dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ARCHIWUM
Nie jesteś zalogowany!       

Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
aniao3  
25-03-2005 09:54
[     ]
     


style="FONT-SIZE: 9.5pt; COLOR: black; FONT-FAMILY: Arial; mso-fareast-font-family: "Times

New Roman"; mso-ansi-language: PL; mso-fareast-language: PL; mso-bidi-language:

AR-SA">Kochane dziewczyny! (i chłopaki też!)
Tak mnie do tego postu zainspirowało kilka

rozmow z mężczyznami, dla których


mso-fareast-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA">częste bywanie ich partnerek w sieci po

stracie dziecka i wirtualne rozmowy


mso-fareast-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA">z innymi mamami po stracie jest nie do

końca zrozumiałe, i widzą w tym czasem


mso-fareast-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA">masochizm i niepotrzebne wracanie do

przeszłości...
Ja po śmierci córeczki miałam potworną potrzebę siedzenia w sieci i

/>rozmowy, rozmowy i jeszcze więcej sieci. Wstukiwałam obsesyjnie w
wyszukiwarki

„śmierć dziecka”, „choroby genetyczne”, „poronienie”,

„tragedia”
i czytałam, czytałam, czytałam... Po kilka godzin dziennie.

Przez miesiąc mąż
starał się rozumieć i chodził na paluszkach, przez drugi wydało mu

się że
trwa to za długo i zaczął chrząkać znacząco, w trzecim stwierdził wprost, że


to niepotrzebne rozdrapywanie ran, że mi to szkodzi, że powinnam się od forum

/>odciąć. A ja właśnie gdzieś tam zaczęłam wychodzić psychicznie na prostą, ale

/>jeszcze potrzebowałam (do dziś potrzebuję) bardziej kontaktu z wami niż z
ludźmi

których znałam do tej pory. Bo z większością po prostu nie miałam o
czym rozmawiać. W

ich świecie nic się nie zmieniło, w moim – wszystko.

Zaczęły się w domu

awantury (oboje jesteśmy cholerykami). Bo myślę że dla
mojego męża dodatkowym

obciążeniem psychicznym było widzieć jak siedzę przed
kompem i nagle płaczę. A on nic

nie może zrobić, nie może ochronić mnie przed
tym złym światem. I z tej bezsilności

rodziła się agresja i prosty algorytm
informatyka:
„jeśli siedzenie na

forum = płacz = nie pozwolić żonie być na forum = nie
będzie płakać = będzie

szczęśliwa”. Ale ja czasem właśnie tego płaczu
potrzebowałam. Prosiłam,

tłumaczyłam, walczyłam by zrozumiał, że kobieta musi
z siebie wyrzucić te wszystkie

emocje, że to trwa, ale minie. Doszło do tego,
że na sieć wchodziłam gdy go nie było,

by unikać kolejnych scysji, ale czułam
się z tym źle, jak winowajca, a poza tym do

cholery dlaczego miałam się
ukrywać we własnym domu z własnym życiem?!

W

końcu zawarliśmy pakt o nieagresji (Melka – dzięki za podpowiedź co
robić!).

Jakoś do niego dotarło, że ma do wyboru: albo będę biegać po
psychologach na terapię i

będzie mi w tym musiał towarzyszyć (co było dla
niego przerażającą wizją!), albo nie

będzie się wtrącać do mojego bywania na
forum. Z czasem jakoś wyhamowałam z siecią.

Niekiedy mam potrzebę i robię
sobie maraton po kilka godzin. A potem nie ma mnie przez

tydzień, dwa. A czasem
wchodzę na kilka minut kilka razy dziennie. W jakimś sensie

jesteście
moim „życiem towarzyskim” na które w realu często nie bardzo mam

ochotę.

Mężczyźni śmierć dziecka przeżywają równie mocno jak my, tylko oni

/>koncentrują się na konkretnym działaniu, a rozmowa o tym co się stało,
wracanie do

tego traktują jako rzecz niepotrzebną bo zbyt bolesną. Bo skoro
nie można tego zmienić

to trzeba zając się tym co jest do zrobienia na
przyszłość. A my musimy się wygadać. O

tym jak trudno nam się porozumieć
świadczyła też wypowiedź jednego z mężczyzn który

stwierdził, że
każda rozmowa musi do czegoś prowadzić. To z punktu widzenia mężczyzny,

bo z
naszego rozmowa jest bardzo często po to by poczuć że ktoś inny nas rozumie,

/>wysłucha, by przejrzeć się czasem w odczuciach innych i zobaczyć że są takie
jak

nasze, a zwykle by po prostu wyrzucić z siebie to co czujemy.

Z tego co wiem to

większość z was ma podobne problemy ze zrozumieniem przez
mężczyzn. Jak udaje się wam

z nimi porozumieć?
ściskam
anka


style="mso-special-character: line-break" />
 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
marzekal  
28-03-2005 12:39
[     ]
     

Droga Aniu!
Wydrukowałam mojemu mężowi twoją wypowiedź i wyobraź sobie, że on

stwierdził, że to ja napisałam (chwyt na psychologa). Długo musiałam go przekonywać, że

poprostu wiele z nas ma podobne doświadczenia. Wreszcie uwierzył, tym bardziej, że my

straciliśmy Synka. Ale to nie oto chodzi. Dziękuję Ci za ten post. Jeżeli pokażemy naszym

bliskim, że nasze uczucia, nasze przeżywanie nie jest odosobnione, to łatwiej im będzie nas

zrozumieć. A my same nie będziem się czuć jak jakieś nienormalne, tylko dlatego, że szukamy

przyjaciół wśród ludzi myślących i czujących tak samo jak my. A nasi mężczyźni chcą dobrze,

tylko poprostu są mężczyznami. Ja często z uporem maniaka rozmawiam ze swoim o swoich

potrzebach i powoli zaczyna mnie rozumieć. Ale na to potzreba czasu. A wczoraj sam wybrał

się na cmentarz żeby zapalić świeczkę (wcześniej musiałam go wyciągać). Oczywiście nie

przyznał się do tej wizyty, tylko moja przyjaciólka widziała go jak pochylał sie nad

grobkiem. Oczywiście bardzo szybko uciekł. Więc chyba ci faceci nie są tak do końca bez

uczuć...
Pozdrawiam Marzena. 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
aniao3  
29-03-2005 12:23
[     ]
     

Witaj!
no tak, ewnie ten post mogloby napisac wiele z nas... Bo to faktycznie jest tak,

ze oni przezywaja zalobe inaczej niz my. I dlan ich to bywanie na forach bywa niezrozumialym

masochizmem.

mso-bidi-language: AR-SA">Mysle ze kazda z

nas tracac dziecko jednoczesnie stracila "niewinnosc
szczeliwego

macierzynstwa". Bo my juz wiemy ze dwie kreski na tescie wcale nie
rozna sie za 9

mies. zdrowe dziecko. Wiemy ze trzeba nekac lekarzy czy pepowina
jest dwu czy

trojnaczyniowa (pojecia nie mialam ze w ogole to moze byc wazne!),
ze zakaldajac szew

trzeba miec posiew, ze trzeba pilnowac czy szyjka jest
domknieta na kazdym badaniu...

I to jest mysle pozytywna strona bywania na tego typu forach ze wiedzac wiecej mozna tez

wiecej zrobic by nastepny raz sie udalo.


mso-ansi-language: PL; mso-fareast-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA">
face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">A ze wie sie tez wiecej o tragediach - od tego sie

juz nie ucieknie, po naszych przejsciach tak mamy i tyle.
U nas z rozmowami jest tak,

ze On nigdy tych rozmow nie zaczyna, gdybym
go mniej znala to bym pomyslala ze go to w

ogole nie obeszlo, ze smierc naszej
coreczki splynela po nim jak po kaczce. Ale wiem

ze tak nie jest, choc wiem tez
ze mowienie o tym jest dla niego zbyt trudne. A ze ja

musze mowic wiec wygaduje
sie tutaj. A jemu tylko czasem poplacze w ramionach.

/>Jak wiecie mezczyzni sa z Marsa a kobiety ze Snikersa, ale jakos przeciez
musimy

nauczyc sie razem przechodzic przez te trudne chwile
sciskam was mocno
anka

style="mso-special-character: line-break" />

/>
 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
wustyle  
01-04-2005 00:23
[     ]
     
dziewczynki
to ja sie wysilam,
zakladam forum dla ojcow a Wy nic? '-)
dajcie im

namiary na moje forum :))) 
Sebastian - tata Laury, Zuzi i Antosia

Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
marzekal  
01-04-2005 20:27
[     ]
     
Mój

za nic w świecie nia podejdzie do komputera, a co tu mówić o necie i forum. Nawet pogodę

muszę mu sprawdzać. U nas w domu to ja jestem od spraw informatyczno - technicznych (czasami

myślę, że niestety). Nawet dzieci Go przebijają w obsłudze kompa. Ale poza tym jest dobry

prawie we wszystkim (: 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
malomi  
30-04-2005 10:06
[     ]
     
up 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
etka  
30-04-2005 21:09
[     ]
     
o rety

jakie to mi bliskie, dziękuje Wam 
mama Szymonka (ur 29 III 2005, zm. 07 IV 2005) i Filipka (ur 29 III 2005 zm 14 IV 2005)
oraz najszczesliwsza mama cudownej Lenki ur 03 VII 2007

Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
wustyle  
03-05-2005 11:00
[     ]
     
ech

mezczyzni :)
ale moze nie wszyscy sa straceni dla swiata?
zapraszam ich na forum "dla

ojcow" 
Sebastian - tata Laury, Zuzi i Antosia

Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
bunio  
08-05-2005 00:59
[     ]
     
Dobrze

mówi Sebastian zaciągnij go do kompa. 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
zorka  
09-05-2005 08:56
[     ]
     

Wiecie

Panowie, kilka razy próbowałam zaciągać faceta do kompa. Teraz myślę, że nic na siłę.

Owszem, czytał wskazywane historie, nie wściekał się na mnie o to, że proszę by je

przeczytał, ale... to chyba nie jest jego droga po prostu.
Trochę czasu mi zajęło by

nauczyć się to szanować - tak samo jak jemu zaakceptować moje netowe potrzeby. I jest

dobrze. Przestaliśmy się nawzajem pouczać i nawracać na "nieswoją drogę". 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
Tomasz  
31-03-2006 21:16
[     ]
     
Kochana Aniu.
To nieprawda, że mężczyźni inaczej odbieraja odejście swojego dziecka.

Moze jest jakaś tendencja ale ja na swoim przykładzie wiem, że jest inaczej chociaz na

cmentarzu widuję więcej kobiet niż mężczyzn. Straciłem moja ukochaną córkę 3 lata temu.

Miała 20 lat. To, ze przetrwałem to 18 dni na OIOM-e, to chyba cud, kiedy nadzieja umierała

zabierana przez lekarzy i wracała sama by umrzeć. I tak dzień w dzień.
Jestem co najmniej

raz dziennie na cmentarzu a częściej 2-4 razy dziennie przez prawie 3 lata. Dalej jest to

świeże i coraz mniej możliwe do zniesienia bo to była moja ukochana córka. Zawsze radosna,

uśmiechnięta. Jedna chwila i koniec marzeń, koniec wszystkiego. To tak trudno się z tym

pogodzić, a właściwie nie można się z tym pogodzić. 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
Awena  
02-04-2006 13:03
[     ]
     
Do

Tomasza.
Opowiedz mi cos o Oli. Stracilam tez wspaniala corcie -miala 26 lat.Byla dla nas

jedynym promykiem dla przyjaciol uosobieniem radosci i witalnosci. Nie moge sie pogodzic z

Jej odejsciem.Tak bardzo boli. 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
monika  
31-03-2006 23:20
[     ]
     
Witaj!
U mnie też identycznie. Ja potrzebuję forum, potrzebuję Was, a mój mąż twierdzi

że to rozdrapywanie ran, katowanie się. 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
makarka  
01-04-2006 11:35
[     ]
     
ja

tez potrzebuje forum, a nawet forów; potrzebuje czytac, czytac i czytac; sama odzywam sie

czasami;
moj maz czyta to co mu wskarze, szanuje to ze siedze tyle przed kompem chociaz

czasami mi glupio, ze on wraca z pracy a ja tylko przed kompem - szczegolnie w pierwszym

miesiacu po stracie naszego synka. wiem, ze on bardzo cierpi tylko rzadziej to okazuje;

wczoraj poszedl w onocy do pokoju małego, polozyl sie na kanapie, ktora tam jest i plakal; 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
Tomasz  
02-04-2006 10:20
[     ]
     
Dla

mnie forum nie miało takiego znaczenia, może z tego wzgledu, że na początku nawet nie

wiedziałem że jest. Kilka miesiecy temu dowiedziałem się ale nie byłem w stanie nic napisać.

Dopiero niedawno się odważyłem. Przyjaciele mojej córki załozyli strone internetową

poświeconą Oli. Tam się odwazyłem wpisywać. Pozdrawiam wszystkich. 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
ewcia poławska  
03-04-2006 08:47
[     ]
     
mam ten sam problem z mężem co inne kobiety na tym forum. Mój także nie ujawnia się ze

swoimi uczuciami.A czasami nawet nie przejmuje się moimi i udaje,że nie widzi jak płaczę.

Niekiedy udaje głupiego i pyta się co Ci się stało.
dla mnie czas zatrzymał sie 13

wrzesnia 2005 a mój mąż nie potrafi tego zrozumieć i ciągle mi powtarza że trzeba żyć dalej.

Ja nie potrafię.
Czy on tylko udaje czy jest tak nie czuły?
przecież czekał na to

dziecko tak samo jak i ja. 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
makarka  
03-04-2006 12:25
[     ]
     
wczoraj nie moglismy zasnac bo jedna kolezanka zarzucila nam, ze pewnie zlego lekarza

wybralismy i on niedopatrzyl sie, ze maly jest owiniety pepowina; plakalma chyba z 3

godziny, moj maz patrzyl na mnie i mnie przytulal; nie spal cala noc, o 4 rano poszedl

malowac piwnice; 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
basiamamalaury  
10-04-2006 11:40
[     ]
     
"Męska żałoba" jest dla

mnie kompletnie niezrozumiała.
Oczywiście mam tu na myśli konkretny przypadek, który

odmówił pójścia na cmentarz (na pogrzebie nie był też) i usilnie stara się nie mówic, nie

myśleć i żyć innym życiem. A to stare życie zamknąć w pudle i nie wracać.
I jakoś bez

problemu udaje mu się to!

Dzwoni od czasu do czasu. Do mnie. O Lauruśce ani

słowa.

Nowy kraj, nowe miasto, nowe kobiety, znajomi ... permanentne zagłuszenie

imprezą, alkoholem, seksem. Bez ani jednego zdjęcia swojego zmarłego dziecka.

Gdzie

jest ten tatuś, który dałby się pokroić za swoją córeczkę - Księżniczkę?

Nie

rozumiem. I nigdy nie zaakceptuję faktu, że to tylko ja jestem na całym świecie jedyną

osobą, która twierdzi, że ma 5letnią córkę Laurę.

Jego rodzicielstwo skończyło się.

Koniec - Amen.



A może w tym szaleństwie jest metoda??? 

Basia mama Laury Czarodziejki (ur. 14.07.2001 zm. 22.09.2004)

Antosia (6 lat) i Marysi (2 lata)
Ostatnio zmieniony 10-04-2006 15:40 przez basiamamalaury

Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
brygida  
10-04-2006 18:28
[     ]
     
I u mnie było podobnie... wchodzilam na forum, płakałam, mój M chcąc mi jakoś pomóc mówił,

nie czytaj tego, nie gadaj. Ale nie rozumiał ze ja tego poprostu potrzebuje. I tez

wchodziłam na forum czytałam, jak jego nie było w domu, płakałam, a jak zblizała sie godzina

jego powrotu dochodziłam do siebie, żeby tylko nie widział. Ale teraz sie nie ukrywam, a on

sie nie wtrąca. Każdy z nas potrzebuje czegoś innego, ale najgorsze jest to jak ktos bliski

nam, nie potrafi tego zrozumieć:( 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
Agnieszka  
10-04-2006 21:17
[     ]
     
Wiem

co czujecie-moj mąż też moim zdaniem szybko "wylizał"się po odejściu Adasia ,a mi

niepozwalał na żałobę.Po miesiącu od pogrzebu odbyła się msza za naszego synka,gdy ksiadz

wyczytał jego imie i nazwisko na ołtarzu to zaczęłam płakac.Miałam do tego prawo!,a moj maz

powiedział ze mam się nie mazac bo ludzie tu są!Co z tego!Mamy prawo opłakiwac nasze skarby

do końca życia.Jestem ze swoim bolem sama po dzien dzisiejszy,płaczę jak on jest w pracy

lub moge posiedziec na Forum.Chciałabym bardzo zeby dzielił ze mna to cierpienie,wkoncu

kochał nasze maleństwo tak jak ja. 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
ewcia poławska  
11-04-2006 11:34
[     ]
     
po śmierci mojego synka pomyslalam,ze musze sie wziasc w garść i nie płakać

tyle.pomyślałam,że gdy mój mąż będzie cały czas patrzył na moją zapłakaną twarz to odechce

mu się takiej żony, więc się z całym bólem ukrywałam. Teraz już nie mam siły tego ukrywać i

udawać,że wszystko jest woporządku.Czasami nie da się powstrzymać łez. No i teraz między

nami pogorszyło się trochę. Niby jesteśmy razem,ale to juz nie to co kiedyś. Okazało się,że

mamy różne poglądy na temat śmierci Kuby. Dla mnie czas zatrzymał się 13 września 2005 a mój

mąż twierdzi,że trzeba zyc dalej i nie wspominać tego co złe. Może ma racje ale ja nie

potrafię tak poprostu życ dalej. 


Re: Mężczyźni a żałoba i forum (długie, ale życiowe!)
Marta Grochowska  
17-04-2006 12:14
[     ]
     
A może jest ktoś , kto stracił dziecko a potem mąż unikał tematu następnego dziecka

?
GG : 2908293 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora