dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ARCHIWUM
Nie jesteś zalogowany!       

Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
melka_x  
23-04-2005 18:45
[     ]
     


AR-SA">Napisałam ten post po śmierci dwóch dziewczynek, po rozmowie z ich mamami. A dziś

pomyślałam, że właściwie nic się nie zmieniło i dla otoczenia zawsze rozpaczamy za mało/za

dużo...


mso-bidi-language: AR-SA">"Zapytałam o to na spotkaniu Agęblues i Jolę. Czy zdarzyło im

się spotkać z
opinią, że są za mało zrozpaczone. Potwierdziły.
Pamiętam, że kiedy

po śmierci Natalii zaczęłam się spotykać z ludźmi, część
była zdziwiona, że tak dobrze

się trzymam. Moja przyjaciółka myślała, że
jestem na antydepresentach. Inna znajoma na

czyjeś pytanie o mnie
odpowiedziała, że mam się zadziwiająco dobrze, że myślę już o

kolejnym
dziecku. A wszystko to w czasie, kiedy byłam o kilka kroków od samobóstwa,


kiedy po raz pierwszy w życiu pomyślałam, że właściwie można by to zrobić, że

/>czego się bać? Kidy dzień zaczynał się myślą, że Natalii już nie ma i
płaczem, i tak

samo się kończył. Kiedy nie miałam siły ubrać się. I tylko
spotykając się z ludźmi

potrafiłam się jakoś spiąć i funkcjonować na pozór
normalnie, rozmawiać o nieistotnych

rzeczach, a z czasem nawet roześmiać się
z dowcipu. Ukoronowaniem było stwierdzenie

innej znajomej, że po mnie to
wszystko spływa jak po psie.

I tak się

zastanawiam z czego to wynika? Może śmierć dziecka jest czymś tak
niewyobrażalnym, że

ludzie oczekują, że po tym można tylko 24 godziny na dobę
wyć? A może biorą to

wyobrażenie z filmów, które ze względów czysto
warsztatowych pokazują rozpacz w

skondensowanej i najbardziej malowniczej
formie? Czy gdyby ludzie zobaczyli jak Paweł

zbiera mnie zaryczaną i
zagluconą z podłogi to by ich to satysfakcjonowało? Czy

oczekują, że tak samo
będę się zachowywać na ulicy, u kogoś w domu, w pracy czy w

knajpie? Czy
widok ze spotkania grupy wsparcia dla rodziców po stracie, gdzie

płaczemy,
ale też śmiejemy się, czy rozmawiamy o bzdetach byłby dla nich szokujący?

Czy
oczekiwali, że zawsze już - w każdym razie długo- będę wyglądać tak jak na

/>pogrzebie, gdzie Paweł musiał mnie podtrzymywać, bo co chwila traciłam
równowagę?

style="mso-special-character: line-break" />

/>
 


Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
basiamamalaury  
24-04-2005 15:26
[     ]
     

Jestem osobą dość skrytą, dlatego teraz, po tragedii nie emanuje

cierpieniem. Zostawiam to dla siebie, na samotność, na wieczór... Większość ludzi z mojego

otoczenia w sposób bezpośredni jak i ukryty wyraża swoje zdziwienie, że dobrze, zbyt

dobrze(!) sie trzymam.

A właśnie ta "maska" codzienna bardzo ułatwia mi życie.

Myślę, że gdybym nie była w stanie choć na chwilę odciąć sie o tych myśli, już by mnie nie

było.
Zmieniło sie bardzo wiele, po smieci mojego dziecka stałam sie jeszcze większą

introwertyczką, inaczej patrzę na świat, ludzi, śmierć. Wszystko do góry nogami. Tylko nie

widać tego na pierwszy rzut oka.

Odejście mojego dziecka było "sensacją" wśród

znajomych bliższych i dalszych, a teraz z perspektywy pół roku , ja jestem sensacją.

Niezdrowa ciekawość, jak trzyma sie mama, której umarło dziecko? bardzo mnie to smuci i

męczy. 

Basia mama Laury Czarodziejki (ur. 14.07.2001 zm. 22.09.2004)

Antosia (6 lat) i Marysi (2 lata)

Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
mharrison  
24-04-2005 16:42
[     ]
     

Ja też z tych "dobrze trzymających się".
Organizatorka

biurokratycznej machiny przygotowań do pogrzebu, pracująca, zajmująca się pozostałymi

dziećmi, "bywalczyni" placów zabaw i o zgrozo wczasowiczka (kiedyś na innym forum

zapytano się mnie: KTO wyjeżdża w dzień po pogrzebie na wakacje?").

Myślę, że dla

większości ludzi strata dziecka jest niewyobrażalna i niepojęta. Dodatkowo

"wiedzę" na temat żałoby czerpią z filmów, gdzie na pierwszym planie, nad łóżkiem

(najczęściej szpitalnym) zmarłego dziecka rozlega się przerażający krzyk, ewentualnie matka

traci przytomność, następnie siedzi zamknięta w pokoju, ze szczelnie zasunietymi zasłonami i

zawodzi bez przerwy, z przerwami na łkanie przy grobie.

A przecież wiemy, że filmy mijają

się z rzeczywistością; chociażby na przykładzie porodu: nie jest to kilka stęknięć

kończących się pojawieniem suchego i czystego, uśmiechniętego trzymiesięcznego

niemowlaka...

Z drugiej strony, gdybym siedziała zamknięta w pokoju, w zatęchłej

pościeli, z tłustymi strąkami włosów, spłakana i zaglucona, okazało pewnie by się, że za

bardzo to przeżywam, że tak nie można, że przecież są jeszcze inne dzieci i nie można ich

zaniedbywać, że trzeba żyć dalej i optymistycznie patrzeć w przyszłość...

Domorosłym

ekspertom w zakresie pośmiertnego savoir-vivre'u nie sposób dogodzić. Na szczęście miałam z

nimi do czynienia jedynie wirtualnie.

 


Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
wlekliczka  
27-04-2005 17:07
[     ]
     

U mnie było tak, że na początku ludzie dziwili się, że tak dobrze sobie

z tym radzimy, a z czasem - już po 6 miesiącach od pogrzebu, zaczęli się niecierpliwić. Ich

zdaniem powinnam się otrząsnąć, być taka jak dawniej, wesoła i zadowolona z życia...

/>
W tamtym okresie mniej taktowni znajomi, w tym lekarz-ginekolog udzielali mi

"złotych rad". Powinnam się rozerwać, iść na dyskotekę, poćwiczyć, bo ruch

świetnie wpływa na samopoczucie... 8(

Powiedzieli bezczelnie, że swoim

zachowaniem powoduję swoje trwanie w żałobie.

Zauważyłam, że ludzie, którzy nie

przeżyli tragedii osobistej, uważają, że żałoba powinna trwać ileś tam czasu, BO WYPADA. Pół

roku to maksimum, a potem należy wrócić do normalnego życia, jakby się nic nie stało. A do

czego tu wracać, skoro życie odwóciło się do góry nogami i wszystko trzeba układać od

nowa?

Gdzieś tak dopiero rok po śmierci synka poczułam pierwszy raz szczęście,

zadowolenie z tego, że żyję. Miałam ochotę zrobić makijaż czy przygotować ulubioną sałatkę.

Mimo, że po drodze urodził się nam drugi synek i oczywiście cieszyłam się bardzo z tego, że

jest. Wcale nie byłam smutną mamą, może tylko smutniejszą niż przy pierwszym synku... Po

prostu żałoba musi swoje potrwać. 


Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
agula  
21-04-2008 15:57
[     ]
     
moja córeczka nieżyje od pół roku. J też się "dobrze trzymam" przynajmniej

prubuję. przez półtora miesiąca po tragedii byłam na psychotropach bo bez nich chyba nie

dałabym. tydzień po pogrzebie mojego maleństwa ciotka mojego męża stwierdziła że zna matki

które gorzej rozpaczały po stracie dziecka a ta sama ciotka w dniu w którym zmarła Klaudusia

mówiła ze muszę się z tym pogodzić i żyć dalej. do dziś jej nie rozumiem i nie chce

zrozumieć. tylko osoba która to przeżyła jest w stanie pojąć co się wtedy czuje ludzie z

boku nie są w stanie nawet sobie tego wyobrazić. kilka lat temu moja sąsiadka straciła

dwójkę dzieci w wypadku pamiętam jak wtedy myślałam że wyobrażam sobie co ona może czuć nie

miałam o tym pojęcia zrozumiałam to dopiero po śmierci mojej córci 
agnieszka

Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
Janoula  
21-04-2008 17:09
[     ]
     
I ja "sie dobrze czuje"... czasem sama zaczynam w to wierzyc... moje

doswiadczenie z otoczeniem jest jednak inne. Odkad przestalam mowic i plakac przy innych -

doprowadzono mnie do tego bardzo szybko unikajac tematu, milczac... zmieniajac bezpardonowo

temat... dano mi odczuc - "uff, nareszcie jest znowu normalna, dobrzeze tak szybko

stanela na nogi bo rozpacz jej nic nie pomoze, a i my mozemy zyc spokojnie:. Jak tylko

czasami sprobuje sie znowu wychylic ze swoimi uczuciami - zaraz pojawiaja sie glosy - co

kobieta to rozna historia, to tak powszechne... po czym opowiada ktos o kobiecie, co to

przez cala ciaze musiala lezec i dziecko urodzila...

ja juz nie walcze... choc

czasem czuje sie bardzo osamotniona z moja zaloba...a raczej z jej brakiem na zewnatrz...

juz wiem, ze Krzysia nie moge wspominac przy otaczajacyh mnie ludziach - ze oni tego nie

chca - i nie ma po co ich zmuszac... czasem chcialabym przynajmniej wspomniec o wyborze

pomniczka - moze juz nie o samej traumie jego smierci... o tym, ze mama lezacego obok niego

Piotrusia zapalila i mojemu Krzysiowi swieczke... ale i o tym nie wypada mowic... wiec nie

mowie nic - smieje sie i zartuje, pracuje, robie zakupy, owszem jezdze na wakacje (choc od

smierci Krzysia nie minelo jeszcze 4 m-ce)... tylko w samotnosci z Krzysiem rozmawiam i

placze... 


Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...do Janoula
agula  
22-04-2008 10:23
[     ]
     
mam tak samo. kiedy chce mówić o tym co czuje ludzie z otoczenia zmieniają

temat, mówią daj spokój nie musisz o tym mówić nie rozdrapuj ran. nie rozumieją ze moje rany

się nie zagoiły i wciąż krwawią, że ja mam potrzebe żeby z kimś porozmawiać o swoim

nieżyjącym dziecku. nie chcą słuchać. pozostaje mi więc tylko rozważanie w swoich myślach

tego co mnie trapi i cierpienie w samotności. mama Aniołka Klaudusi 
agnieszka

Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
paulina812  
22-04-2008 11:51
[     ]
     
Co do filmów i ludzkich wyobrażeń to ja zawsze myślałam, że jak ktoś

umiera to się krzyczy, wrzeszczy bo przecież to jest takie straszne, że nie można tego

znieść. A jak umarł mój synek to nawet się nie rozpłakałam, nie mogłam po prostu w to

uwierzyć i byłam taka nieobecna. Nawet na pogrzebie, mój mąż zaczął płakać już na parkingu

przy cmentarzu a mi łzy zaczęły lecieć w połowie uroczystości.
Co do ludzi to ja widzę

ich zakłopotanie gdy mówię o moim (*)synku, więc staram się to robić jak najrzadziej. Tylko

jak jestem gdzieś z najmłodszym synem i ktoś pyta - To Twoje drugie? nie jestem w stanie

potwierdzić bo to tak jak bym się wypierała mojego nieżyjącego synka. Nie, nie drugie!

trzecie, ale drugie jest na cmentarzu. I wtedy widzę zakłopotanie osoby, która zadała

pytanie, zaczyna przepraszać, w końcu ja głupio się czuję, że znowu o tym wspomniałam.


Mój najstarszy syn (5 lat) mnie kiedyś poprawił gdy w rozmowie powiedziałam, że mam

dwoje dzieci, on powiedział - Masz troje, ja, Krzyś i Wiktorek zakopany.

Paulina, mama Aleksandra (2002), Wiktorka (40 tc *+2007) i Krzysia (2008)

Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
agula  
22-04-2008 12:03
[     ]
     
paulino812 ja jestem dwa lata po ślubie i właśnie zaczełam nową pracę gdzie nikt mnie nie

zna więc pytania o męża dzieci są na porządku dziennym kidy mówię że miałam córeczkę ale ona

nie żyje przepraszają jakby to była ich wina. raz powiedziałam tylko ze nie mam dzieci jedna

z koleżanek skomentowała ze się słabo staramy z mężem. 
agnieszka

Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
annajanickaw  
22-04-2008 12:44
[     ]
     
Mój synek zmarł 3 miesiące temu miał 15 miesięcy.Rodzina znajomi nic nie

rozumieją jak jest ciężko i nikt z nich nawet sobie nie wyobraża co przeżywają rodzice po

stracie. Na początku telefony jak sie czujesz jak sobie radzisz jak powiesz świetnie to

powiedzą że zwariowałam , przecież cały czas jest ciężko i nigdy sie o tym nie zapomni.Każdy

ucieka od tematu śmierci o cierpieniu które nosi się w sercu dlatego tylko z mężem mogę

rozmawiać o swoich uczuciach o bólu w sercu po stracie .Któregoś dnia koleżanka powiedziała

jak ty sie dobrze trzymasz ja to chyba bym zwariowała . W takiej sytuacji jak sie znajduja

ludzie po stracie kazdy inaczej radzi sobie z powrotem do zeczywistości.Anna mama Olusia

5.10.06 zm.24.01.08 
janicka

Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
Aleksandra Pietrzyk  
23-05-2008 20:42
[     ]
     
Gdy jeszcze moj synek zyl na leczeniu paliatywnym uslyszalam od rodziny

musisz zyc masz 2 dziecko i meza o nim sie zapomni etc.Chcialam mu opowiedziec wielw rzeczy

ale nie mialam jak bo zawsze ktos byl a to tesciowa a to zona brata,a do tego jeszcze bylam

proszona o zalatwianie spraw.Prosilam,blagalam a oni swoje.Dzis mam poczucie winy ze nie tak

sie pozegnalam(w sumie tez nie wiezylam ze umrze)Ludzie oczekiwali ze powinnam sie tarzac na

ziemi wyc i rozpaczac, a na cmentarzu dala popis moja tesciowa dla ludzi.Ja niewiele

pamietam bo przezylam szok,tylko zdjecia umozliwiaja mi to co bylo.Dzis jak nie placze na

cmentarzu to znaczy ze jest zle.A ja w sercu mam ten okropny bol,moje ramiona sa ciezkie,i

nie moge spac.Natomiast tesciwa oczekuje oddemnie ze powinnam wiedziec co jest na przecenie

i kiedy sa urodziny moich bratankow.Ja natomiast lubie mowic o Danielku i mnie to nie

interesuje co ludzie mysla,zawsze odpowiadam ze mam 2 synow. 
Mama Danielka

Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...DO AGULA
alikro  
22-04-2008 14:21
[     ]
     
witam , czytalam skad jestes i przeczytalam ze twoja coreczka zmarla bo

zachlysnela sie smolka, moj synek tez zmarl na zespol aspiracji smolki, zyl 7 godz. cesarka

nie pomogla by nie doszlo do tego? 
mama Dawidka ur 09.01.08 zm 10.01.08 http://dawidekmlynikkrol.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka
test89  
23-04-2008 11:12
[     ]
     
Moje spostrzezenie na temat smierci i rozmow o niej to to ze ludzie ktorzy tego nie

przezyli na wlasnej skorze nie rozumieja nas nie wiedza co czujemy.Mysla ze jak minelo juz

troche czasu to my juz sie dobrze trzymamy i nie lubimy o smieci rozmawiac.A tak naprawde to

w moim przypadku jest inaczej.Ja czesto o Julii mysle tesknie i placze po katach ze smutku i

bezradnosci.Czesto ja wspominam w rozmowach ze znajomymi a oni szybko zmieniaja temat tak

jakby nie chcieli mowic glosno o smierci nie wazne czy chodzi o moja Julie czy ogolnie. 
sylwia k-g
http://juliabarbaragoszcz.pamietajmy.com.pl/index.php?m=Obituaries&a=Detail


Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka
MartaSzym  
06-05-2008 14:03
[     ]
     
Witajcie przeczytałam właśnie tutaj posty i zrozumiałam że nie jestem z tym sama. Ja

straciłam swój najwiekszy skarb 2 tygodnie temu i też było to sensacją dla rodziny i

znajomych. Maskę przywdziałam bardzo szybko i to dla wszystkich było dużym zaskozeniem ze

chodzę a nie leże i wyje z bólu po stracie swojego dziecka. Ale co oni mogą wiedzieć?!

Codziennie rano budzę i płacząc zaczynam rozmawiać ze swoim synkiem w dzień też z nim

rozmawiam ale tak zeby nikt nie widział bo nie potrafię przy kimś poprostu jestem skryta i

wszystko duszę w sobie. Kiedy się kładę też z nim rozmawiam i żegnam sie na dobranoc. Moze

to wyda sie dziwne ale czasami słysze jak on do mnie mówi jak daje mi odczuć że moje łzy

wcale mu nie pomagają tam w niebie.
Wszyscy z rodziny powtarzali mi w kółko że muszę się

pozbierać i szybko wyjśc do ludzi. Jednak dzisiaj kiedy szłam odprowadzić siostrę mojego

męża do szkoły widziałam na sobie spojrzenia ludzi jakby mówiły ze ona to powinna siedzieć w

domu i się nie pokazywać. Co oni wiedzą! Jak ciężko żyć kiedy straci się swój ukochany skarb

wiemy tylko my. Dlatego mimo wszystko wychodzę do ludzi i chociaż przy nich udaję że się

jakoś trzymam to to co czuję ten wielki ból i niechęć do życia nikt z nich nie

zrozumie.
Łącze sie z Wami w bólu
Mama Aniołka Patryka {ur.i zm. 21.04.2008r) 
miśka

Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
greece42  
23-04-2008 16:28
[     ]
     
Ludzie kompletnie nie mają pojęcia co czuje kobieta po stracie dziecka. Kiedy straciłam

moje dugie dziecko moja siostra powiedziała nie martw się to minie . A potem dodała wiem jak

to boli , chociaż mnie się to nie przytrafiło. PRZYTRAFIŁO Wtedy mogłam tylko płakć. Póżniej

nie chciałam z nią o tym rozmawiać a teraz nie dawno zakpiła że skoro nie chcę się napić

lampki wino to na pewno jestem w ciąży . Tak bardzo mnie to bolało. Bo jak ktoś nie przeżył

straty nigdy tego nie zrozumie. Trzymaj się i nie zwracaj uwagi na ludzi. 
Grazyna

Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
Jadzia  
23-04-2008 20:58
[     ]
     
witam! jestem jedną z tych mam ktore szybko wdziały maskE tzn. po stracie swojego skaru

jakim jest dziecko(*)Ludzie pytają jak sie czujesz? a ja mówie i prawde i kłamstwo bo nikt

niejest w stanie mi pomóc tylko ja sama nikt nie zabierze odemnie bólu , rozpaczy smutku

tylko ten kto przezył cos podobnego jak strata kogos kogo miało sie tyle czasu pod

serduszkiem:(*) mam do kogo zyc jestem młoda zdrowa mam cudownego syna Karolka 3 latka

kochanego męża psy:) i WAS mamy aniołkowe a jezeli bóg tak chciał to zapytam DLACZEGO jak

dołacze do mojego aniołka:(*)nic nie dzieje sie bez przyczyny bez ukrytego sensu!"My

ludzie jestesmy jak ognisko rozpala sie go trudno a gasi w naj mniej oczekiwanym

momencie"
trzymam kciuki za WAS wszystkie DAMY RADE!!!!
moje gg

5842700
mamusia Karolka i aniołka Kacperka 11.03.08 zm 12.03.08 


Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
alikro  
24-05-2008 10:47
[     ]
     
ja tez przywdzilam juz maske. nawet czesto sie smieje, wychodze do ludzi, do pubow,

nawet ostatnio tak sie smialam ze myslalam ze poplacze sie ze smiechu( ogladalam smieszne

filmiki na internecie) ale nikt nie wie co sie dzieje w mojej glowie, ze zest myysle by juz

odejsc z tego swiata, ze nie mam minuty bym nie myslala o Dawidzie, probowalam ciagle o nim

rozmawiac ale zdazylo mi sie ze uslyszalam bym przestala o nim mowic, wiec nie mowie nic

chyba ze ktos poruszy ten temat. nauczylam sie pracowac a myslec o czyms innym, o Dawidzie.

i wiecie co mi sie wydaje ,ze z ludzmi to est tak jak jest z nami zle to chodza i gadaja

zebysmy sie wzieli w garsc i zyli dalej ale jak jakos zyjemy i nie poazujemy ciagle naszych

smutkow to plotkuja jakie to my matki bez serca bo o swoich dzieciach zapominaja. gdyby

tylko oni wszyscy wiedzieli prawde co sie z nami dzieje!!! 
mama Dawidka ur 09.01.08 zm 10.01.08 http://dawidekmlynikkrol.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
madzia01  
24-05-2008 15:05
[     ]
     
Jestem zdania że ludzie którzy tej tragedii nie przeżyli nie wiedzą ,nawet nie potrafią

sobie wyobrazić co czujemy i jak to jest.Snują jedynie domysły i mówią :będzie dobrze minie

czas przestanie boleć,jesteście młodzi i postaracie się o drugie.Są w błędzie,nigdy nie

przestanie boleć!Wolałabym aby nic nie mówili,ale na to nie mam wpływu.Gdy tylko wyszłam ze

szpitala nie wychodziłam,podobnie jak niektóre z Was,nie spotykałam się z nikim.Jak tylko

musiałam wyjść do sklepu to czułam na sobie wzrok patrzących się na mnie

ludzi,szepty.
Dla Julci mojego Aniołka(****)i dla wszystkich Aniołków(***) 


Re: Jak ludzie wyobrażają sobie rozpacz po śmierci dziecka...
Ligeia  
26-05-2008 00:56
[     ]
     
Przeczytałam Wasze posty i stwierdzam, że nie dość, że kobiety tracą dziecko, to

jeszcze muszą w tym "odpowiednio" społecznie wypaść.
Ja miałam to szczęście,

że były przy mnie osoby nieoceniające mojego stanu. To ludzie, głównie kobiety, które nie

wymagały ode mnie żadnych póz, masek. Gdy mówiłam, słuchały, odpowiadały wedle własnych

możliwości, przede wszystkim były.
Od dzieci z którymi pracuję dostałam kwiaty. Żadnych

komentarzy, tylko uśmiech i słowa "jesteśmy z panią". Pięć dni po stracie musiałam

wrócić do pracy. Z początku był to koszmar, strasznie ciężko było mi się skupić na danym

momencie. Ciągle o Nim myślałam. Ale musiałam być profesjonalna, mam pierwsze dziecko na

utrzymaniu, jestem wolnym strzelcem, aby zarobić muszę pracować. A mąż zabrał oszczędności

i wykpił się od odpowiedzialności. Zostałam sama z córką i dzięki temu wiedziałam, że muszę

normalnie funkcjonować. Aby nie zwariować, co wieczór, co noc, rozpaczałam. Czytałam forum,

płakałam, wyłam, czołgałam się po podłodze. Ale gdy zadzwonił klient musiałam być na nogach.

Dwa dni przed pogrzebem Antosia tłumaczyłam jeszcze kilkanaście stron dla fundacji. W dzień

pogrzebu dostałam telefon, że pomyliłam dwa zdania. Biuro nie wiedziało, co mnie spotkało,

ale nie robili trudności. Za to ja robiłam sobie straszne wyrzuty, jak mogłam być tak

nieuważna i że może nie zlecą mi już więcej tłumaczeń. Czułam się jak cyborg, ale widocznie

tak już musiało być.
Przez pierwsze miesiące do sklepów chodziłam tylko po żywność i

świece. Mogłam godziny spędzać w sklepach gdzie oferowane były miliony rodzajów świec.

Kupowałam je dla Małego i tylko to sprawiało mi jakąś przyjemność. Zanosiłam woskowe Aniołki

na grób. W święta położyłam mu woskowego baranka świeczkę i kwiatuszki pływające w wodzie.


Teraz powoli wracam do życia, córka musi mieć wydolną matkę. Próbowałam odstawić

antydepresanty, ale ewidentnie to jeszcze nie czas. I tak właśnie na zewnątrz funkcjonuję:

jestem piękna, zadbana, uśmiechnięta, zawsze gotowa do pracy, jeden z kontrahentów nawet

poczuł do mnie miętę.
A w weekend siedzę z tłustymi włosami, w dresie jedząc co popadnie

i oglądam komedie, albo seriale. Nie wychodzę z domu. jeszcze nie. czy ktoś sobie to

wyobraża? Nie, nie sądzę. Z czasem telefon przestał dzwonić. Ludzie maja swoje życie.


Konkludując, najlepiej zająć się czymś, coś robić. W weekendy, kiedy córka jest u

swojego ojca, ja piorę, sprzątam, segreguję i prasuję. Wczoraj np. umyłam okna, poukładałam

książki, sprzątałam i gotowałam. Nawet dla siebie. Chciałam wyjść na spacer, na rower,

pojechać w góry i powłóczyć się samotnie po halach... ale jeszcze nie...jeszcze nie ten

czas... 
Natalia, mama ukochanych dzieciątek: Mai 16.02.2003, Antosia Aniołka 20.02.2008(17tc) i Jakuba pod sercem; http://antosjanocha.pamietajmy.com.pl

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora