11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
05-05-2009 11:48 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Moja
historia zaczęła się dawno temu, miałam 23 lata, byłam młodą mężatką i czekaliśmy na nasze
pierwsze upragnione dziecko. W piątym miesiącu na kontrolnej wizycie skierowano mnie do
szpitala w trybie pilnym, tam milczenie lekarzy, rano zabieg usunięcia martwej ciąży. Moje
dziecko przestało się rozwijać ponad miesiąc wcześniej... Lekarz prowadzący ciąże
bagatelizował sygnały ode mnie o plamieniach, bólach, itp. Nikt nie podejrzewał najgorszego,
nawet nie skierował mnie na dodatkowe badania, mimo iż 1 USG nie było za wyraźne i je
powtarzałam. To co się wtedy ze mną działo było wielkim szokiem, z dnia na dzień wszytko się
zmieniło, byłam w ciąży i nagle nie ma dziecka. Potem nastąpiły dni i tygodnie, które
pamiętam jako odrętwienie, leżałam, płakałam, tylko ból. I najdziwniejsza reakcja moich
bliskich (niestety z mężem włącznie), od wyjścia ze szpitala ani słowa o utraconym dziecku,
nic, pustka jakby go nigdy nie było! Za kilka tygodni dostałam wynik histopatologii i
diagnoza: zaśniad groniasty. Całe siły z mężem skierowaliśmy na badania i leczenie, mając
przed sobą cel posiadania upragnionego dziecka. Po roku badań i szpitali zaszłam w ciążę.
Pragnienie dziecka było wielkie ale strach, podświadomy lęk aby historia się nie powtórzyła
jeszcze większy. Ciąża była trudna, cały czas zagrożona ale zakończona sukcesem. Jaś urodził
się w terminie, duży i zdrowy. Po 6 i pół roku urodziłam Tosię i tu historia powinna się
kończyć słowami "Żyli długo i szczęśliwie". Mnie było jednak coraz gorzej, z sobą
i własnymi myślami. Obsesyjny lęk o dzieci przesłaniał mi radość z bycia z nimi. Gdy do tego
doszły koszmary senne z udziałem dzieci, ciągłe wizje że stanie się coś złego zaczęłam
szukać pomocy. Najpierw psychiatra (nie mogłam brać żadnych leków bo chciałam karmić
córeczkę). Trafiłam do młodej pani psycholog, która pomaga mi już ponad rok. Moim problemem
okazał się brak przeżycia żałoby po stracie mego pierwszego dziecka. Teraz po latach to
czynię. Często o nim myślę, palę dla niego świeczki.. Trudna taka żałoba, wśród
dorastających dzieci i codziennych problemów. Ale robię to także dla nich, chcę być radosną
matką i przeżywać z nimi każdy dzień.
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
jola746  
05-05-2009 12:00 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
takie przeżycia niestety zostają w nas na zawsze,nigdy matka nie
zapomni,u ciebie 11lat u mnie niecale dwa. malczak
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
05-05-2009 12:09 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Tylko
że do mnie dotarło to dopiero półtora roku temu, choć mój organizm dawał sygnały dużo
wcześniej. Dwa tygodnie po urodzeniu Jasia zaczęlam dostawać silke skurcze brzucha o
nieznanym bliżej pochodzeniu. One często wracały i zawsze przypominały te, które miałąm w
ciąży z pierwszym dzieckiem. NIe wiem jak o Nim pisać, często myślę czy było chłopcem czy
dziwczynką, chciałąbym nadać Mu imię by urealnić to że było, że żyło!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
tacozapomniała  
05-05-2009 14:06 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
U Ciebie mija 11 lat, u mnie 29...I wiesz co? Ja także nie przeżyłam żałoby świadomie, w
"terminie". Mało tego, nawet nie pomyślałam, ŻE MAM ŻAŁOBĘ. Dopiero teraz, od
ponad roku, gdy weszłam na to forum, rozdrapuję wszystko na nowo, nieustannie, dogłębnie.Po
wielu latach zdałam sobie sprawe, co sie naprawde stalo i dlaczego, co mogłam zrobic, a nie
zrobiłam, drecza mnie ogromne wyrzuty sumienia. Był również strach o dzieci, które teraz
dorosły, ale za to jest nowy strach - o 5-letnia wnuczkę, jeszcze gorszy, bo zdaje sobie
sprawę, co w życiu może sie zdarzyc. Jakoś radze sobie z tym wszystkim, Ty także dasz sobie
radę, czego życze Ci z całego serca. A pomoc psychologa to jest dobra rzecz.Będzie dobrze,
bo musi być dobrze.Pozdrawiam. Izabela S.
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
05-05-2009 14:40 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ja od
roku podczytywałam forum o stracie dziecka na e-mama i przyznam, że tylko raz (w 10 rocznicę
śmierci mojego dziecka)tam napisałam. Świadomość, że można i powinno się przeżywać śmierć
dziecka (nawet nienarodzonego) dodała mi sił. Ale jakoś nie znalazłam tam podobnych
przypadków do mojego. I jedna z dziewczyn poleciła mi to forum. Czytając Wasze posty czuję,
że tu są osoby o podobnych przeżyciach. Mnie po stracie nikt nie wsparł, nikt ze mną o tym
nie rozmawiałam. I czuję żal do siebie że tak się tej presji otoczenia poddałam. A teraz po
części dzielę swoja żałobe z mężem ale nikt z rodziny (poza moją siostrą, którą chronie
przed moimi myslami bo sama jest w ciąży)nie wie co przeżywam. Myśle, że gdybym ogłosiła że
rozpamiętuje moje zmarłe 11 lat temu nienarodzone dziecko, uznano by mnie za wariatkę!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
Zuzaf  
05-05-2009 12:06 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Przykro
mi, że i ciebie to spotkało. Ja swoją pierwszą ciążę straciłam w 12 tyg., ale historia po
tej stracie była podobna. Nikt ze mną nie rozmawiał, wszyscy udawali, że nic się nie stało.
To było 7 lat temu. Potem były jeszcze dwie nieudane próby i poronienia w 6 tc. Prócz męża,
który zrozumiał w końcu swój błąd i zaczął ze mną rozmawiać nikt z rodziny mnie nie
wspierał. Wszyscy udawali. I tak jak u ciebie wszystko wróciło. Po sześciu latach od tamtych
strat wpadłam w straszną depresję i tylko dzięki mężowi, który zabrał mnie do psychologa
jakoś sie pozbierałam i udało mi się zajść w kolejną ciąże, niestety znowu nieszczęśliwą -
Mateuszek urodził się martwy w 25 tc. Nie wiem, czy sobie sama z tym poradzę, ale tą żałobę
przeżywamy już inaczej. Cieszę się, że masz dwójkę cudownych dzieci. Mam nadzieję, że słonko
dla was wszystkich zaświeci bardzo jasno, a ty będziesz się ciągle uśmiechać - pamiętaj, że
Nasze Aniołki patrzą na Nas i strasznie się smucą, kiedy my jesteśmy przygnębione. Mocno w
to wierzę.
Zuzaf Mama Aniołka Mateusza (*+02-04-2009)
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
05-05-2009 12:17 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Zuzaf ,
dziękuję za Twój wpis. CZytając o Twoich dramatach wiem, że mimo iż przeżyłam tragedię mam
powody do radości. Mam Jasia i Tosię, oni żyją a ja do niedawna ni eumiałam się tym cieszyć,
bo górę brał wszechogarniający strach. Najgorsze były te wizje, snyy w których widziała moja
półroczną córeczkę w trumnie. Za 3 tygodnie mój syn przystąi do pierwszej Komuniii Św, a gdy
tydzień temu jechał z klasą na wycieczkę, ja wyobraziłam sobie co będzie jeśli zdarzy się
wypadek i on nie przeżyje i widziałam go w trumience w tym nowym garniturze. Chwilami nie
moge z sobą wytrzymać, z tymi natrętnymi myslami...
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
05-05-2009 14:41 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
jakbym przeczytała swoją historie, 11 lat temu nie mogłam
przezyc załoby, powróciło to do mnie w zeszłym roku, już jest lepiej, ale wariowa łam,
pozdrawiam Cie bardzo i Twojego aniołka(*)(*)(*)(*) karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
05-05-2009 14:51 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Karolino, ja też straciłam swoje Maleństwo w 1998 roku- 9 czerwca. Mam wrażenie, że wtedy
była jakaś znieczulica na takie sytuacje. W szpitalu gdzie sie dowiedziałam że Dziecko nie
żyje (CZMP w Łodzi) wszyscy traktowali zabieg usunięcia martwej ciąży jak "wyrwanie
zęba"! Zero współczucia, rozmowy..leki p/bólowe, 10 dni zwolnienia i następny proszę.
Nikt nie wspomniał, że można Dziecko zabrać, pochować, to było nie do pomyślenia!!!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
05-05-2009 14:59 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
ja tez nie pochowałam dziecka, to najbardziej mnie teraz
boli, mam wyrzuty sumienia i nienawidzę sie za to. Masz racje to były czasy, kiedy
niedonoszona ciąza nie była traktowana jak sama nie wiem co napisać, chodzi mi ze dzieci z
niedonoszonych ciąż nie były traktowane jak dzieci tylko chyba jeszcze płody, choc i płód
moim zdaniem ma prawo do godnosci. Mi nawet pielegniarki nie chciały dac inkubatora bo w
tamtych czasach nie zajmowali sie takimi przypadkami, wiec gdyby dziecko urodziło się zywe,
zmarłoby od razu. mam wiele żalu do wszystkich i do siebnie i staram sie to jakos
uporządkować, aby mieć siłe aby zyć dla moich dzieci tutaj na ziemi. pa karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
05-05-2009 17:16 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Gaba napisz mi w jakim wieku są Twoje dzieci. Ja mam córkę 6
lat i syna 12 lat, strata była moją drugą ciążą. Ja zaszłam w ciążę bardzo szybko po
pierwszej, 3 m-ce i to najprawdopodobniej spowodowało poród przedwszesny. organizm był
jeszcze za mało wypoczęty, tak powiedział lekarz, no i stres przede wszystkim, ponieważ ja
strasznie przeżywałam i bałam się jak poradzę sobie z dwójka dzieci, studia, brak pracy
itd.. nie zrobiono sekkcji zwłok dziecku, zabrano tylko łożysko do badania. Póżniej gdy
odebrałam wyniki łożyska, okazało sie , ze łozysko było zaropiałe i napisano brak pępowiny.
Poszłam do lekarza i on bardzo sie zdziwił dlaczego nie było pępowiny. Do dzisiaj tego nie
rozumiem bo bez tego moje dziecko wogóle by sie nie rozwinęło, a ważyła 400 gr. Była mała
jak na 26 tc. podobno jakis m-c wcześniej przestała sie rozwijać. Usłyszałam jeszcze cos
takiego, ze gdyby przeżyła to i tak byłaby bardzo chora. Żałuje ze wtedy nie miałam tyle
siły co teraz i nie potrafiłam sie odezwać, walczyć o godnośc dla mojej córki. Napisałaś, ze
bardzo bałaś sie o swoje dzieci. Ja też, ale zawsze wiedziałam ze jest to strach, ze moze
znów coś sie stac złego. Mojego syna do 5 roku życia nie spuszczałam z oczu, podswiadomie
strach nakazywał mi być zawsze przy nim. Nawet gdy szłam do toalety zabierałam go ze sobą.
Minęło trochę jak urodziłam córkę.Nigdy tylko nie zdawałam sobie sprawy z tego , że nie
przeżyłam załoby. Dopiero kilka m-cy temu dotarło to do mnie i sie otworzyłam tutaj .
Szkoda, mze 11 lat temu nie było tego forum, moze nie byłabym taka pokręcona jak teraz. karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
justka  
05-05-2009 17:31 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Moje
dzieciątko umarło w 12 tyg, cztery tyg. potem dowiedziałam się o tym i miałam zabieg...
Kiedy w amoku zapytałam czy widać już było płeć dziecka lekarz burknął pod nosem "
jakie dziecko?" Chyba miałam tego nie słyszeć bo głośno mi powiedział że nie - bo płód
był w zaawansowanym rozkładzie. To było 14 lat temu potem od razu druga ciąża " ku
pokrzepieniu". Nie myślałam wtedy że po 13 latach przyjdzie mi przeżyć żałobę na którą
wtedy sobie nie pozwoliłam... Adaś(*1995 12tc), Klaudia(1996), Natalia(2001), Staś (35tc 30.04.2008-*14.05.2008) i Pawełek 04.08.2009 ![:)](images/icons/icon7.gif)
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
05-05-2009 17:55 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Lekarze powinni przeczytać to co tutaj pizemy i moze wtedy
zrozumieliby jaką krzywdę wyrządzają matkom. Chciałbym aby przy każdym szpitalu działała
oranizacja pomagająca kobietom i uświadamiająca ich prawa do dzieci przedwsześnie
narodzonych. Ja gdybym tylko miała taką siłe chciałabym wszystkim uświadomić, ze
najważniejsze jest aby pochować dziecko, nawet jeżeli nie zdajemy sobie z tego sprawy w
chwili porodu to to co nastąpi póżniej za tydzień, dwa, m-cu lub po kilku latach ma ogromne
znaczenie dla psychiki kobiety.Powinnien być ktoś kto podpowie kobiecie co powinna zrobić
nawet gdy ona nie chce powinien jej wytłumaczyć jakie to bedzie miałao konsekwencje w jej
dalszym zyciu. Do tej pory myslałam ze jestem pokręcona i tylko ja po tylu latch zaczęłam
rozpamietywać i rozczulać sie nad sobą. Dziaj wiem ze nie jestem sama i porostu mam do tego
prawo. choć bardzo bym chciała abyscie nie były to tylko Wy dziewczyny, tylko aby była to
moja rodzina. karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
Marlena  
05-05-2009 18:31 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
My
Stracilismy Naszego Syneczka podczas urlopu... nagle... byl to szok dla nas- i przyszlo nam
do glowy zeby Tomulka pochowac tam gdzie sie urodzil, z daleka od domu... Na szczescie
lekarze i psycholog wybili nam to z glowy- uawiadomili nam, ze kiedy minie pierwszy szok
bedziemy cierpiec. Teraz wiem, ze to by byla bardzo zla decyzja. Mielismy na miejscu
psychologa- na poczatku nie chcielismy korzystac z jego pomocy, ale za namowa lekarzy
zgodzilismy sie- pani poswiecila nam godzine, nie wiem czy mi pomogla... namawiala mnie do
pozegnania z Tomulkiem, zebym poszla do prosektorium i przytulila Syneczka, utulila Go,
wycalowala... ja tylko plakalam i mowilam, ze sie boje- pani psycholog powiedziala, ze
Tomulek bedzie wygladal jak po porodzie, obiecala, ze odbija nam Jego Stopki... Czekalam
caly weekend na spotkanie z Moim Syneczkiem, bylam naladowana pozytywna energia- i jakas
taka niewytlumaczalna sila... umowilam sie jednak z mezem, ze on pojdzie pierwszy (maz
widzial Tomulka zaraz po Jego smierci)- w prosektorium maz odradzil mi jednak zobaczenie
Tomulka.... ja padlam na ziemie i nie mialam sily walczyc.... cos we mnie peklo- czulam
straszny zal do lekarzy, psychologow... na dodatek pani z prosektorium powiedziala, ze
zadnych stopek nam nie odbije, ze lekarze opowiadaja bzdury... Poszlam do lekarzy-
poprosilam w imieniu przyszlych mam zeby nie opowiadali bzdur, o stopkach, o pieknym
pozegnaniu- (bo bardzo boli fakt, ze stopek nie dostaniemy a przeciez tak bardzo chcielismy-
juz planowalismy, ze bedziemy je zawsze ze soba nosic- Stopki Naszego Kochanego Syneczka,
ktoremu tak spodobalo sie nad morzem, ze postanowil sie tam urodzic i zostac...), ze Moje
Dziecko po kilku dniach, po sekcji nie bylo juz tym Malenstwem z ktorym pozegnal sie
wczesniej maz.... W czerwcu minie rok od tej tragedii... bylo ciezko, jest ciezko, ale
mysle, ze poradzilam sobie ze Strata Mojego Syneczka, ale bylo ciezko- miesiace lezenia pod
koldra, ryk... na zewnatrz bylam ,,normalna Marlena,, bo tak sobie zalozylam, ze bede silna
i piekna- dla Tomulka... w srodku bylam jednak wrakiem... Na dzien dzisiejszy przyjelam do
wiadomosci, ze TO SIE STALO- nie wiem dlaczego, oddalabym wszystko zeby cofnac czas, ale
zycie toczy sie dalej- wbilam sie w jego tryby i brne do przodu... Wszystkim Mamom po
stracie zycze przezycia zaloby ze wszystkimi jej etapami, bo inaczej sie nie da- jest bardzo
ciezko, ale z czasem oswajamy se z bolem po stracie naszych dzieci... to brzmi brutalnie,
ale mysle, ze dla kazdej z mam zaswieci wkoncu slonko __________________________________
Tomulek(27tc) Dzieciątko(12tc) Maleństwo (6tc)
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
05-05-2009 20:24 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Karolino, ja mam 9 letniego syna i 2,5 letnią córkę. Dziecko, które straciłam było moim
pierwszym... byłam rok po słubie gdy zaszłam w ciążę, dodatkowo pół roku wcześniej zmarł
nagle mój tata i ta ciąża dawała mi nadzieję na radośniejsze jutro. Nie zdawałam sobie
sprawy z zagrożenia a od początku coś było nie tak, ale lekarze to bagatelizowali. Potem gdy
byłam w drugiej ciąży, co dzień bałam się o dziecko.Najgorsza była świadomość że z nim może
być coś źle a jak o tym nie wiem i co gorsza nie mogę nic zrobić. Myślę że najgorzej
działała podświadomość że za pierwszym razem ponad miesiąc nosiłam w sobie martwe dziecko!
Dodatkowo ciąża była zagrożona od początku do końca (na pewno duży wpływ miała moja
psychika!) Kilka razy szpital, leżenie, tony leków, spokojna byłam zawsze po badaniu USG ( z
uwagi na zaśniad miałam te badania co miesiąc)wiedziałąm że moje dziecko żyje i jest z nim
dobrze. Gdy już było większe słuchaliśmy bicia jego serduszka prze słuchawki lekarskie. To
że po tak trudnej ciąży syn urodził się duży i zdrowy uważam za cud! Niestety teraz widzę
jak moje nastawienie w ciązy odcisnęło piętno na synku, on jest taki jak ja wtedy;
strachliwy, zalękniony, przewrażliwiony i to niestety przeze mnie!!!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
05-05-2009 22:10 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ja w następnej ciąży po 5 latch też strasznie sie bałam,
choc nastawiłam sie pozytywnie. towarzyszyła mi cały czas myśl, ze znów mogę stracić
dziecko, ale postanowiłam ze nic dwa razy sie nie zdaża(choć wiem,że to nie jest to zawsze
prawda)Ciąża była zagrożona od początku, też wiele razy leżałam w szpitalu, a od 6 m-ca
prawie cały czas. Leki, które przyjmowałam również odbiły sie na zdrowiu mojej córki. Na
początku gdy ją urodziłam była niedotleniona, nie płakała, a teraz jest nadpobudliwa. Mam
nadzieję, ze to minie, bo jest naprawdę cudownym dzieckiem. Inni tego nie rozumieją, myślą
ze to kwestia niedobrego wychowania (rozpieszczona jest również), ale to co musiała
przeżywać w moim brzuszku przez 9 m-cy odbiło się na niej z pewnością. Czy Twoje dzieci
wiedzą, że mają jeszcze rodzeństwo? Córcia Twoja jeszcze mała, ale czy mówiłaś synkowi? Ja w
domu mam aniołka i powiedziałam ze to jest aniołek który był kiedyś w moim brzuszku, ale nie
zrobiło to na moich dzieciach wrażenia. Zresztą sama nie wiem czego się spodziewałam,
przecież nie będę psuła im kolorów tego świata. wystarczy, że mają mamę pokręconą. karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
05-05-2009 22:55 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
My z
mężem powiedzieliśmy synkowi o tym, że miał rodzeństwo w zeszłym roku w czerwcu, kedy w 10
rocznicę poszlismy cała czwórką na cmentarz i dla Naszego Dziecka zapaliliśmy znicz pod
krzyżem na cmentarzu gdzie lezy mój ojciec i gdzie chodzę najczęściej. Wtedy synek nie mógł
tego zrozumieć i jakoś nie drążył tematu. A kilka tygodni temu "zastrzelił" mnie
pytaniami o zmarłe rodzeństwo, co znaczy że ta infromacja nie przeszłą przez niego bez echa.
Jak mówiłam jest bardzo wraźliwym chłopcem i ma trudności z opanowaniem i emocjami. Ale wiem
że nie wolno nam sie obwiniać że martwiłyśmy się w kolejnych ciążach. Po naszych stratach
dziwne by było gdybyśmy sie nie bały..A wybór był jeden albo mieć takie dzieci albo nie mieć
ich wcale!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
Ewa41  
06-05-2009 08:25 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ja dzięki
temu forum przeżywam żałobę po 20 latach. Wiele miesięcy czytałam wpisy mam i nie czułam
się tak wyobcowana.Byłam i jestem samotna w swych przeżyciach jeśli chodzi o rodzinę,ale
otworzyłam się na tym forum i wiem,że miałam prawo do żałoby,że to co mi wmawiano było
głupotami i niewykonalnymi rzeczami-nieludzkie slogany bez znaczenia,które paraliżowały mnie
na wiele,wiele lat.Pozdrawiam i życzę dobrych dni Ewa41 mama Agnieszki(*) Agaty i Kuby.
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
06-05-2009 09:47 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ja również tak wiele zrozumiałam dzięki Wam dziewczyny,
dziękuje za to. Najważniejsze dla mnie to również to, ze przestałam sie wstydzić i czuć jak
któś gorszy przez to że straciłam ciązę. Wtedy wmówiono mi i otłumaniono, ze to wstyd, że
wogóle tak szybko zaszłam w ciąże. To , ze ją straciłam było karą za grzechy. karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
jola746  
06-05-2009 09:50 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
jak słysze że to kara za grzechy,to aż kipie ze złości!!!mi
kiedyś ktoś powiedział że Zuzia cierpiała za nasze grzechy,żeby zrobić nam miejsce w
niebie. malczak
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
Ewa41  
06-05-2009 12:48 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kochane
mamusie proszę Was bardzo nie chciałabym zadawać bólu,ale jak słyszę" kara za
grzechy" ogarnia mnie żal-jakiego Boga mają te słowa reprezentować....wierzę w innego
Boga. Pozdrawiam Ewa41
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
06-05-2009 13:01 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ewa na chodziło o to ze któs nam tak powiedział, ja w to
wierzyłam, bo usłyszałam to od osób, które były dla mnie w jakiś sposób autorytetem i
zadręczałam sie tym za jakie i dlaczego grzechy. Też jestem osobą wierzącą i mimo tego , że
żyje w nieformalnym związku nie czuję aby moja wiara i miłośc do Boga były gorsze. Dzieci
wychowujemy w wierze katolickiej. Te słowa "kara za grzechy" to nie są nasze
słowa, lecz słowa wypowiedzine przed laty do nas. Ty chyba żle nas zrozumiałaś. karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
Ewa41  
06-05-2009 17:08 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ja dobrze
zrozumiałam słowa- nie pojmuję jedynie jak ktokolwiek ma prawo wypowiadać je do osób ,które
potrzebują wsparcia ,a nie oceny-nie znam człowieka bez grzechu....każdy ma swój
kaliber(zostawiam to ocenie Bogu).Na pytanie dlaczego umierają dzieci-odpowiem: nie
wiem...Są jedynie słowa,które mogą zabić-jeśli nie niosą nadziei,miłości,miłosierdzia-nie
potrzeba tych złych wypowiadać.Każdy ma różną wytrzymałość psychiczną.Nigdy nie wiadomo co
człowiek może zrobić.Już sam fakt ,że nasze dziecko zmarło wystarczy,nie dobijamy się
sloganami.Ewa41
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
06-05-2009 17:56 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
No to chyba ja Ciebie żle zrozumiałam, ale uważam , że masz
zupełną rację. Nigdy nie powinno wypowiadać sie słów, które mogą zranić drugiego. Choć wiem
, również po sobie, ze jest to niemozliwe. Napewno wiele razy przeważnie nieświadomie
uraziłam czyjeś uczucia i chyba nie ma takiej osoby, która by tego nie uczyniła. karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
06-05-2009 23:24 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ja po
części podzielam Wasze odczucia. Mnie też nikt wprost nie obwinił o śnierć dziecka ale mam
wrażenie, że wielu z moich bliskich tak pomyślała. Tak naprawdę nie znane są przyczyny
wystąpienia zaśniadu groniastego więc wymyślałam co było złego w mym postępowaniu, że
spotkało to właśnie mnie! Ponieważ nie ma medycznego uzasadnienia, podejrzewam tylko że
mogły mieć na to wpływ jakieś chemikalia; byłam wtedy studentką, miłam dużo zajęć
laboratoryjnych i byłam narażona na kontakt z różnymi środkami chemicznymi. Na mojej
specjalizacji z czterch dziewczyn będących w ciąży na studiach, żadna jej nie
donosiła... Nie zrozumnie mnie źle, ale czytając Wasze wpisy jest mi lepiej. Przeżywam to
co Wy i jest to normalne. Mój mąż wie o tym i twierdzi, że jeśli to mi pomoże to mogę sobie
być z tą żałobą. A ja mam taki żal, że Jemu to nie jest potrzebne; że tak jak wtedy 11 lat
temu tak i teraz jestem z tym bólem SAMA!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
07-05-2009 14:07 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Gaba i tak uważam, że Twój mąż jest bardzo wyrozumiały.
Przeżywasz trudne chwile teraz, jesteś w załobie, a on jest przy Tobie. Poza tym po tylu
latach facet juz nie potrafi odzwierciedlić uczuć sprzed 11 lat, albo po prostu boi się
pęknąć. Mój mąż wie również co się ze mna dzieje, ale nie potrafi o tym rozmawiać, milczy i
czasami słucha. Choć ja bardzo chciałabym aby ze mną płakał, krzyczał i aby miał taką siłę,
żeby mógł cofnąc czas. O tym, że jestem na forum nie wie, wie tylko ze czytam dużo w necie i
mówi, ze to mi szkodzi. Jednakze nie protestował gdy postawiłam w domu aniołka z napisaną
datą ur. i śm. naszej córeczki, gdy poprosiłam aby podzielił sie z nim opłatkiem zrobił to i
kiedyś sam zapalił świeczkę. Za to jestem mu wdzięczna, bo czego mogłabym sie spodziewać po
tylu latach? karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
07-05-2009 15:55 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Karolino, ja też kupiłam przed Bożym Narodzeniem taki malutki śeicznik w kształacie aniołka
i od tamtego czasu zapalam tam świeczki. Męża chyba to draźni więc robię to głównie kiedy
nie ma go w domu. Ten świcznik daje taki piękny cień w kształcie aniołka, który widać z
wielu części mieszaknia i wtedy dużo myślę o moim zmarłym dziecku, chociaż tyle i tylko tyle
teraz moge dla niego zrobić... Chciałąm spytać w jaki sposób też po 11 latach powróciłąś do
swej straty. Co Cię skłoniło, że zaczęłaś ją teraz przeżywać? Czy masz jakieś inne sposoby
na dzielenie się swymi odczuciami poza forum?
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
07-05-2009 18:59 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wiesz sama nie wiem jak to sie stało, ze tak mnie trafiło po
tylu latach. Gdzieś w głębi mnie ukrywało sie to przez te lata, a świadomość tego , że nie
pochowałam dziecka tkwiła we mnie i odzywała sie co roku przed Świętem Zmarłych.Rónież jakoś
pod koniec 2007 roku straszliwie zaczęły mi dokuczać hormony i wszystkie dolegliwości z tym
związane. Stałam sie nie do zniesienia również dla rodziny,wiedziałam , ze coś sie dzieje ze
mną nie tak. Wymyslałam sobie choroby i czekałam aż umrę.Pewnego dnia siedząc przed
komputerem tknęło mnie aby sprawdzić czy jest w necie jakaś strona na temat dzieci
nienarodzonych. Otworzyła sie od razu, to był wrzesień 2008. Czytałam i zrozumiałam, ze ta
strona jest o mnie. zrozumiałam , ze nie przezyłam załoby, ze zrobiłam coś strasznego-nie
pochowałam dziecka, a miałam do tego prawo. koniec roku był okropny. nie mogłam skupić sie
na niczym innym jak tylko na grobie, którego nie miałam. W pracy również mieli mnie wszyscy
dosyć, mąż był biedny i dzieci też. Poszłam do lekarza porobić wyniki , bo myślałam ze
zwariuje i okazało sie ze mam bardzo wysoki poziom hormaonów tarczycy. stres, który
przeżywałam potęgował to wszystko i gdybym nie zaczęła sie leczyć, chyba skończyłoby sie to
wszystko żle. Teraz moje hormony regulują sie powoli i przez to zaczynam pojmować, ze nie
cofnę czasu, nigdy nie pochowam swojego dziecka, musze być uśmiechnieta i trzeżwo myśleć dla
dzieci, które mam przy sobie. Są dni jeszcze, ze rozwaliłabym wszystko i wszystkich po
kolei, ale wiem , że to nic nie zmieni a moze tylko skrzywdzić bliskich, którzy sa przy
mnie. A tak wogóle to nie mam zadnego innego oparcia oprócz forum, siostra do której kilka
razy próbowałam mówić na temat tego, ze teraz strasznie przeżywam śmierć mojej córki sprzed
11 lat udaje, ze mnie nie słyszy. mama która juz kilka razy widziała aniołka w domu i
wypisane daty również nic nie mówi. A mąż tak jak Ci wcześniej pisałam słucha czasami, raz
powiedział, ze też czasami myśli o naszej córce, ale czasu nie cofnie i woli żyć dniem
dzisiejszym. Prosiłam go aby kiedyś na moim grobie wypisał obok moich danych dane naszego
dziecka, zgodziła sie i jakoś jest mi teraz lepiej bo wiem ze kiedyś moja córka bedzie miała
w końcu swoje miejsce. moze to głupie, ale mi to pomoga, w tenm sposób sobie radzę pa musze
juz konczyc karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
07-05-2009 20:23 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
A ja
jestem wściekłą bo mojego męża denerwuje, że ciągle zaglądam na forum; uważa że nie można
żyć przeszłością, rozpamiętywać. DLaczego On nie rozumie że mi to pomaga, że tego
potrzebuję?!!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
miska  
07-05-2009 20:25 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Mój mąż mowi to samo....ale ja przestałam go słuchać..Bo mnie
Dlaczego bardzo pomaga i nie przestane tu zaglądać,nawet jeśli sie to nie podoba mojemu
mężowi... Ania mama Mateuszka(7tc),Julci(20tc)z ZD oraz Haneczki(13tc)
Po każdej burzy przychodzi słońce...
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
07-05-2009 21:26 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dziewczyny mi też to pomaga, nawet myślę ze jestem
uzależniona od dlaczego. Myślę, ze gdyby mój mąż wiedział, ze tu piszę i czytam, mówiłby to
samo co wasi.tacy to oni już są twardziele, a raczej tylko w ten sposób ich udają, bo w
głębi duszy są tacy jak my, przeżywają i chcieliby aby ich ktoś wysłuchał. Myślę, że sie
boją otworzyć. karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
08-05-2009 07:41 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Chyba
tak jest, że nasi mężowie boją się wspominać bo obawiają się że przy takim rozpamiętywaniu
by się rozkleili a przecież są ..twardzielami. U mnie wczorajsza ostra wymiana zdań
zakończyła się tym że mnie przeprosił, czyli wie że nia ma racji krytykując mnie..to taka
reakcja obronna!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
08-05-2009 08:44 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Mam do
Ciebie bardzo osobiste pytanie Karolino o nadanie Twemu Dziecki imion. Czy Ty wiedziałaś że
to była dziewczynka i kiedy nadałaś te imiona, wtedy czy po latach. JA mam taki mętlik bo
nie wiem jakiej płci było moje dziecko, gdy po 2 latach urodziłąm synka, wierzyłam że to
zmarłe też było chłopcem ale teraz kiedy moje wspomnienia wróciły po urodzeniu córeczki mam
watpliwości czy zmarłe dziecko nie było dziewczynką..
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
08-05-2009 12:42 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ja wiedziałam, ze to była dziewczynka. Powiedziała mi o tym
pielęgniarka, jedna spośród wielu, które wtedy były na oddziale okazała sie człowiekem w
pełnym słowa tego znaczeniu. Niestety nie widziałam dziecka, nie pokazali mi a ja nie
prosiłam o to, nie wiedziałam ze mam do tego prawo. Imię nadałam tu na forum za namową
dziewczyn. Trochę mi to pomogło. choć szczerze mówiąc nie potrafie jeszcze swobodnie
wypowiadać jej imienia. Gdy mówie albo piszę o mojej córce zazwyczaj wypowiadam sie o niej
jako dziecko lub dziewczynka którą urodziałam. Cały czas jeszcze wydaje mi sie , ze nie mam
prawa o niej tak mówić, bo co za matka ze mnie skoro milczałam przez tyle lat, nie
pochowałam jej i nawet nie przytuliłam. Moje uczucia co do tego czy jest w niebie są również
mieszane, bo wydaje mi sie ze błąka sie biedactwo gdzieś i nie ma swojego miejsca. Bardzo
chcę w to wierzyć, ze jest jej dobrze z innymi aniołkami i postanowiłam w to uwierzyć. karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
jola746  
08-05-2009 12:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
napewno sie nie błąka twoje maleństwo,jej duszyczka jest napewno
tam gdzie być powinna z inymi aniolkami. swiatełka
(***********************************) malczak
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
08-05-2009 13:04 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Karolino nie zadręczaj się. Przytaczam taki tekst o chrzcie Dzieci
Nienarodzonych.
"1. Dzieci nienarodzone MAJĄ duszę. 2. WSZYSTKIE dzieci
nienarodzone są zbawione, dlatego, że nie maja żadnej winy w tym, że nie zostały
ochrzczone. Zostają ochrzczone tzw. "pragnieniem Kościoła" kt chce aby wszyscy
zostali zbawieni. Kościół juz dawno to wypracował w teologii! jak dawno? W pierwszych
wiekach chrześcijaństwa był taki problem: w czasie przesladowań często ginęli na
torturach ludzie dopiero PRZYGOTOWUJĄCY SIĘ do chrztu. No i dylemat: nie zostali
ochrzczeni a przeciez oddali życie z a Chrystusa to jak moga nie byc zbawieni??? Nazywa
sie to teraz w teologii: Chrzest krwi. I podobnie jest z dziećmi
nienarodzonymi!! Każda matka, kt jest w tak dramatycznej sytuacji, że wie iż dziecko kt
nosi umrze przed narodzinami MOŻE OCHRZCIĆ JE modląc się za nie w Kościele i prosząc
o to Boga. Bóg je ochrzci ze względu na pragnienie matki!"
J ja wierzę że tak
jest, że moje Dziecko też jest w niebie i że jest szczęśliwe i że Pan Bóg nad NIm czuwa!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
10-05-2009 13:07 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Mam
dzisiaj straszny dzień, płaczę i jestem bardzo draźliwa. Mój syn, który za 2 tyg idzie do I
Komunii św śię rozchorował. Wyrzucam sobie, że jestem złą matką! Jedno dziecko straciłam a
te, które żyją nie umiem chronić przed chorobami i całym złem tego swiata!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
Styś  
10-05-2009 18:11 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Gaba to
nie Twoja wina!!!! Wirusy i bakterie krążą po świecie i niestety ich dokuczliwość dotyka nas
niezależnie od naszej woli. U dziecka jeszcze szybciej, wystarczy niedospanie, stres ( a
tego przy przygotowaniu do komunii nie brakuje). Poza tym ostatnio bardzo zmienna jest
pogoda. Jesteś dobrą mamą i nie rób sobie wyrzutów. Macie jeszcze trochę czasu, na pewno
wyzdrowieje. Uśmiechnij się i spójrz na to inaczej:)) Może dzieki temu będziecie razem kilka
dni w domu i razem dobrze wykorzystacie ten czas. Wiem, że trudny nie tylko dla dziecka ale
i dla rodziców. I z tym większą radością będziecie świętować!!!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
buleczka  
10-05-2009 20:38 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Gaba, jesteś wspaniałą Mamusią. I nie ma twojej winy w tym, że Synek się zaziębił. Przecież
wiesz jak u dzieci łatwo o infekcję. A poza tym kochana, ani wróżką ani cudotwórcą
przecież nie jesteś. Uśmiechnij się i nie daj się zjeść tym nerwom. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie - Gaba | |
|
buleczka  
10-05-2009 20:52 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Może troszkę ci poprawię humor. Gaba zapaliłam dzisiaj na
Grobiku większy znicz za wasze Maluszki, tzw. kulkę na duży wkłady. Jak będziesz w tyg
możesz kupić sam wkład. O ile oczywiście go nie ukradną :)) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie - Gaba | |
|
karolina.ziolkowska  
11-05-2009 06:54 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Gaba, głowa do góry. Mamusia z Ciebie cudowna, każda z nas
martwi sie o dzieci jak chorują, a tego sie nie uniknie. Moje też chorują, a przed każda
wazną uroczystością lub swietami za każdym razem. Czasami smiejemy się z mężem, że ida
święta lub jakaś impreza to trzeba oszczędzać na leki. Dzieci poprostu przeżywają i stres
poteguje infekcje. Jestes cudowną mamą.Swiatełka dla Twojego aniołka (*)(*)(*)(*) i duzo
zdr,ówka dla przyszłego Komunisty. karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie - Gaba | |
|
gaba 35  
12-05-2009 08:49 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dziękuję Bułeczka za zapalenie znicza. Ja przez tą chorobę i pracę nie miałam jak się
wyrwać na cmentarz.....mam wyrzuty...
|
|
Re: 11 lat po stracie - Gaba | |
|
buleczka  
12-05-2009 13:34 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
nie przesadzaj Gaba, w myślach masz Dziecko, swoje i każde
inne, w kązdej sekundzie swojego życia, niezależnie od tego czy się uśmiechasz czy też
nie
a znicz się pali 6-7 dni więc światełko napewno nie zgasło, a kwiatki są podlane
:)) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
12-05-2009 08:47 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dziękuję
Wam dziewczyny za pocieszajęce głosy. Przez cały weekend miałąm totalnego doła. Synek od
niedzieli jest na antybiotyku, chyba zaczął działąć, choc bardzo niepokoją mnie jogo nocne
kaszle! Ja przy każdej chorobie moich dzieci wpadam w panikę, staram się zrobić wszystko
żeby nic nie zaniedbać. Chodzę do specjalistów żeby mieę pewność że diagnoza jest dobra. Mam
ciągle wyrzuty że w pierwszej ciąży tak zawierzyłam pierwszym lepszym lekarzom a oni sie
przez 5 miesięcy nie poznali że dziecko źle się rozwija. Wszystkie moje sygnałay zbywali a
ja miałam okropne bóle, plamienia a oni na wszytsko mieli jakieś idiotyczne wytłumaczenia! A
ja młoda-głupia byłam tak pozytywnie nastawiona, że nie spodziewałam się niczego złego.
Daletgo teraz każdy nawet najmniejszy katar lub drobna infekcja jest dla mnie koszmarem, bo
boje sie że byc może w organiźmie mojego dziecka dzieje sie coś złego a ja nie reaguje a
lekarze to przeoczyli! Nie wiem czy rozumiecie moje obawy, ale to jest ta pozostałość po
stracie mojego dziecka. Strach nieustanny o te, które żyją. Myślałam że po tylu miesiącach
terapii umiem to sobie logicznie tłumaczyć a tu niestety. Jestem do niczego. I nawet nie
moge być z moimi dziećmi w domu bo musę chodzić do pracy! Wczoraj wzięłam 1 dzień a ponieważ
mam zaplanowaby urlop w przyszłym tygodniu to teraz nie moge go wziąść! Straszna ze mnie
matka! Chyba macie rację, ,że ta zbliżająca się Kominia mnie paraliżuje. Tak bardzo bym
chciała żeby moje dziecko miało ten dzień szczególny, a tak się boję że coś będzie nie
tak!!!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
12-05-2009 10:34 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Gabus jesteś wspaniałą mamą. Ja również za kazdym razem jak
cos sie dzieje z moimi dziecmi wyrzucam sobie ze jestem zła. Kilka razy tu na forum tez
napisałam ze fatalkna ze mnie matka, ale usłyszałam w odpisach ze jestem wspaniała. Wiesz
moze az taka wspaniała to nie jestem ale napewno nie najgorsza,bardzo kochająca i starają
sie dać dzieciom wszysto. To co piszesz o sobie mówi samo za siebie : ze jesteś dobrą
mamusią, przewrażliwioną bo straciłaś dzieciątko i masz do tego prawo.A to ze nie poszłaś na
zwolnienie, to w tych czasach normalne. ja tez zawsze biorę 1 dzień, a pózniej proszę kogoś
aby został z dziecmi podczas choroby. tez nie moge sobie pozwolić na zwolnienie. Mysl
pozytywnie Gaba. karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
12-05-2009 12:14 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Staram
się myśleć pozytywnie ale gdzieś w środku ogarnia mnie prrzeogrommy strach..o moje dzieci
..o ich zdrowie! Myślałaz, że terapia na którą chodzę mi pomaga. Znam przyczyne swoich
lęków, wiem że moje nieadekwatne zachowania do sytuacji wynikają ze straty dziecka przed 11
laty. Wtedy nie zareagowałam, cieszyłam się, wierzyłam że jest dobrze ...a skończyło sie
tragicznie, w jednej chwili. Więc teraz boję się jak jest dobrze bo może znowu mi coś umyka,
może znowu nie zauważę że dzieje się coś złego. Stąd ta moja nadopiekuńczość,
przewraźliwienie o te żyjące dzieci. Patrząc jak to sie we mnie pogłebia boję sie co będzie
za kilka lat! JAk można być dobrą matka po takich doświadczeniach, jak sobie z tym strachem
radzić?!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
karolina.ziolkowska  
12-05-2009 12:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Jeszcze jakieś dwa m-ce lub wcześniej myslałam tak jak Ty.
Nie potrafiłam znależć choćby najmniejszej iskierki radości i czegoś dobrego w swoim
zachowaniu. Winiłam sie i nienawidziłam siebie. Może trzeba to porostu przejść wszystko i
samemu powoli zacząc rozumieć i dostrzegać te małe radosci dnia codziennego. Moze
potrzebujesz jeszcze duzo czasu. ale powiem Ci jeszcze raz Gaba jesteś wspaniałą mamą. Wiesz
moje samopoczucie porawiło sie również bardziej gdy zaczęłam brac 2 tabletki na tarczycę.
Reguluje mi sie gospodarka hormonalna i naprawde od razu moje samopoczucie jest lepsze.
Cierpie nadal w duszy, boje sie ale potrafie to wszystko ogarnąć. karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*) http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
18-05-2009 07:52 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Od kilku
dni jestem w wielkim dole... Mimo, że z Synkiem już dobrze ( miał zapalenie gardłą ale
nałożyły się na to skurcze oskrzeli) -lekarka powiedziałą że takie stany skurczowe może
wywołąć stres. Znów czuję się winna że mój lęk udziela się dzieciom a to ja powinnam je
pocieszać i spokajać. Przede mną trudny tydzień przygotowań do Komunii Synka a co z tym
związane stresów. Tak bardzo bym chciała aby moje Dzieci były szczęśliwe...ale co mam zrobić
gdy ja sama nie jestem! Ma w głowie jednego wielkiego stresa i chwilowo nie wiem jak się z
nim uporać!!! PS. Do Bułeczki Byłam..... u Naszych Dzieci......w sobotę.
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
mamamajusi  
18-05-2009 08:29 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
U mnie w sierpniu minie 3 lata jak odeszła moja Majeczka.
Trzymam sie tylko i wyłącznie dla moich 2 zxiemskich, wspaniałych synków....Tez mam dni z
dołem gigantem.. od 1,5 mies jestem po rozwodzie i mieszkam sama z synkami. Myślałam, ze po
śmierci córeczki nic złego już mi się nie trafi... oczywiście najgorsza jest śmierć
własnego, oczekiwanego dziecka, ale trafił mi się rozwód... tez tragedia... Teraz jestem
sama, dni upływają pod znakiem zapytania po co ja tutaj jestem, dlaczego nie z Mają??? Myslę
sobie, ze moi synowi mają tatusia swojego i mogą być z nim... Mam rózne myśli, walczę
kazdego dnia. W ten weekend miałam doła jakiego nie miałam od 6 mies... Napewno wiem
jedno... jak bym ich nie miała to bym dawno była z Mają, ale musze być dla nich, bardzo ich
kocham, zostali mi tylko Oni. Tylko im czuje się potrzebna. Tak więc trzymaj sie kochana
i nie daj się... Wiem jak Ci jest cieżko... Ja nie mam pojęcia ile możemy jeszcze udźwignąć,
ale widać wiele. Ja nie mam nadzie, ze będzie kiedys lepiej.. nie umiem wierzyc wto, ale
wiem, ze jestem mamusią 2 synków i cała jestm dla Nich... Trzymaj sie ciepło... Dla
mojej Majusi (**********) Dla Twojego Aniołka (***********) Dla wszystkich Anielskich
dzieci (*********)
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
18-05-2009 08:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ja od
kilku lat też trzymam się tylko dla Rodziny, dla Męża i Dzieci, tych które żyją. Ale strach
i lęk o nie nie pozwalaja mi normalnie funkcjonować. Dzięki Wam wiem, że nie zwariowałam.To,
że sa osoby rozumiejące moją sytuacje pomaga. Chociaż na zewnatrz moje życie wygląda jak
bajka; mąż, dwoje dzieci, dobra praca, ładne mieszkanie ....Wczoraj wieczorkiem byliśmy na
spacerze, spotkaliśmy jakś daleką ciotkę i ona zaczęła "Wam to dobrze się powodzi, itp,
itd" A tak naprawde nikt nie wie co przeżywam, jak trudno mi żyć, że rozpamiętuje moje
pierwsze dziecko, że żyję w ciągłym strachu o te żyjące! Dziękuje że tu moge się otworzyć.
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
buleczka  
18-05-2009 10:16 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Cześć Gaba, ah takie to życie już będzie, jedno dziecko musimy kochać na odległość, w
niezauważalny dla świata sposób. Bo większości to tak naprawdę wcale nie obchodzi po takim
czasie. No u mnie jest może trochę inaczej bo Tomkuś żył, bawił się, uśmiechał, wygłupiał i
brzdąkał coś po swojemu, rósł, dorastał..., inaczej bo ma grób, inaczej choć napewno nie do
końca. Bo są i tacy, którzy zapomnieli kiedy mój Synek zmarł, i są też tacy, którym się
wydaje że jak zmarł to już mineło. Ja jednak mówię że nie mineło i nigdy nie minie.
Poprostu jedno Dziecko muszę kochać w wyjątkowy sposób, na odległość i z daleka.
Tak
myślałam że byłaś na cmentarzu. Ja byłam wczoraj. I wczoraj była "impreza" na
maksa... w Manofakturze oczywiście, święto Łodzi, ale u Tomkusia słychać było super... rany
mój Synek za życia nie był na tylu imprezkach i napewno tak głośno nie słuchał muzyki
:))
Pozdrawiam serdecznie
P.S. Mam nadzieję że już lepiej się czujesz. I wir
przygotowań cię troszkę upokoił. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
09-06-2009 07:57 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
To dzis
ten dzień...równo 11 lat temu straciłam radoś mego życia, już nic nie jest jak dawniej, całe
moje życie w ten jeden dzień się zmieniło! Pamiętam, cały czas o Tobie myślę-Moje Maleństwo
czy byłeś chłopcem czy dziewczynką, jak byś miało na imię...w sercu mam wielki smutek że
nikt o Tobie nie pamięta oprócz mnie, ale ja Cię nie zapomnę nigdy, te 5 miesięcy pod moim
sercem zostaną we mnie na zawsze!!! Proszę troszcz się tam z nieba o swoje rodzeństwo,
szczególnie siostrę bo 19 czerwca ma zabieg i strasznie się boję że ją także mogłabym
stracić. KOCHAM CIĘ mama
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
gaba 35  
09-06-2009 12:32 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wróciłam
właśnie z cmentarza (od naszych dzieci Bułeczko)i jestem w jeszcze większym dole; co ze mnie
za matka...nie pochowałam swego dziecka, nie ma ono ani imienia ani swego miejsca na ziemi.
NIc już nie mogę dla Ciebie zrobic Kochanie.Tylko ciągle się zastanawiam jak potoczyłoby się
moje życie gdybyś żył Aniołeczku? Myślę jak byś wyglądał, czym się interesował... Powoli
wariuję, śmierć mego dziecka 11 lat temu tak mnie paralizuje w codziennym życiu i opiece nad
żyjącymi dziećmi że już nie wytrzymuję. Chyba będę musiałą wziąść jakieś leki.. Za półtora
tygodnia moja córcia ma miec zabieg okulistyczny, niestety w znieczuleniu ogólnym. Strach o
nią jest ta ogromny że nie potrafie myślec racjonalnie! Proszę pomózcie mi jak to znieść i
nie zwariować!
|
|
Re: 11 lat po stracie | |
|
buleczka  
09-06-2009 18:39 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Gaba, ja byłam u Dzieciaczków w niedzielę i zapaliłam im znicz. Nie mów kochanie że
twoje Maleństwo nie ma miejsca na ziemi tylko dlatego że go nie pochowałaś 11 lat temu.
Doskonale wiesz jakie wtedy były realia i nie oszukujmy się, wtedy było nie do pomyślenia
żeby matka zabrała Dziecko poniżej 1kg do domu bo to był odpad szpitalny a i z większymi
były problemy. Poza tym mój Synek też nie ma miejsca na ziemi i wcale nie jest mu ono
potrzebne - On jest w Domu Ojca, jest w Niebie, w dużo lepszym świecie. To my
potrzebujemy symbolu po naszych dzieciach a ten możesz sobie sama stworzyć jeśli zechcesz.
Uwierz mi.
Jesli chodzi znieczulenie ogóle to nie panikuj na zapas Gaba. Twoja córka
najpierw zostanie przebadana (powinnaś zrobić jej komplet badań z rozmazem i posiewem, grupę
krwi, krzepliwość krwi, i CRP, żelazo, sód i potas). Jeśli będzie zdrowa obejrzy ją
anestezjolog i lekarz przed zabiegiem. Ma prawidłową budowę twarzy i dróg oddechowych - nie
będzie problemów z intubacją a więc i z podaniem znieczulenia i wybudzeniem.
Przytulam mocno buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
:: w górę ::
|