucają na Facebooka zdjęcia swoich nowonarodzonych dzieci, każde ukrywam, nie mogę na nie patrzeć. Boli...

W dodatku kolejne niepowodzenie - pomniczek dla Antosia miał być gotowy już w poniedziałek. Tymczasem dostaliśmy informację, że nie ma wybranego przez nas kamienia i jest niedostępny w całej Polsce :( A wymyśliliśmy dla naszego synka taki ładny pomnik. Teraz trzeba wszystko zmienić i znowu długo czekać :( Dobrze, że chociaż kwiatki, zajączek i ptaszki ozdabiają grób na Święta.

Tęsknię za Tobą Synku :* 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia
Marta2222  
01-04-2015 13:21
[     ]
     
Kochana ja 2 razy po śmierci Synka usuwałam facebooka bo ciągle ktoś się chwalił zdjęciami nowych dzieci... Byłam dziś w nocy w szpitalu i mimo iż jestem w ciąży wybłagałam salę jednoosobową żeby nie słuchać ktg innych kobiet.. w tle było słychać płacz noworodków.. ciężko z tym przejść do porządku dziennego ... 


Re: Historia Antosia
Ania E.  
03-04-2015 22:03
[     ]
     
Ja tez mam ukryte profile kolezanek, które wiem, że są w ciąży i niedawno urodzily, a jest ich peeeełno i co chwile musze ukrywac nowe profile...to tak boli...dzis do mnie do salonu przyszla rodzinka mama, tata, dziewczynka 2-3 latka i noworodek. Uciekałam wzrokiem, ale sama świadomość ich obecności doprowadzała do kłucia w sercu...
Sciskam :*
Antosiu (*) 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia
neibos  
03-04-2015 22:54
[     ]
     
Kochany Antos bawi się teraz z innymi aniołkami . Tam jest mnóstwo takich maluszków i kiedyś do nich dolaczymy . Trzymaj się mamo Antosia . Wiem jak to boli ale musisz dla niego żyć i trwać bo może tu na ziemi czekają na ciebie jeszcze inne dzieciaczki . Mam nadzieje ze Antos zesle ci rodzeństwo jeszcze i poczujesz jego obecność . Życzę Ci abyś umiała zaznać jeszcze radości po tak ciężkiej stracie . Ja myślałam że po śmierci Lenki nigdy nie uśmiechne . Byłam zdruzgotana. Ale kiedy zobaczyłam swojego synka podczas porodu pierwszy raz poczułam ze jestem znowu szczęśliwa . Nigdy w pełni ale odrobinkę 
Ewelinka.mama Lenusi zm.luty 2013 .

Re: Historia Antosia
Ania E.  
17-04-2015 22:05
[     ]
     
Dla Ciebie Antosiu (*)(*)(*) 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Historia Antosia - 11 miesięcy
Nika07  
16-06-2015 11:26
[     ]
     
Tak dawno tu nie pisałam...a myślę o Tobie każdego dnia Synku...
Mija już 11 miesięcy, teraz szykowalibyśmy się pewnie do Twojego roczku. Nigdy go nie będziesz miał...tam w Niebie czas płynie inaczej. Bardzo tęsknię, oddałabym wszystko, żeby Cię jeszcze raz przytulić.

Nie wiem Synku, czy będziemy mogli jeszcze kiedykolwiek mieć tu przy sobie Twojego brata lub siostrzyczkę. Lekarze nie mówią "nie", ale podkreślają ryzyko...nie chcę ryzykować cierpieniem kolejnego dziecka. Przyjdzie nam podejmować bardzo trudne i bolesne decyzje. Proszę Synku, pomóż nam... 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

Re: Historia Antosia - 11 miesięcy
iwonawlo  
12-11-2015 09:05
[     ]
     
Bardzo Co współczuje,ja też jestem mamą Antosia. U mnie dopiero początek, niedługo minie miesiąc odkąd Antoś zmienił miejsce życia, ból ogromny. Nie myślałam że to da się przeżyć, a jednak...Walczył do końca, usłyszeliśmy że był za silny dlatego umarł. Za silna odpowiedź organizmu na sepsę, serduszko nie wytrzymało. Dziś świeci piękne słońce, myślę że to na pocieszenie dla mnie od synka. Przesyłam piękną piosenkę przy której płaczę obecnie.życie rozpadło się i nie wiem jak to pozbierać...
http://www.stratadziecka.pl/aktualnosci/aktualnosci/7367/ja-zyje 
mama Niebieskiego Antoniego i Jana Pawła, ziemskiego Frania i świętego Antoniego Jana (ur. 29.09.2015 - 29 tc, zm.14.10.2015)

Re: Historia Antosia - 11 miesięcy
Nika07  
29-02-2016 19:46
[     ]
     
Już teraz dość rzadko tu zaglądam. Chociaż o Antosiu myślę ciągle. Bardzo Ci współczuję straty Antosia...co za zbieżność - też 29 tc.
To początek Twojej drogi. Daj sobie czas. On Cię nie uleczy, ale nauczy z tym żyć. Ja mogę to powiedzieć dopiero (aż?) po półtora roku. Myślę o Tobie ciepło. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora